Przyjaciółka
"Samotność... Odnoszę wrażenie, że to milczenie z samym sobą. Mówienie do nikogo, patrzenie na nic, w jeden punkt gdzieś w pokoju. Brak wszystkiego i tak naprawdę niczego. Po prostu jest się w pustce i z tej pustki nie wyprowadzą mnie żadne drzwi, nawet gdy będą one otwarte..."
[T.I] siedziała wówczas na cienkim kocyku obok jabłonki na działce swojej babci, która obserwowała wnuczkę z nietypowym wyrazem twarzy. Po chwili staruszka podeszła do dziewczyny i usiadła obok niej na małym, drewnianym krzesełku jakie stało oparte o wcześniej wspomniane drzewko.
- Co się dzieje kochanie? - zapytała kładąc swoją ciepłą dłoń na odkryte przez dziurę kolano nastolatki.
[T.I] pokręciła głową.
- Nic babciu. - spojrzała na starszą panią. - Nie martw się, to tylko okres dojrzewania. Humorki i takie tam. - zaśmiała się nerwowo.
- Starej babki nie oszukasz - wtrąciła. - Mów.- rzekła stanowczo.
Dziewczyna odłożyła swój mały dzienniczek na trawnik i spojrzała od nowa na uśmiechniętą kobietę.
- Boję się, że mój chłopak zrezygnuje ze mnie na innej babciu. - Odparła. - Ma taką ładną przyjaciółkę, zgrabniejszą, szczuplejszą i ...
- Dziecko moje.. - wtrąciła pośpiesznie. - Najistotniejsze w pięknie jest to, czego nie odda żaden obraz. Czy pamiętasz baśń o brzydkim kaczątku? - zapytała
- Oczywiście.
- Więc zapamiętaj kochanie, że łabędź, który mieszka w gnieździe rodziców ginie. Piękno i talent musi samodzielnie odszukać własną drogę życia.
[T.I] nie do końca zrozumiała przekaz staruszki aczkolwiek wstała dumnie z różowego kocyka poprawiając koszulkę i ruszyła w stronę domu ówcześnie jeszcze żegnając się z babcią.
Wchodząc do pokoju rozejrzała się nieco i po chwili siadając na wygodnym łóżku wyjęła z białej komody telefon i wprowadziła numer do Petera Parkera.
Niemal chwile później pająk już był za oknem.
***
- Ale obiecaj mi coś, dobrze? Wiem, jakie są dziewczyny. Wiem, że nie znoszą, kiedy ich chłopcy mają przyjaciółki. Obiecaj, że nie wytniesz mnie ze swojego życia kochanie. - powiedział dramatycznie po kilku ówczesnych słowach dziewczyny. - Że nadal będziemy gdzieś czasami wychodzić.
- Czasami?! - Dziewczyna pokręciła głową. - Chyba zwariowałeś! - krzyknęła
- Co masz na myśli? - zapytał
- Nie będę się umawiała z chłopakiem dla którego przyjaciółka jest ważniejsza! - mruknęła. - Ja.. Ja nie bronie Ci się z nią spotykać, bo sama mam przyjaciółkę i wiem ile to znaczy, ale czasem Cię potrzebuje Peter.. ale bez niej.
- Ale ta kwestia podległa już negocjacji skarbie. - odparł i powolnym krokiem przysunął się do niej czując na swoim karku jej delikatny oddech. - Chcesz mnie? Cóż.. to musisz zaakceptować Marry Jane. - powiedział unosząc swoją prawą dłonią jej podbródek. - Nie usunę jej ze swojego życia, tak jak nie mógłbym odciąć sobie ręki i podarować jej komuś.
- Nie każę Ci. - odparła. - Tylko chcę mieć też Ciebie dla siebie a nie tylko dzielić się z nią. - dziewczynie pękło serce. - Nie chcę...
Peter jednym płynnym ruchem zbliżył twarz do [T.] i tym samym musnął jej czułe usta czekając na reakcje nastolatki. Gdy ta położyła mu swoją drobną dłoń na biodra, pogłębił pocałunek, lekko popychając dziewczynę w stronę łóżka.
- Więc teraz masz mnie całego dla siebie [T.I]. - rzekł przez pocałunki.
Przyjmując wypowiedz bruneta, dziewczyna przejęła inicjatywę i po krótkiej chwili pozbawiając chłopaka kostiumu, pozostawiła go w samych czarnych bokserkach. Zaśmiała się cicho kładąc dłonie na jego umięśniony tors, lekko go masując a przy tym powoli kucając przed nim.
Chłopak spojrzał na dziewczynę i wyraźnie zadowolony złapał ją za włoski lekko je przeczesując.
W końcu zahaczyła palcami o krawędź jego bielizny i powolnym ruchem zdjęła ją z niego tyłka, ukazując tym samym duże przyrodzenie, które niemal po chwili przejechała rozpalonym językiem.
Peter jęknął cichutko odchylając lekko głowę w tył.
Po chwili nie czekając dłużej przegryzła delikatnie jego czubek by niemal chwile później zatopić się w nim całkowicie. Uśmiechnięta zaczęła poruszać głową w przód i w tył czując jak przyrodzenie Parkera pulsuje a on przyjemnie mruczy z dawanej mu przyjemności.
[T.I] by jeszcze bardziej urozmaicić chwile dołożyła do tego dłoń i tak współpracując dążyła do tego, by Peter wypuścił swoje słodkie krople pierwszej ekstazy by ta mogła odpłacić się mu chociaż tak.
Jej ślina idealnie zgrywała się z pierwszymi sokami Petera, które spijała z każdym kolejnym ruchem. Jej rozgrzany i mokry język z każdym kolejnym przesunięciem był dla Petera tak czuły, że niemal chwile później chłopak osiągnął upragniony orgazm z głośnymi jękami na ustach.
Dziewczyna nie przerywając czynności spiła wszystko i ponownie wróciła do Petera tym razem to z siebie zrzucając niepotrzebne odzienie.
- Daj mi to ponownie. - rzekła całując usta Petera, lekko je przegryzając.
Po chwili kładąc się na pościelonym ładnie łóżku chłopak niemal śmiertelnie szybkim tempem wszedł z dziewczynę od razu rozpoczynając płynne ruchy biodrami. Parker nie pozostawił między nimi nawet milimetra wolnej przestrzeni a zaczął na jej rozgrzanym cele wędrować mokrymi pocałunkami, gdzie niegdzie pozostawiając wyraźne czerwone ślady.
Dziewczyna jęknęła gardłowo czując jak Peter przyspiesza i daje jej jeszcze większe uczucie rozkoszy podczas stosunku.
[T.I] wplątała swoje drobne dłonie w jego miękkie loczki po chwili przekładając je na blade plecy Petra zaczynając drapać je tak, że chłopak miał wrażenie jakby polewano go lodowatą wodą.
Tempo jakie prowadził Peter było na tyle odważne, że już po chwili nastolatka puściła słodkie soki wymieszane ze spermą Petera, który osiągnął spełnienie w idealnej chwili jak jego partnerka. Jednak mimo tego wciąż się w niej poruszał próbując przedłużyć orgazm obojga o chociaż kilka sekund.
Po chwili dopiero wyszedł z niej i położył się obok dokładnie przytulając ją do swojego mokrego ciała.
- Nigdy nie pozwolę Ci odejść Skarbie. -powiedział. - Zawsze będziesz dla mnie tą jedyną i to się nie zmieni. Obiecuję...
OBIECUJĘ.
Dziewczynki kochane pamiętajcie wszystkie jesteśmy piękne. I niewazne co inni powiedzą każda z nas ma jakąś wartość. Zapamietajcie słowa babci! Hah mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał. Buziaczkiii
PHD.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top