Rozdział10
W poprzednim rozdziale
PoV Ratcheta
Po powrocie Optimusa z Bumblebeem wyłączyłem most ziemny. Pierwsze co zauważyłem to że Bee ma na ramieniu człowieka. Kolejny do kolekcji poprostu.
-Bee. Kogo masz na ramieniu.
Zapytał Raph.
-Ona... Nie wiem jak się nazywa ale pomogła mi.
Zdjął dziewczynę z ramienia i postawił na ziemi.
-Jak się nazywasz?
Zapytała ciekawska Miko.
-Jestem...
Teraz ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Amber PoV
-Jestem Amber.
Odpowiedziałam dziewczynie o czarno-różowych włosach. Obok niej stał wysoki czarnowłosy chłopak i mniejszy, brązowowłosy chłopak z okularami.
-Ja jestem Miko, a to jest Jack i Raph.
Przedstawiła siebie i swoich kolegów dziewczyna.
-Bulkhead odwieziesz Miko i resztę do domów. Lepiej żeby ich rodzice się nie martwili.
Powiedział wielki granatowo-czerwono-srebrny bot do mniejszego, "grubszego" bota o zielonawym lakierze.
Chwilę później dane osoby wyjechały a reszta zwróciła swoje głowy na mnie.
-Mam coś na twarzy że się tak na mnie gapicie czy co?
Zapytałam się ich czując się trochę dziwnie z powodu patrzących się na mnie kilku metrowych robotów.
-Amber prawda?
Zapytał się mnie ten sam wielki bot co wysłał resztę do domów. Kiwnęłam głową potwierdzająco na co kontynuował.
-Ja jestem Optimus Prime i to jest moja drużyna. To jest Ratchet, nasz medyk - powiedział wskazując na biało-pomarańczowego bota (chciałam napisać kota xD aut~)-Smokescrean-wskazał na biało-niebieskiego bota- Sidesvipe- waskazał tym razem na czerwonego bota- i Bumblebee- wskazał na tego bota, którego poznałam na statku garnkogłowego.- Ten, który pojechał odwieźć dzieciaki do Bulkhead.- dokończył przedstawiać wszystkich za co mu podziękowałam gdy nagle odezwał się Ratchet.
-Mam takie pytanie JAK TU SIĘ ZNALAZŁAŚ U DECEPTIKONÓW!?- wydarł się medyk
-Jezu kolego poluzuj śrubki ok. Teraz wam wyjaśnię jak to się stało. Było to tak "opowiada co wydarzyło się w którymś rozdziale xD". Więc tak to było.-dokończyłam wypowiedź spoglądając spowrotem na boty.
.
.
.
Wybuchłam takim śmiechem że zapomniałam jak się oddycha.
Ich miny przedstawiały idealne zdziwienie, a jak któryś próbował się odezwać to tylko poruszali ustami.
Po chwili zaczęłam się uspokajać.
Boty dalej nie reagowały. Chyba system im się zwiesił. Nie widząc żadnej reakcji z ich strony poszłam na kanapę i włączyłam sobie mortal kombat.
Siema tu Endy I przepraszam za taki byle jaki rozdział
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top