[sasuke] Arogancki dupek

  Budzik zadzwonił punktualnie o szóstej nad ranem. Zdezorientowany chłopak, z początku nie wiedział co się dzieje. Otworzył lekko oczy, a po chwili uświadomił sobie, że alarm ustawiony w jego telefonie postanowił go zbudzić z błogiego snu. Rzucił urządzeniem wgłąb pokoju i zakrył głowę poduszką. Nie chciało mu się wstawać. Początek tygodnia, a on był tak cholernie zmęczony szkołą. Nie widząc innej opcji, westchnął tylko i zdjął z siebie kołdrę.Gdy zszedł z łóżka, a raczej wyczołgał się, zimno podłogi natychmiast przywróciło mu trzeźwe myślenie. Westchnął tylko, po czym spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Włosy były w nieładzie, a jego umięśniony brzuch jak i klatka piersiowa były pokryte bliznami - po tamtym okropnym wypadku. Z podłogi wziął pierwszą lepszą bluzkę i spodnie, po czym założył je na siebie. Zszedł po schodach na dół, do kuchni, by coś zjeść. Był głodny jak wilk! Teraz tylko marzył o otworzeniu lodówki i zrobieniu sobie śniadania. Cóż... Marzenia nie mają sprawczej mocy. Było pusto jak w kinie. Westchnął cicho, po czym podszedł do swojej torby i przeliczył pieniądze. Starczyło mu na jakąś drożdżówkę, czy coś w tym rodzaju. 

 — Nienawidzę tym pieprzonych, słodkich bułek — mruknął pod nosem. Nie lubił słodyczy. Do wyjścia zostało mu niecałe trzydzieści minut. Ruszył w kierunku telewizora i włączył wiadomości. Właściwie nie lubił ich słuchać, ale musiał mieć jakieś pojęcie o tym co dzieje się na świecie. Usiadł na fotelu i przechylił głowę do tyłu, patrząc się na sufit. 

 — Yo, Sasuke — Usłyszał jeszcze nieco zaspany głos swojego starszego brata. Uniósł lekko głowę i spojrzał na długowłosego mężczyznę. Itachi oparł się o ścianę i rozmasował swoje skronie. — Proszę, nalej mi wody... 

 — A sam nie możesz? — Zapytał, prychając. Od śmierci rodziców zrobił się arogancki i strasznie oschły dla bliskich osób... I nie tylko bliskich. Nawet Itachi'ego nie traktował jak kiedyś. Burknął jeszcze coś pod nosem i ruszył Uchihowskie cztery litery, po czym wziął do ręki swój plecach i podszedł do drzwi. — Wrócę dość późno — mruknął pod nosem. 

 x x x 

 — Co za pierdolone szafki — pomyślał, siłując się z zapięciem kłódki. Nie widział za bardzo sensu, czemu nadal trzymają je w szkole, skoro i tak są w słabym stanie i w każdej chwili mogą się rozlecieć. Powiedział jeszcze kilka przekleństw pod nosem, po czym szczęśliwie ją zamknął. Spojrzał jeszcze raz na swój plan i chciał już ruszyć w kierunku swojej sali, gdy nagle poczuł, że ktoś wpadł na jego plecy. 

 — Uważaj jak łazisz! — Odwrócił się, zaciskając pięści. Przed nim stała drobna rudowłosa dziewczyna. Zmierzył ją wzrokiem. Nigdy jej nie widział w szkole. 

 — Przepraszam... — powiedziała cicho i zadarła głowę do góry, by spojrzeć mu w oczy. — Szukałam sekreta... 

 — Jesteś tu nowa? — przerwał jej wypowiedź, bacznie się jej przyglądając. 

 — Tak, przeprowadziłam się tu nie dawno z Suny — odparła zgodnie z prawdą.

 — Nie obchodzi mnie skąd przyszłaś. Sekretariat jest na drugim piętrze. 

 Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i skinęła głową w ramach podziękowania. Uchiha ruszył w kierunku swojej sali, szukając uważnie czerwonych włosów. 

 — OH, SASUKE! — Usłyszał obok siebie podjarany głos Karin. Uśmiechnął się pod nosem, właśnie to jej szukał. 

 — Masz czas wieczorem? 

 — Dla ciebie zawsze — Uśmiechnęła się szeroko i pocałowała go w policzek. 

 — Świetnie.  

x

witam i o zdrowie pytam! a tak poważnie, jak wrażenia po rozdziale? :D 
kogo chcielibyście następnego...? ja myślę nad Hidanem...
pozdrawiam, 
banabaa

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top