Ⓝ Enola Holmes

Czyli: czy świat na pewno potrzebuje więcej pięknych Holmesów? 

Nie wiem, czy był w tym kraju ktoś tak bardzo nieprzekonany do tego filmu od samego początku, jak ja. Nie miałam absolutnie żadnego emocjonalnego związku z książkami z tą bohaterką, bo jednak za stara już trochę na nie jestem, ale dużo bardziej związana się czuję z tymi kreacjami detektywa, które dostaliśmy w ostatniej dekadzie. Czy to do zabawnych kryminałów spod ręki jednego z moich ukochanych reżyserów, czy jeszcze bardziej do serialowej wizji. Niestety filmy skończyły się zbyt szybko, a serial o wiele za późno. 

I tak gdy zaprezentowaną nam obsadę Enoli, nieprzerwanie zadawałam sobie pytanie - po co? Oczywiście ja nie mam nic przeciwko temu, by tak piękni ludzie, jak Henry mieli pracę... ale nie jestem zbytnią fanką Millie Bobby Brown. 

Oczywiście nie odmówię jej świetnej kreacji, zwłaszcza w pierwszym sezonie Stranger Things, ale teraz, gdy wyskakuje mi z każdej drogerii i prawie że z lodówki trochę się o jej karierę obawiam. Zwłaszcza że mam wrażenie, iż poza Hawkins w Indianie gra ona w kółko tę samą rolę. 

Na szczęście w moim wypadku opłaciło się mieć niskie oczekiwania. 

Twórcy bardzo sprawnie balansują nad tym, by opowiedzieć nam coś nowego w świecie Londynu, który znamy ze wszystkich dotychczasowych historii o braciach Holmes. Historia rozpoczyna się w momencie, w którym szesnastoletnia (stanowczo Millie daleko do wyglądania na szesnaście lat) siostra odkrywa, że ich matka zaginęła i zostawiła ją samą sobie. W wielkiej posiadłości kompletnie nieprzystosowaną do życia w społeczeństwie, co nie wzbudza zbytniego zachwytu starszego z braci Holmes. 

Jak możemy się domyślić, zniknięcie matki nie jest przypadkowe i zostawia ona swojej córce nie tylko wskazówki, ale też mnóstwo pieniędzy, by ta mogła rozpocząć życie na własną rękę. I od tamtej chwili mamy już coraz bardziej nakręcającą się komedię pomyłek, w której to nastoletnia Enola i jej przypadkowy towarzysz trafiają do Londynu. 

I już na wstępie muszę zaznaczyć, że film wizualnie wygląda tak słodko, jakby ktoś nakręcił go jakimś letnim filtrem z Instagrama. Co doskonale wpasowuje się do całej historii, która jest po prostu urocza, zabawna i bardzo zmyślnie poprowadzona. Choć oczywiście nie jest pozbawiona wad. 

Przede wszystkim musimy wziąć pod uwagę to, do kogo jest kierowana ta produkcja. Ja jako stara osoba, oglądająca kryminały garściami, trochę tych plot twistów przewidziałam za szybko i co najmniej kilkadziesiąt razy zastanawiałam się, dlaczego bohaterka postępuje tak, a nie inaczej. Wiem, że ta produkcja od początku miała być kierowana do kin, na wakacje, dla młodszych widzów, wyszło inaczej i moim skromnym zdaniem doskonale ta historia sprawdziłaby się jako serial. 

Zwłaszcza że w kilku miejscach narracja głównej bohaterki i jej łamanie czwartej ściany wpasowuje się w to idealnie. W filmie gdy protagonistka streszcza nam to, co przed chwilą widzieliśmy i tłumaczy co planuje, nie sprawdza się tak dobrze, jak mogłoby jako podsumowanie poprzedniego epizodu. 

Mam też wrażenie, że Enola pisana jest miejscami bardzo niekonsekwentnie, bo jednocześnie potrafi przechytrzyć swojego brata, płatnego zabójcę i wyjść cało ze wszystkich tarapatów. A później nagle nie decyduje się na walkę i ucieczkę, tylko musimy dostać ten durny wątek szkoły z internatem, który mnie całkowicie wybił z rytmu. I był chyba tylko po to, by pokazać, że towarzyszący Enoli bohater też jest całkiem sprytny. 

Cała intryga jest napisana bardzo skrzętnie i z pomysłem, który co prawda możemy przejrzeć już w pierwszych piętnastu minutach... ale nadal film ogląda się bardzo dobrze. Pewnie dzięki temu, że obsada jest naprawdę doskonała i widać, że wszyscy bawili się na planie świetnie. Moje obawy o Millie zostały po obejrzeniu jej jako Enoli chwilowo rozwiane, bo stworzyła ona naprawdę uroczą i cwaną bohaterkę. Co prawda taką z gatunku Mery Sójek bez wad, ale w tym wypadku to nawet nie jest irytujące, bo jednak potrafię spojrzeć ponad tym i ucieszyć się, że dziewczynki dostały taką sympatyczną postać do oglądania. 

Jak wypadają za to bracia Holmes? Sam Claflin jako Mycroft Holmes to był dla mnie trochę dream cast, bo uwielbiam typa od dawna i strasznie lubię oglądać, jak wciela się w odrzucające postaci (tak, wiem ostatni sezon Peaky Blinders na mnie czeka). Wiec tu nie mam nic do zarzucenia, bo to taki Mycroft, jakiego ja lubię. Czyli jest chujem. A jeśli czytaliście u mnie Partners in Crime to jest właśnie mój sposób pisania tego bohatera. To prosty zabieg, by Sherlock wydawał się mniejszym socjopatą. 

Właśnie. Henry Cavill i jego Sherlock Holmes... jest w tym filmie. Jest i zajmuje bardzo dużo kadru, bo o cholera, jaką on ma sylwetkę w tych wszystkich marynarkach i surdutach, których guziki trzymają się chyba tylko na pobożne życzenia. Piękny człowiek. Jednak poza jego niebywałą obecnością w kadrach to nie ma on tu ani za dużo miejsca, ani za dużo do pogrania jeśli mam być szczera. Ma w sumie jedną naprawdę fajną scenę z Millie, a tak poza tym to trochę po prostu jest wpisany do tego filmu. I wiem, wiem. To celowe zagranie, bo to jednak produkcja o Enoli i celowo Sherlock oddaje scenę (i śledztwo) swojej młodszej siostrze. 


I

'm watching Enola for the plot. The plot ⬆️

Jeśli mam do czegoś porównać tę produkcję i to jakie uczucia we mnie pozostawiła, to chyba byłby to serial Kryminalne zagadki panny Fisher, który męczyłam całą poprzednią jesień. To podobny poziom pięknych kadrów, sprytnych Mery Sójek i przystojnych mężczyzn w ładnych ubraniach. Dlatego absolutnie nie obrażę się, jeśli ktoś wpadnie na pomysł robienia kontynuacji. Nawet nie dla mnie, ale dla tych wszystkich młodych dziewczynek obserwujących Millie na Instagramie i trzymających za nią kciuki. 

Ja jakoś specjalnie tego nie robiłam, ale cieszę się, że ten film powstał. Nie jest on jakoś wybitnie fenomenalnie napisany. Szczególnie jeśli chodzi o sprzedawanie feminizmu, wychodzi to trochę kanciasto, ale to już raczej kwestia tego, że scenariusz przygotowywał facet. Z tego co wiem, w książce te wątki są poprowadzone jednak trochę bardziej sprawnie, ale nie będę narzekać. Nadal film robi robotę, czasem lepiej, czasem gorzej. I przede wszystkim widać, że reżyser odpowiadał między innymi za najwspanialsze Fleabag, bo kamera za Enolą podąża niemal doskonale. I podsumowując: chciałabym, żeby podążała dalej. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top