4. find
Z finezją przynależną pieszczeniu relikwii musnął szarawe futerko, rozkoszując się jednocześnie jego miękkością. W dwa paluszki ujął końcówkę przedmiotu, unosząc ją na wysokość swojej uchylonej ze zdziwienia, a jednocześnie podniecenia buzi. Już sam jego widok na myśl przywoływał delikatne włoski pomrukującego zwierzątka, nie wspomniawszy o dotyku i zatopieniu paliczków pomiędzy puchatymi kępkami.
Im dalej palcami sunął, tym intensywniej odczuwał falę ciepła rozchodzącą się po każdym, najmniejszym zakamarku jego ciała. A gdy finalnie dotarł do chłodnej w jego mniemaniu końcówki, mrowienie w strategicznych partiach drobnego ciałka sięgnęło zenitu, zmuszając go do bezwiednego wykonania delikatnego ruchu biodrami, by podświadomie wywołać chociaż minimalne tarcie na wrażliwym punkciku.
Domyślał się po lokacji skrytki o raczej niekonwencjonalnej jej zawartości, ale nie przypuszczałby, że we własnej sypialni znajdzie takie skarby. I co gorsza, zapewne po długim czasie błogiej niewiedzy. Wiedział doskonale jak bardzo działał na swojego ukochanego z obopólną radością oddając mu swoje w pełni uległe ciało, jednak zawsze poprzestawali na wzajemnym cieszeniu się sobą bez dodatkowych zabawek. Wielokrotnie chciał zaproponować młodszemu niegrzeczne urozmaicenia, ale każdorazowo nim wykrzesał z siebie chociażby słówko, płonące rumieńce nie pozwalały na dokończenie wypowiedzi.
A teraz? W swoich rączkach trzymał ziszczenie wszystkich niewypowiedzianych fantazji.
Przymknął oczy tylko i wyłącznie po to, by okiełznać nagromadzenie myśli o szatynie, jego ustach, które tak cudownie mogłyby go pieścić, silnych dłoniach, zaciskających się na biodrach i gładzących policzki, bo do powrotu młodszego zostało jeszcze dobrych kilkadziesiąt minut, a jak tak dalej pójdzie to zacznie krzyczeć z frustracji. Na oślep w pudełku wymacał drugi nieodłączny element, na znalezienie którego miał ogromną wręcz nadzieję i nie pomylił się ani troszeczkę, już po chwili obracając w paluszkach parę jasno szarych kocich uszek na spinkach, gotowych do wpięcia prosto we włosy.
Momentalnie podskoczył na materacu, nie mogąc powstrzymać się przed natychmiastowym przymocowaniem ozdób na jasnych kosmykach. Zatrzymał się przed srebrzystą taflą, zastępującą drzwi szafy, przyczepił puchate dodatki na odpowiednich im miejscach, delikatnie po bokach swojej głowy i przygryzł mocno wargę na samo mętne wyobrażenie siebie wijącego się pod szatynem. Pozwolił sobie jedynie na niewyraźną wizje zarysu ich sylwetek, złączonych w ulubionej pozie, wiedząc, że następstwem owej imaginacji będzie brak miejsca w bokserkach i rozpaczliwe błaganie o bliskość młodszego.
Nawet nie spostrzegł kiedy jego myśli wymknęły się spod kontroli, pędząc w oczywistym kierunku, a temperatura pomieszczenia nie wiedzieć czemu drastycznie wzrosła, przyprawiając go o cięższy oddech i przyspieszone z podekscytowania bicie serca.
Po chwili krótkiego zastanowienia jego koszulka wylądowała zmięta na fotelu obok, niedługo po tym nim materiał zdołał chociażby wystygnąć po całodniowym kontakcie z rozgrzaną skórą właściciela, jej los podzieliły spodnie, a on siedział obracając w rączkach parę pudrowo różowych majteczek z koronki.
Analizując same niemoralne scenariusze nawijał na paluszki cieniutkie sznureczki, stanowiące w zasadzie większą część finezyjnej części garderoby. Podszedł do szuflady z jego ulubionymi dodatkami, bo to właśnie w nich doprowadzał młodszego na szczyt wytrzymałości samym swym wyglądem w zaledwie kilak minutek i wyjął z niej parę białych zakolanówek.
Wrócił na posłanie w pierwszej kolejności ubierając prowokacyjną bieliznę, zewnętrzne paseczki wyprostował i ułożył na wąskich biodrach, tak by niewielkie kokardki ułożyły się tuż obok delikatnie wystających kosteczek. Na szczupłe uda wsunął delikatny materiał wykończony koronkowym zdobieniem, a z samego dna pudełka spomiędzy wielu innych zabawek wydostał równie zmysłową obróżkę z przywieszką w kształcie niewielkiego serduszka.
Spojrzał na swoje odbicie, oglądając się możliwie z każdej strony. Wprawdzie dopiero teraz do jego główki dotarła jedna istotna konkluzja. On wciąż nie powinien mieć nawet pojęcia o obecności cudów skrytych w niepozornym pudełeczku, jak i egzystencji samego kartonu w obrębie ich mieszkania. Ale przecież szatyn nie pogniewa się na niego za ruszanie nie swoich rzeczy, prawda?
Prawda.
Nie mógłby i nie potrafił.
Musiałby okazać się nieczułym bezdusznikiem, by złościć się na tak rozkosznego kotka.
Wspiął się na paluszki, aby lepiej wyeksponować swoje pośladki opięte zaledwie kilkoma tasiemkami, myśląc jedynie o krwistych śladach jakie pojawią się na mlecznej skórze. I nie tylko tam.
Brakuje jeszcze jednego elementu. Najważniejszego.
Przełknął głośno ślinę, wzrokiem wędrując w kierunku puchatego ogonka, wciąż grzecznie czekającego na łóżku. Przestąpił kilka kroków dzielących go od kuszącej ozdoby, uwodzicielsko kołysząc biodrami, mimo że w pomieszczeniu znajdował się sam. Sprawiając bezgraniczną przyjemność szatynowi, poświęcał się bez choćby znikomego ułamka reszty, dedykując mu każdy ruch, uśmiech, słodki jęk... wszystko. Dlatego sama myśl o bliskości młodszego odbierała mu zdrowy rozsądek na rzecz obopólnego pragnienia zaspokojenia ukochanego, zadbania o jego potrzeby nie tylko fizyczne, ale również uczucia i całą gamę ich elementów składowych.
Z pudełka wyjął buteleczkę żelu intymnego i obracając ją w dłoni, zajął miejsce na łóżku, klękając i mocno się wypinając. Wygiął plecy w łuk jak rasowy kotek, prezentując wszystkie swoje wdzięki i badając, z której strony wygląda najkorzystniej, by samą swoją ekspresją drastycznie zmniejszyć miejsce w bokserkach szatyna.
Na dłoń wylał trochę więcej gęstej cieczy, niż powinien. Jednym paluszkiem zwilżył przestrzeń między swoimi pośladkami, by zaraz przejść do masowania pulsującego wejścia. Krążył przez dłuższą chwilę wokół rozluźniającego się somatyzmu mięśni, aby następnie wślizgnąć się do gorącego wnętrza i zakwilić nieporadnie na sprzeczne uczucie nikłej przyjemności w porównaniu z doznaniami jakie potrafi zapewnić mu szatyn z swoim grubym kutasem, tak zajebiście dobrze i mocno poruszającym się wewnątrz jego dziurki.
Toczył niemalże walkę z samym sobą, nie chcąc otrzeć się koniuszkami długich palców o słodki punkcik, wiedząc iż jeśli tylko trafi w wrażliwy splot nerwów, to nie da rady powstrzymywać się dalej, a jego twarda męskość i bez tego wystawała odrobinę za linię koronkowych majteczek na jego podbrzuszu. Z jękiem niezadowolenia, głośno manifestującym brak rozciągających go palców, wysunął je z swojego wejścia, by chwycić w dłoń puchatą kitkę. Wciąż kusząco wypięty i wsparty na łokciach, rozprowadził na końcówce odrobinę żelu, a już w następnej chwili wił się na posłaniu, czując jak chłodne ciało obce rozpiera jego wnętrze, jak mięśnie zaciskają się na symetrycznym kształcie zabawki i jak ta idealnie go wypełnia.
Ukrył główkę między ramionami, czerpiąc ogrom nowych doznań z niepraktykowanej dotąd zabawy. Puchaty ogonek muskał jego uda ilekroć poruszył się , zmieniając ułożenie zabawki wewnątrz siebie, by dostarczyć sobie więcej przyjemności. Długich kilka minut później, spędzonych jedynie na płynnym manewrowaniu biodrami podniósł się z materaca i jęknął jeszcze głośniej, gdy zatopiona w nim końcówka musnęła wrażliwy punkcik. Szary ogonek łaskotał skórę przy każdym kroku, bujając się lekko na boki.
Poprawił tasiemkę obróżki, tak aby zawieszka ładnie mieniła się idealnie po środku, przysiadł na puchatym dywanie, tuż przed lustrem, by móc podziwiać się w tej niecodziennej choć niesamowicie pociągającej odsłonie i...
I dopiero teraz zrozumiał, jak wielki błąd popełnił.
Spojrzał na zegarek, zaczynając zastanawiając się czy aby na pewno nie żyje w jakiejś oddzielnej strefie czasowej, gdzie minuty stają się godzinami, a te z kolei wiecznością bez względu na zabsorbowanie wykonywanymi czynnościami.
Bo czymże jest kotek bez swojego pana, jeśli nie jedynie niezaspokojoną i co gorsza- spragnioną istotką, zdaną tylko na siebie?
Odrobinę drżącą dłonią z kieszeni odrzuconych na mebel spodni, wyjął swój telefon, dziękując opaczności za to, że nie zostawił urządzenia gdzieś w innym pomieszczeniu. bo jeśli w tej chwili miałby się po nie pofatygować to najpewniej musiałby się czołgać, a wszystko to przez potok niegrzecznych myśli spływający falami do jego główki, tym samym wypierając na przykład świadomość konieczności brania oddechów co jakiś czas czy tez podstawy motoryki i poruszania się w kontrolowany sposób.
Wybranie odpowiedniego numeru, nawet z ekranu szybkiego dostępu, okazało się bardziej skomplikowanym niż przypuszczał, zwłaszcza gdy cały już drżał z podniecenia, frustracji i tęsknoty. A zdjęcie szatyna z odsłoniętym torsem i mocno zarysowanymi mięśniami brzucha, które wykonał zaraz po treningu młodszego, ani troszeczkę nie ułatwiało zadania, jedynie do barwnej wyobraźni sprowadzając nową wizję ukochanego w równie skąpym odzieniu i wyraźnie odznaczająca się erekcją w luźnych spodenkach.
Oh jak bardzo on chciałby się nią teraz pobawić. Przygryźć leciutko delikatnie wystające żyłki, z gracją zwinnym języczkiem polizać gruby trzon, by następnie spojrzeć w niemalże czarne oczy i z wąskich warg wyrwać głośne sapnięcie zadowolenia.
Przyłożył urządzenie do uszka, wolną dłonią wędrując do okolic jednego z dwóch punkcików na jego klatce piersiowej. Cierpliwie chociaż nad wyraz niespokojnie nasłuchiwał kolejnych sygnałów, odliczając każdy po parę razy, a usłyszawszy zachrypnięty głos po drugiej stronie, podskoczył z czystego podekscytowania, znów zmieniając swoje ułożenie, przez co zatopiona w nim końcówka ogonka mocno otarła się o samo centrum rozkoszy, a on nie umiejąc pohamować nagłej fali przyjemności, zagryzł się na dolnej wardze, dotkliwie wbijając w nią ząbki i stłumił jęk.
ㅡ 🐾 ㅡ
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top