ROZDZIAŁ XX

Słońce bijące od odsłoniętych już zasłon obudziło pannę Manchester oraz Page.

-Cholera, Królewno Page, złaź z tego wyra. Jak dzisiaj się nie pojawię w kryjówce to mój opiekun mnie ukatrupi. -powiedziała Brunetka, to ledwo żyjącej dziewczyny.

-Byłby spokój. - powiedziała Page, przykrywając sobie twarz poduszką- nie chce mi się wstawać- dodała.

-Mamy już po piętnaście lat - prawie więc złaź bo nie jesteś dzieckiem! - krzyknęła dziewczyna w stronę przyjaciółki sama ubierając bluzę i czarne Jeansy.

-Dobra, dobra. Wstaje - ciemnoskóra, od razu skierowała się do łazienki, którą miała w swoim pokoju. Królewna Page ma luksus.

-A więc.- zaczęła Charlotte wychodząc z łazienki. - Jak tam u ciebie i Maxa?

-Nie wiem, wczoraj mi powiedział, że okłamał mnie w kwestii swojego związku, po to bym była zazdrosna. I szczerze mówiąc.. Byłam. - powiedziała dziewczyna zawiązując buty. - idziemy?

-Tak, chodźmy. - powiedziała malując sobie jeszcze kilka razy usta błyszczykiem.

Idąc w stronę kryjówki Page rozmawiała z Jasperem, a Cynthia pisała z Maxem.

-Musimy się dzisiaj spotkać. Mam ci coś bardzo ważnego do powiedzenia. - napisał brunet, dziewczyna się lekko przestraszyła, wytrzymasz Cynthia. Nie bądź ciekawska, dasz radę.

-Dobrze, jak dobrze pójdzie do kończę pracę o 18.

-Jasne, tam gdzue wczoraj. Do zobaczenia - napisał, ale ja już nie odpisałam. Polubienie wystarczy, nie?

-Max chce się spotkać, podobno to coś ważnego. Stresuje się. - powiedziała dziewczyna do przyjaciółki, gdy ona skończyła już rozmawiać.

Cynthia pov

Kurde.

Kurde.

KURDE.

Ogłaszam, że jestem bardzo niecierpliwa. Właśnie dochodzimy do sklepu, a ja już umieram z ciekawości o co może chodzić Maxowi. Muszę czekać do osiemnastej!!! Męczarnia.

Nie za bardzo chcę siedzieć teraz z Ray'em i Henrykiem, ponieważ wczoraj na mnie naskoczyli bo jestem mądrzejsza. Żałosne, ale i tak ich kocham. Wiecie.

-Witam. - powiedziałam po zjechaniu windą, na sam dół. Tym razem bez krzyku. Poproszę Nobla.

-Co ty taka bez życia? - spytał Schwoz, wychodząc zza tub.

-Mój kolega chce o czymś ważnym pogadać po pracy. Nie wytrzymam jestem tak ciekaaawa. - przeciągnęłam ostatni wyraz, tak by wszystkich zgromadzonych zaciekawić. Zawsze działa.

-Hmm. Pewnie wyzna Ci miłość i poprosi o wyjechanie z nim w ciepłe kraje. - powiedział Henryk, dobra nie rozumiem tego gościa. To on Kocha Josie i jest zazdrosny o mnie?

-Byłoby cudownie - Tak Cynthia, jakby tak zrobił Henryk jak w połowie twoich snów to tak. Byłoby cudownie. Ogarnij się Cynthia. Może spyta cię o chodzenie. Kocham Henryka, więc co ja wtedy zrobię?

-Mam pytanie. - zaczęłam, onie mogą się domyślić.

-Słuchamy. - odpowiedział Ray. O mój Boże. Właśnie sobie przypomniałam, że trzech najgroźniejszych osób z Swellview uciekło. Dobra kto by się przejmował.

-Jeśli on mnie spyta o związek, to co ja mam zrobić, jeśli podoba mi się inny - w tej sekundzie popatrzyłam na Page, która promieniała. Zabiję ją za to kiedyś.

-Dziewczyno, możesz żałować. Jeśli lubisz tego Maxa to bądź z nim. Ten chłopak, który skradł twoje serce to napewno idiota. - powiedział Henryk, a Page od razu wybuchnęła śmiechem.

-Jakbyś wiedział to co ja.. - powiedziała na tyle głośno, by Blondyn usłyszał.

-Hehe, zrobiło się niezręcznie - odparłam - bierzmy się do pracy.

-Cyn, my musimy naprawić Wehikuł Czasu, by cofnąć się do tego momentu kiedy uciekła twoja Matka. - powiedział Schwoz.

-To jest naprawdę dobry pomysł- odparłam

18:16

Biegłam w miejsce w, którym miałam się spotkać z Maxem. Czekał już na mnie.

-Cześć. - powiedziałam lekko zdyszana.

Kryjówka

-Jak to możliwe, że ta rura się zepsuła. - krzyknęła Page.

-Nie mamy pojęcia Charlotte! Jesteśmy tu tak długo jak ty. Nie możemy tracić czasu musimy ją jak najszybciej naprawić, albo kryjówka wybuchnie.

Cynthia

-Cześć, zacznijmy może od razu, bo znów mi uciekniesz. - zaśmiał się nerwowo. Czyli chodzi o związek. Tak czy nie, tak czy nie...

-Tak Cynthia, bardzo mi się podobasz.. Już od dłuższego czasu. - powiedział. Wiedziałam! Chcę następnego Nobla.

W tym czasie, w kryjówce.

-Ray, słuchaj mnie. Czerwony do fioletowego, żółty do niebieskiego, tym włączysz światła będzie wam łatwiej. Henryk ty idź do cieknącej rury, za ten czas musisz co przyłożyć, by nie wybuchła. Masz coś takiego? - powiedział Mężczyzna do bohaterów.

-Mam, Schwoz.

-Włączyłem! Co dalej? - krzyknął Ray.

-Teraz musisz znaleść miejsce w którym możesz wpisać kod.

-Mam.

-Wpisuj 349887.

-349887.. Gotowe.

-Teraz otworzyło się przejście, masz tam zapasowe rury i narzędzia. Teraz znajdź rurę z numerem 314. - odparł powoli Schwoz.

-Trzysta czternaście?! Jaja sobie robisz? - krzyknął jak zwykle Ray.

-Pośpiesz się Ray! Jak sie nie uda, to nie zdążycie uciec przed wybuchem.. - Ray od razu zaczął szukać rury oraz potrzebnych narzędzi.

-Mam!

-Świetnie, teraz idź do Henryka. Mus ie powoli odkręcić rurę. I teraz sprawa życia i śmierci. Dosłownie. Musicie przełożyć szybko rurę by nic więcej się nie wylało. To was zabije. Wkręcicie ją i po sprawie. Powodzenia.

-Żartujesz sobie z nas tak? - powiedział Blondyn.

-Nie dyskutuj. Ty ją włożysz, ja wkręcę. - powiedział Brunet, więc Blondyn przytaknął.

-Kurde. - trochę cieczy wylało się, jednak Ray w porę ją złapał, parząc sobie rękę.

-Gotowe. Wkręcaj szefie. - powiedział Piętnastolatek.

Tym czasem u Cynthii.

-Więc może... Nie chciałabyś spróbować.. No wiesz. - nie kończ, nie kończ - Walne prosto z mostu. Zostaniesz moją dziewczyną Cynthio? - noi dokończył, a ja jestem w dupie. Jeden niemądry człowiek powiedział, żebym spróbowała. Posłucham go.

-Możemy spróbować, Max. - powiedziałam, a chłopak mnie mocno przytulił.

Witam!!!

Jest 4, ale trudno.

Kocham was bardzo i dziękuję za tysiąc wyświetleń. Serio, w życiu bym się nie spodziewała, że tyle osiągnę. Dziękuję wam bardzo. ❤️🥺

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top