21

Pov WhiteStar

Rano obudziłam się dość wcześnie. Po zrobieniu wszystkich porannych czynności wyszłam ze swojej kwatery. Postanowiłam przejść się po Nemezis aby poznać trochę ten labirynt. Każdy korytarz był taki sam ciemny oraz ponury różniły się tylko ilością drzwi. Miałam wrażenie że chodzę w koło. Miałam wracać już do swojej kwatery ale usłyszałam krzyk ale nie taki zwykły tylko bólu i to wielkiego. Zaciekawiona poszłam w jego stronę z każdym krokiem krzyk był głośniejszy ale i bardziej urywany. Zaczynało mnie to już bardzo niepokoić. Szłam najciszej jak umiałam. Podeszłam do drzwi i zamarłam. Widok był okropny. Ja rozumiem że jest wojna ale torturowanie dlatego że ktoś ma zły dzień i mu się nudzi to gruba przesada! Przyjrzałam się się uważnie i zauważyłam że jest to Starscream oraz Jazz

Pov Starscream

Ten dzień to jeden z gorszych w moim życiu. Najpierw Megatronowi zachciało się  bachory sprowadzić na Nemezis potem jebane autościerwo prawie mi skrzydło połamało. Musiałem jeszcze dzieciarnię oprowadzić. Jeszcze jakiś tępy klon mi się do zderzaka przyczepił jak scarplet albo nawet i gorzej. Przynajmniej teraz mam chwilę czasu trochę odstresuje oczywiście kosztem tego ścierwa. Wszedłem do sali tortur gdzie było to ścierwo. Coś tam gadał ale nie słuchałem nie było takiej potrzeby. Od razu podszedłem do narzędzi i zacząłem wybierać

-Coś tak nagle zamilkł. Wiadrogłowemu nie zaspokoiłeś potrzeb?- wybrałem sztylet bardzo podobny do noża i uśmiechnąłem się sadystycznie. Na co srebrny patrzył z politowaniem

-Uważaj lepiej co mówisz gdzie i do kogo- warknąłem i wbiłem sztylet w nogę czemu towarzyszył krzyk bólu bardzo przyjemny dla audioreceptora. Po chwili przejechałem sztyletem aż do kolana gdzie kręciłem i wbiłem głębiej po chwili wyszarpałem go z nogi  bota dzięki czemu znów krzyczał.

-Pierdol się Starscream i tak nic ci nie powiem- powiedział sarkastycznie po czym wbiłem sztylet w brzuch robiąc długą i głęboką ranę. Tym razem bot nie wydał ani jednego dźwięku. Wziąłem jego twarz w dłonie dłonie i zrobiłem trzy głębokie rany zachaczając o usta oraz optykę. Na pewno będzie miał co najmniej jedną bliznę. Odłożyłem sztylet i wziąłem nóż po czym wbiłem go szybkim ruchem w bok ścierwa a ten wygiął się w łuk z bólu. Z każdą chwilą wbijałem coraz głębiej. Po kilku chwilach wyszarpałem nóż nóż a w ranę włożyłem rękę i wyszarpałem kilka przewodów. Patrzyłem na bota z satysfakcją jak ten próbuje uciec dzięki czemu  powiększał swoje rany. -Jeśli myślisz że ci coś powiem to jesteś bardziej popierdolony niż myślałem-

-Ale ja tylko się odstresowuje i przy okazji się świetnie bawię- po tym wbiłem nóż nie daleko miejsca gdzie jest iskra i tam go zostawiłem. Ścierwo krzyknęło głośno i zaczął mu wyciekać energon z ust. Patrzyłem na to co teraz wziąść. Wybrałem paralizator i przyłożyłem go do szyji bota nagle przez jego ciało przeszły fale elektryczne i wstrząsneły nim spazmy bólu a siłowniki trzeszczały a on sam krzyczał z każdą chwilą zwiększałem a bot krzyczał oraz oddychał urywanie. Przestałem używać palarizatora i odłożyłem na bok. Jeszcze rozcioełem mu drugą nogę oraz obie ręce. Na sam koniec wyszarpałem nóż z jego klatki piersiowej. Patrzyłem na to z satysfakcją jak bot był ledwo przytomny a właściwie ledwo żywy. Jego klatka piersiowa podnosiła się i opadała ledwo i nierównomiernie. A w koło stołu  było pełno energonu

<<<<<<<<>>>>>>>>><><><><<>>>

Wybaczcie za to że rozdziału nie było tak długo. Ale szkoła nie pomaga w pisaniu. Więc możecie odłożyć wszystkie widły i inne ostre przedmioty którymi można zrobić krzywdę. Co myślicie o kremiku? A i przepraszam wszystkie fanki Jazza mi samej było ciężko to pisać ale nie jest on tu przypadkiem. Czekam na wasze komentarze oraz opinie. Do następnego. Bay
👋👋👋

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top