★ SHAZAM
Czyli: jak cudowna może być Twoja rodzina?
Jak już wspomniałam na swoim profilu, ze wszystkich moich znajomych jako jedyna byłam zajarana obejrzeniem tego filmu. Oni byli jak ten nieufny głos Twojej podświadomości, powtarzając w kółko: to DC! Znów zrobią Ci krzywdę.
Jednak z każdym kolejnym zwiastunem ja cieszyłam się coraz bardziej.
I to przecież oczywiste, że ominął mnie nie tylko pokaz przedpremierowy, to jeszcze w cały weekend po oficjalnej premierze nie miałam, kiedy się wybrać.
W końcu jednak udało mi się pójść do kina wczoraj iiiiii... nie się zawiodłam!
Może co prawda oczekiwałam odrobinę za dużo, ale i tak dostałam od DC w końcu film, który naprawdę polubiłam. A właściwie bohaterów, bo przecież bohaterowie to podstawa i to dość ważne w budowaniu wielomilionowej franczyzy, by ludzie lubili naszych protagonistów... oh wait, Pan Snyder miał inne zdanie. I wszyscy wiemy, jak to się skończyło.
Tym razem jednak dostaliśmy po raz drugi w tym uniwersum niezwykle spójny film, który widać, że od początku do końca wie jaką drogę do przebycia mają jego bohaterowie i co dokładnie chce nam powiedzieć. I przede wszystkim jak chce nam o tym opowiedzieć.
Zacznijmy jednak od początku i naszego protagonisty, czternastoletni Billy Batson tuła się od jednej rodziny zastępczej do kolejnej, skutecznie ze wszystkich uciekając i zrażając do siebie ludzi, bo przyświeca mu jeden cel — znalezienie swojej biologicznej matki, której zgubił się jako dziecko.
W końcu jednak trafia do niezwykle różnorodnej i ciepłej rodziny gdzie wśród przyszywanych braci i sióstr ma w końcu zagrzać miejsce na dłużej. Tam poznaje też naszego drugiego bohatera: Freddy Freeman jest tym dzieciakiem, z którym można się utożsamiać, tym który nigdy nie jest najlepszy, jest za to nerdem i przede wszystkim jest niezwykle błyskotliwy.
I tak jak Freddy będzie poszukiwał uwagi swojego nowego przyszywanego brata, tak Billy nie będzie się specjalnie na nią cieszył.
Billy jest postacią przede wszystkim zagubioną i nieufną, ale my jako widzowie doskonale wiemy, z czego to wynika i nie mamy z tym problemu. Jak zdarza mu się być samolubnym bucem, to naprawdę jest to, czym wytłumaczyć i wiemy, że potrzebuje czasu, by zaakceptować pewne rzeczy w swoim życiu.
Och...
Chyba nie wspomniałam jeszcze o tym, że w międzyczasie dostaje supermoce. To tak jest tam też wątek noszenia peleryny.
A teraz tak serio, początek tego filmu z tłumaczeniem skąd nam się wziął czarny charakter, jest tak nudny, że prawie zasnęłam. Kompletnie nie ma to sensu i nikt nigdy nam nie wyjaśni, o co w ogóle temu typowi będzie chodzić.
A ten biedny czarodziej w końcu, trochę z braku lepszej opcji, da swoje moce Batsonowi. Billy o superbohaterach wie niewiele, dlatego do pomocy weźmie Freediego i tu naprawdę zaczyna nam się w końcu prawdziwa zabawa.
Relacja między przyszywanymi braćmi jest wygrana naprawdę koncertowo i niezależnie, czy na ekranie w tej chwili jest Zachary Levi, czy Asher Angel. To po prostu działa.
I co jest absolutnie cudowne, mamy w końcu, po tylu latach superbohatera, który cieszy się z bycia superbohaterem, który bawi się swoimi mocami i wcale nikt nie musi nam dramatycznym głosem zza kadru opowiadać, jak to z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność. Nikt nie musi nam tego powtarzać, wszyscy, wliczając to bohaterów, to słyszeliśmy i o tym wiemy. Dlatego znajduję niezwykle uroczym to, jak Billy nie wie, co ma robić w ciele bohatera, a później zaczyna się bawić — tak jak każdy nastolatek by to zrobił.
Co zrobiło na mnie naprawdę wielkie wrażenie to cały segment rodziny, do której trafił Billy. Wiedziałam co prawda, że oni tam będą i będą mieli dużo większą rolę, niż wskazują na to zwiastuny, ale to naprawdę dobrze napisany i jak się okazuje — najważniejszy wątek filmu.
Nikt nie ukrywa, że "Shazam" to kino familijne i to dobrze, bo z mojego punktu widzenia takich filmów właśnie brakuje. Jasne, mamy jedno "Spider-Man: Homecoming", ale to nie do końca to samo, bo przecież tam też jest ta cała podbudówka świata MCU. A czasem potrzebne są filmy, które przyciągną do kina dzieciaki i zainteresują ich światem peleryniarzy, dzieciaki, które patrząc na ekran, dostrzegą tam kogoś, kto wygląda jak one, kto mówi jak one, czy ma podobne problemy.
I gdzie dzieciaki są grane przez dzieciaki, a nie dwudziestokilkulatków.
Jednak wracając do naszej rodzinki zastępczej — dawno nie wiedziałam tak świetnych młodych aktorów. Nie przepadam za filmami typowo familijnymi, a tu wszystko działa, każdy z mieszkańców dzielonego domu ma swój urok i swój charakter i aż chce się z nimi przebywać więcej.
I koniecznie muszę powiedzieć o wątku biologicznej matki Billiego — naprawdę nie spodziewałam się, że ta lekka komedia uderzy w tak mocne tony i zrobi to tak dobrze. A Asher naprawdę skradł w niej moje serce całkowicie.
A skoro już przy nim jesteśmy, pomówmy sobie o kreacjach aktorskich.
Wspomniany Asher Angel kradnie mi każdą scenę tego filmu, chłopak ma taką charyzmę, że nie można oderwać od niego wzroku. Poza tym niesamowicie zarysował nam przemianę, jaką przechodzi jego bohater, od kogoś wycofanego, do kogoś, kto rozumie, że rodzina to coś więcej niż tylko zapisane w notesie nazwisko.
Zachary Levi, czyli dorosła postać naszego protagonisty szarżuje nieziemsko i widać, jak niesamowicie dobrze bawił się na planie. Zresztą, większość jego scen podobno była improwizowana i to czuć, chłop ma genialny timing komediowy i ani na chwilę nie daje nam zapomnieć, że w tym wielkim ciele kryje się Billy Batson.
Partnerujący im obu Jack Grazer jest sercem tego filmu, jest tak ciepłą i kochaną i mądrą postacią, że sama mam ochotę go adoptować. Dawno nie widziałam tak świetnie napisanego dziecięcego bohatera i wiem, że dla większości osób to on był największym popisem aktorskim tego filmu. I jestem w stanie się z tym zgodzić bez mrugnięcia okiem.
No i jest jeszcze Mark Strong.
Och Mark. Ja Cię tak chłopie lubię, ale co Cię podkusiło, by wziąć taką rolę, to nie wiem.
Tu właściwie nie ma roli. Złol tego filmu jest ulepiony z błota i patyków i nie wiemy, o co mu chodzi, po co w ogóle tu jest i naprawdę, mógłby być zamieniony na promień w niebo i film by na tym nie stracił.
Jednak hej, jeśli scenariusz poświęca czas na budowanie bohaterów, to absolutnie jestem w stanie wybaczyć bezbarwnego villaina. W końcu tyle razy wybaczałam to w MCU.
Podsumowując "Shazam" jest produkcją pełną serca.
A tego jeszcze DCEU nie mieliśmy. Filmu, który byłby stworzony z wizją, pasją i pomysłem, produkcji, która jest dziełem absolutnie kompletnym i która ma dać nam na koniec jakiś morał. Tak, nie jest to najlepszy film superbohaterski, to raczej taka średnia półka filmów MCU plasująca się gdzieś koło wspomnianego "Homecoming", czy innego "Ant-Mana". Jednak to, czym ten film wygrywa to właśnie serce.
Jasne, zastosowano tu czasem tak banalne skróty scenariuszowe, że w każdym innym filmie by to bolało.
A czemu nie boli tu?
Dlatego, że bohaterami są dzieciaki i dlatego morał, choć prościutki to trafia w samo serducho.
Osobiście dla mnie jest tu mniej kina superhero, niż się spodziewałam po ilości latania w pelerynie i strzelania piorunami. Ta produkcja ma bardziej taki familijny, magiczny vibe jak filmy o Harrym Potterze. Co też nie jest minusem.
Tak samo humor, który mimo mojego podeszłego wieku zawsze trafiał w punkt i przysięgam, śmialiśmy się chyba najgłośniej na całej sali. I nie wstydzę się tego.
Co mogę jeszcze powiedzieć? To na pewno to, że to pierwsza produkcja DCEU, która znalazła sobie miejsce w moim sercu (wiem, nadużywam słowa serce, ale inaczej się nie da, gdy mówi się o tym filmie). Jasne ma sporo wad, ale i tak go kocham — bo pokochałam jego bohaterów.
I dlatego powtarzam: to właśnie jest klucz do budowania działającego uniwersum, postacie, z którymi chcemy zostać na dłużej i przeżywać kolejne przygody.
Przecież nikt z nas nie oglądał tych wszystkich filmów MCU dla zwrotów akcji, ale właśnie dlatego, że Ci bohaterowie stali się nam bliscy. I dlatego tak trudno nam znieść myśl, o rozstaniu z nimi.
I ogromnie życzę nam wszystkim, by konkurencja Marvela dała nam w końcu to samo.
A patrząc po tej produkcji jestem naprawdę pełna nadziei, że tak właśnie się stanie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top