ROZDZIAŁ XI
Evil
Zło
Twarz chorego kuzyna matki
Koszmar, znowu.
Obudziłam się cała oblana potem.
Nie rozumiałam, o co chodzi w koszmarze, który dzisiaj miałam.
Pospiesznie wstałam lekko przerażona z łóżka i pobiegłam do pokoju przyjaciela.
-R-ray? - powiedziałam lekko uchylając drzwi.
Spał jak zabity więc wykorzystałam okazję i położyłam się na sofie obok.
Dosłownie kilka minut później zadzwonił alarm, który informował o tym, że ktoś wszedł do Junk'N'Stuff.
-Ray— nastolatka przerażona zaczęła budzić czterdziestolatka.
-Co?? — powiedział Manchester siadając na łóżku.
-Ktoś się włamał do Składu Rupieci.— powiedziała, na co szef pośpiesznie wstał biorąc gumy z szafki.
-Dzwoń po Henryka. Ma być za 10 minut maksymalnie. Ty zamknij każde dojście do kryjówki. Idę po Ściosa.— powiedział przemieniając się w bohatera.
Dziewczynka pobiegła do monitorów i zamknęła każde dojście do kryjówki.
- Halo..? — zaczął zachrypniętym głosem Blondyn.
Pov Henryk
Ja i Josie.
Piękny sen, który zagłuszył dzwonienie telefonu. W porę się obudziłem.
Zdjęcie Cynthii.
Ta dziewczyna nigdy nie przestanie mnie budzić w nocy.
-Halo..? — powiedziałem niepewnie.
-Henryk, za 10 minut widzimy Cię w kryjówce. Ktoś włamał się do Junk'N'Stuff'a. Zadzwoń gdy będziesz i wjedź tubami. — powiedziała brunetka. Czułem, że jest bardzo przerażona.
-Będę za pięć minut. — powiedziałem nie rozłączając się, wzięłem gumy spod obrazu i przemieniłem się w Niebezpiecznego.
Jak ja lubię to robić.
-Pośpiesz się! — krzyknęła dziewczyna, gdy ja przeglądałem sie w lustrze.
-A.. Sorki — poczułem skrępowanie.
Wyszedłem oknem, jak zwykle, zostawiając mój śpiący hologram na łóżku. Nie wiadomo kiedy wrócę, a głos dziewczyny dał mi dużo do myślenia, że jest poważnie.
Ray pov
-Gdzie ten Henryk?! — Krzyknąłem w stronę dziewczyny, która prawie przez to spadła z krzesła. Była przerażona, a ja ją jeszcze dobiłem.
- J-ja nie.. — próbowała odpowiedzieć jednak bardzo się jąkała. Po chwili zadzwonił jej lawendowy telefon.
-Otwieraj. — usłyszałem tyle, co dziewczyna szybko zrobiła.
Młody bohater szybko wszedł do tub i zjechał na dół.
-Co się dzieje? — powiedział po wejściu do kryjówki.
-Dlaczego się tak wleczesz?!? — krzyknąłem w stronę młodego, a co jak to ten chory naukowiec, który szuka Cynthii, ona już się dla niego nie liczy?
Po chwili do pomieszczenia wszedł Ścios, który przejął miejsce przy komputerach i włączył monitoring w składzie Rupieci. Moje podejrzenia się sprawdziły, tam był ten cholerny naukowiec, a z nim jego dwa osiłki.
Dziewczyna widząc to zatrzęsła się ze strachu. Cynthia nie zawsze pokazywała strach, ale przez wydarzenia, które wydarzyły się w bliskim czasie nie potrafiła już go chować.
Blondyn podszedł do niej i zaczął coś jej mówić i lekko ją objął.
Jako prawowity "ojciec" powinienem zareagować nie? Ale w sumie.. Oni już spali ze sobą i to przeżyłem, więc to też przeżyje. W końcu jestem niezniszczalny.. He he.
Henryk pov
Widziałem, że dziewczyna była coraz bardziej przerażona widząc twarz osoby, która najpierw ją stworzyła, a potem zniszczyła jej życie.
Jako prawowity bohater powinienem uspokoić cywila słowami "Schowaj się, zaraz będzie po wszystkim" po czym zarazić każdego uśmiechem.
Tu by to nie przeszło, bo to Cynthia.
-Hej.. — Jezus, i jak ją tu uspokoić, hehe już wiem.
Przysunąłem się lekko do dziewczyny i objąłem ją ramieniem w gęście "przytulenia" od razu poczułem, że serce dziewczyny owiele się spowolniło i powoli się uspokajała.
Stojąc tak przy komputerach z przytulaną do siebie dziewczyną, zacząłem oglądać co się dzieje u góry.
-Ścios weź podgłośń, oni coś chyba do nas mówią. — powiedziałem.
U góry w kryjówce.
Pov naukowca
Wiedziałem, że kapitan ma tutaj kryjówkę przez moją kochaną kuzynkę.
Tak, ona nie była w śpiączce. Współpracuję ze mną.
Szukaliśmy windy, którą byśmy zjechali do kryjówki bohaterów.
Wiedziałem, że tam moja, MOJA broń się znajduję. Matka Cynthii od zawsze wiedziała o tym, że jej córka będzie tylko bronią do przejęcia wszystkiego, ani jednego bohatera, same łotry.
Na tą myśl uśmiechnąłem się pod nosem.
-Idioci! Ruszać się nie możemy czekać! Moja rzecz w postaci "dziewczyny" już na mnie czeka na dole, ja to wiem — krzyknąłem, a oni od razu wykonali polecenie.
Mimo, iż sklep był mały nie dało się w nim nic znaleźć, ponieważ wszędzie były jakieś graty. Dobry pomysł, Ray.
W końcu, zaplecze a tam stara winda.
Nacisnąłem przycisk by zjechać na dół, czekając na windę a głowie powtarzałem sobie plan.
Gdy winda, się otworzyła był w niej sam kapitan.
-Oh Ray, miło Cię wreszcie poznać — powiedziałem z fałszywym uśmiechem na twarzy.
-Potrzebujecie czegoś, panowie.. Może— nie dokończył tylko uderzył jednego z tych idiotów w nos. — Tego— Uśmiechnął się.
Stałem z boku i próbowałem dostać się do windy, jednak Ray był sprytniejszy, zamknął dojście na dół, ale i tak ciągle stał pod drzwiami. Nawet gdy bił się z obydwoma osiłkami.
Cios w brzuch, nos, brzuch, nos podbrzusze. Nic ani nie drgnął, jednak moi już powoli wychodzili.
-Dobra, dobra stop! — Krzyknąłem o dziwo przestali się bić.
- Chcemy tylko dziewczyny i damy wam spokój. — powiedziałem, nie podziałało, okey. Plan B.
-Nie po dobroci? Okej, jeśli nie oddacie mi mojego wynalazku, ta dziewczyna —wskazałem na telefon, na którym była uśpiona dziewczyna w furgonetce, z tego co się orientuję, to przyjaciółka Cynthii. — ta dziewczyna właśnie jedzie w rozpędzonej furgonetce. Za jakieś 40 minut, ta furgonetka rozbije się i wpadnie do jeziora.— odpowiedziałem, nie miałem zamiaru zabijać niewinnej dziewczynki, tak tylko ich nastraszyłem.
Henryk pov
Oglądaliśmy wszystko co się działo u góry, chciałem pomóc Rayowi, ale on mi nie pozwolił się stąd ruszyć.
Zdanie.
Zdanie przez, które każdy z nas zamarł.
Charlotte.
Cynthia słysząc to i widząc jego okropny uśmiech, od razu zaczęła się wyrywać, ehh dziewczyno jestem silniejszy.
-Puść mnie, muszę tam iść! — krzyknęła, a ja dostałem w brzuch, lekko, ale zabolało.
-Cynthia, myśl racjonalnie, jeśli tam pójdziesz to się źle skończy dla każdego, Charlotte wiesz, że nic nie będzie. To może być podstęp! — krzyknąłem trzymając ją za ramiona odsuwając się na taką odległość bym mógł zobaczyć jej twarz.
-D-dobra, a teraz idę do toalety — powiedziała, a ja głupi ją wypuściłem.
-Kocham was! — powiedziała będąc w tubie, zobaczyłem tylko jej oczy, w których namnożyło się już pełno łez — pełna moc! — straciliśmy ją i Charlotte.
Hejkaa
Rozdział miał być wczoraj, przepraszam Asia!!
To pierwsza część w następnym rozdziale będzie druga, którą btw zaczynam już pisac.
Gwiazdka, komentarz? ❤️😙
Dedykowane mrs_mikaelson_bitch
❤️❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top