5.
Optimus zabrał miecz. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Nie zapowiadało się, że coś powie. I dobrze, niech przetrawi tą całą sytuację. Z kolei ten żółty Autobot patrzył na mnie, przeszywając mnie na wylot swoim wzrokiem. Obdarowłam go najpiękniejszym uśmiechem na jaki mnie było stać. On tylko odwrócił głowę patrząc w innym kierunku. Chyba się zawstydził. Uśmiechnęłam się pod nosem. Lubię kiedy kogoś onieśmielam.
Nie zauważyłam kiedy Optimus gdzieś poszedł. Zostałam sam na sam z tym żółtym... ziomkiem. Właśnie. Jak ma na imię...?
-Hej.- powiedziałam przyjaźnie. Jak on nie zacznie rozmowy to ja to zrobię.
-Co? Ja? Em... hej?- powiedział zmieszany. Aż taka jestem wspaniała, żeby aż tak onieśmielić?
-Jestem Mary.
-A ja Bumblebee ale mów mi Bee.-podrapał się po karku.
-Bee? Jak pszczoła?- zapytałam unosząc brew.
-Um... wolę Bee- szurną nogą po posadzce.
Ten żółty typo wydaje się być miły. Dobra. Jakoś się dogadamy. Ale nadal nie wiem gdzie jestem. Podniosłam ręce wnikliwie patrząc na łańcuchy. Poszłam wzrokiem do miejsca, gdzie zostały zamątowane w ścianie. Uznałam, że są na tyle długie by wstać. Powoli podnosiłam się podpierając się rękoma. Po chwili stałam na równych nogach ale nadal podpierałam się rękami o ścianę. Kręci mi się w głowie. Powoli odbiłam się rękoma od ściany. Zachwiałam się. Nie zdążyłam się podeprzeć. Myślałam, że zaraz łupnę o ziemię. Tak się jednak się nie stało. Lewitowałam kilka centymetrów nad ziemią. Ze zdziwieniem spojrzałam w górę. Trzymał mnie Bee.
-Wszystko ok?- popatrzył na mnie lustrując mnie wzrokiem.
-Tak, dziękuje- uśmiechnęłam się. Delikatnie posadził mnie pod ścianą, a sam wybiegł z budynku nie wyrabiając na zakręcie.
Już go lubię.
*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*
Trzeba przyznać, że mam tępo :P Tak ten rozdział co dzisiaj wstawiłam miałam gotowy już wczoraj. Wybaczcie iż takie nudy ale akcja się rozkręci!
Dedyczki dla WSZYSTKICH!♥♡
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top