ROZDZIAŁ VIII

Wieczór .

Chłód.

Samotność.

To odczuwałam podczas pierwszej nocy w swoim domu.
Przez ostatni tydzień spałam u Ray'a lub Charlotte, bo po tym gdy obudziłam się obok blondyna zrobiło się dość... niezręcznie.

-Nie, ja nie dam rady.- wstałam i pierwsze co zrobiłam to zadzwoniłam do Henryka. Kurde mogłam do kogoś innego, jednak czułam, że muszę akurat do niego.

Trzy sygnały.. Henryk odebrał

-Henryk śpisz?-powiedziałam jak zdesperowana 11 latka po oglądnięciu „it".

-Cyn ty widzisz, która jest godzina?!-powiedział zachrypniętym głosem.

-Przepraszam Henryk, po prostu... nie potrafię zasnąć w tym domu. Potrzebuje albo stad wyjść, albo pogadać z kimś. -oznajmiłam powoli.

- Przyjść?-odpowiedział szybko, na co się uśmiechnęłam.

-Zapraszam. -powiedziałam na co odpowiedział, żebym dała mu 10 minut.

Pukanie do drzwi.

-Cze..-nie dokończył o się w niego wtuliłam.

-Dziękuje, że przyszedłeś. -uśmiechnęłam się mimowolnie.

-Nie ma sprawy. -podrapał się po karku.

Posiedzieliśmy jeszcze chwilkę w salonie. Poczułam jak moje powieki ciężko mi opadają.
Zasnęłam. Znowu.

-Oj.. Cyn, a ty znów zasypiasz w złym momencie. -powiedział i się zaśmiał. Wziął dwa koce z mojego pokoju, jednym przykrył mnie, a on sam położył się na kanapie obok.

11:56

-Henryk, wstawaj!-krzyknęłam szturchając chłopaka. Tak bardzo nie chciałam go budzić, wyglądał tak uroczo...

-No weź..jeszcze chwilkę. -powiedział przez poduszkę.

-Ja wychodzę Za 10 minut do pracy i tak jesteśmy już spóźnieni. -
Na te słowa szybko wstał.

Gdy byłam gotowa to jeszcze podeszliśmy do domu Henryka, żeby on się przebrał i ogarnął.

-Dzień dobry kochaniiii! -krzyknęłam wychodząc z windy razem z Henrykiem.

-Henryk co sądzisz o tym, żebym została może super złoczyńcą? Ze mną sobie nie poradzicie.- poruszyłam znacząco brwiami po czym na moich rękach pojawiły się dwie błyskawice.

-Cynthia!!!- Podbiegła do mnie moja najlepsza przyjaciółka mocno mnie tuląc.- tak się cieszę, że Cię widzę.- powiedziała i stanęła na taka długość by mogła zobaczyć moją twarz.
-Jak pierwsza noc sama?- spytała.

-Właściwie to nie byłam sama.- powiedziałam spoglądając na blondyna.

-Rozuuumiem. - powiedziała podchodząc bliżej do mnie i szepnęła mi do ucha- Jeszcze będzie twój, zobaczysz. -uśmiechnęła się i odeszła.

-Cynthia, co ona Ci powiedziała?- spytał chłopak.

-Chyba.. nie chcesz wiedzieć- mruknęłam podchodząc do urządzenia.
- Lody śmietankowe- powiedziałam po sekundzie miałam już swoje ulubione lody w ręce.

-Serio? Lody na śniadanie?- mruknął

-Zacznijmy od tego, że jak ty sobie słodko spałeś to ja zjadłam śniadanie. Spokojnie próbowałam Cię obudzić.-odpowiedziałam wkładając sobie łyżeczkę do ust.
-To, co dziś robimy?-dodałam

-Ja i Cynthia nie mamy nic. - powiedział Ścios. Cieszę się, ze dzisiaj nic nie ma bo naprawdę nic mi sie nie chce.

-Cholera gdzie ten Ray?!- powiedziała Charlotte, przepraszam -krzyknęła.

-Nie mamy co robić więc- powiedział Ray wychodząc z koła zębatego.- oglądamy coś?- dodał, na co każdy przystał.

Usiadłam obok Henryka i zaczęliśmy oglądać. Nie skupiałam głównej uwagi na filmie ponieważ go już oglądałam. Rozmyślałam o uczuciach moich do blondyna i.. jak się ich pozbyć. Naprawdę nie chce psuć już roczną prawie przyjaźń. Rozmyślałam też nad tym co moi kretyńscy przyjaciele wymyślą, ponieważ moje urodziny były dokładnie za 16 dni.

Wstałam bo moje lody się skończyły, przez to, ze mój kochany przyjaciel ciągle mi je podjadał.

-Henryk,masz dwa kroki do maszyny weź sobie swoje. -wysyczalam przez zaciśnięte zęby.

-Nieeee chce mi siee- powiedział zasypiając.

Ledwo się przecisnęłam, bo ten się tak rozłożył, że już miejsca nie było.
Kretyn sobie zasnął, do tego kładąc się na moim ramieniu co było dość niewygodne.

-Oooo, patrzcie jak słodko wyglądają. - zaśmiał się Ray, na co ja tylko rzuciłam mu zabójcze spojrzenie.

No dobra, widząc ten wzrok Charlotte, byłam pewna, że naprawdę słodko wyglądamy. Moje ciało gdy o tym pomyślałam przeszło mnóstwo ciarek.

Gdy mój przyjaciel się obudził, Ray zadał te okropne pytanie.

-Ej, dzieciaki - mruknął - Co was łączy? - powiedział poruszając znacząco brwiami.

-Emm... - zaczął Blondyn patrząc na mnie- czysta przyjaźń.- Uśmiechnął się.

Ja nic nie powiedziałam tylko odeszłam. Poczułam ból w klatce piersiowej. Moce mi wariowały.

-Cholera! Nie chce tego mieć! - krzyknęłam uderzając noga w róg łóżka szefa-przyjaciela..

-Wszystko ok? - powiedział Blondyn wchodząc do pokoju.

*Gdy Cynthia wyszla*

-Emmm, powiedziałem cos złego? - powiedział Henryk lekko rozkojarzony.

-Niee, po prostu wiesz.. Ciężko jej teraz. - Charlotte próbowała cos wymyśleć, żeby nic nie podejrzewał.

-Pójdę do niej- powiedział i zaczal wchodzić po schodach.

-Czysta przyjazn!! - krzyknął za nim Ray, a jedyne co on odpowiedział to krótkie "Spadaj!".
*teraźniejszość *

-Nie! Nic nie jest okey! Nie wiem czy zauważyłeś, ale moja matka umiera w szpitalu, dowiedziałam się, ze jestem głupim eksperymentem do tego ktos mnie zrobil na swoją broń! - krzyknęłam i zakrylam sobie twarz dłońmi. - Dziwne, ze w ogóle mogę czuć..

Podszedł do mnie klęknął i położył dłonie na moich kolanach.

-Cyn, spójrz na mnie - Całej sytuacji przyglądała się Char.
Wykonalam polecenie.

-Pamiętaj, po burzy zawsze wychodzi słońce.. Poradzimy sobie. Masz nas. - Uśmiechnął się.

Nie potrafiłam oderwać oczu od jego czekoladowych tęczówek.

Nic nie powiedziałam tylko mocno go przytuliłam. Łzy same zaczęły się wylewać z moich oczu.

Po jakis 5 minutach ktore trwały jak 5 sekund oderwałam sie od niego.

Teraz jestem pewna, że on się o tym nie dowie.

Cholera Cynthia!!

Nie zakochałaś się. To głupie zauroczenie.

Zeszliśmy na dół, a kazdy zaczął się do nas niepokojąco uśmiechać.

-Czysta przyjaźń? - powtórzył znowu Ray.

-Napewno..? - Ray jesteś martwy.

-Czysta przyjaźń. - Uśmiechnęłam sie czule do chłopaka.

-Cyn, chodź pogadać. - powiedziała przyjaciółka- do góry.

-Juz.. Tylko wezme sobie lody. - uśmiechnęłam sie i poszlam do windy.

-Nie chcesz tego. To widać po twoich oczach kochana. Na ustach uśmiech a w oczach. Ból i zlamane serce.
Nie mozesz sobie tego robić! Obiecaj mi l, ze kiedyś mu o tym powiesz, albo zrobiła cos żebyś ty jemu też sie spodobała. - powiedziała z czułością.

-Nie moge! A co jeśli... On nie czuje tego samego i będzie czuł sie niezręcznie, albo zerwie całkowicie ze mną przyjaźń?! NIE MOGE! - krzyknęłam a do moich oczu zaczęły napływać łzy.

*Henryk*

-Dziewczyn nie ma więc, Henryku - spojrzał na mnie - wy nie wyglądacie jak przyjaciele! - ale nimi jestesmy Ray, nic do niej nie czuje prócz przyjaźni, ona tez. - powiedziałem w myślach.

-Nie rozumiem. - odpowiedziałem krótko.

-Boże Henryk. Patrzysz na nią z taką Czułością, a ty na nikogo tak nie patrzysz! Jeszcze z trzy razy juz spaliście ze sobą. Ciągle sobie dokuczacie, i ty dzisiaj dosłownie na niej leżałeś, a ona nic z tym nie zrobiła, do tego wczoraj caly dzien spędziła w twojej bluzie- powiedzial jednym tchem.
-widzę, że cos sie kroi.

Nie odpowiedziałem.
Zignorowałem to bo nic do nisj poprostu nie czuje. Oczywiście zależy mi na niej ale tylko jak na przyjaciółce.

Jestes tylko cholernym wynalazkiem! Nic dla nikogo nie znaczysz pamiętaj!
Twoja mama zdycha w szpitalu, a ty zostaniesz sama.
Sama
Sama

Sama.

Obudzilam sie z krzykiem.

-Hejjj.. Znowu sie budzisz, i znów mnie budzisz. Koszmary? - powiedzial Blondyn. Dzisiaj spaliśmy wszyscy w kryjówce bo do 1 oglądaliśmy filmy.

- Kurde muszę kupić jakies tabletki nasenne żebym w nocy sie nie budziła. - byłam przerażona ale nie chciałam tego pokazywać. Po chłopaku było widać, ze nad czymś rozmyśla.

-Chodź- powiedział i lekko się przesunął.

-Ale po co? - powiedziałam. Serce zaczęło mi szybciej bić.

-Może już sie budzić nie będziesz. - powiedział zaspany.

Położyłam się plecami do niego z wielkim bananem na twarzy.

Matkooooo

Wiem spałam z nim już, ale o tym nie wiedziałam.

Szybko zasnęłam, a on mnie objął lekko.

*ranek*

-To nieźli tylko przyjaciele. - usłyszałam a potem dźwięk robionego zdjęcia.

-Jesususs środek nocy jest odwalcie się. - rzuciłam w nich poduszką a chłopak obok mnie spał jak zabity.

Położyłam się i znów zasnęłam.

-o mój Boże, a co tu sie odwaliło. - powiedział bardzo głośno Ray na co obydwoje sie obudziliśmy.

-O co Ci chodzi? - powiedział Henryk zachrypniętym głosem.

-Mi nic.. - z uśmiechem odszedl od nas.

Wstalam.

-Wiecie co, ja idę na chwilę do domu, idzie ktos ze mną- spytałam.

-Ja pójdę - powiedziała Charlotte.

Chwilę później Henryk i Ray dostali zgłoszenie, więc oni poszli pracować a my sie upieknić.

-Patrz. - powiedziała Charlotte i doszlismy do mojego domu.

Na telefonie bylo zdjęcie.
Ja i Henryk. On spał tak słodko.
Głowę miał schowaną w moim zagłębieniu szyi, a rękę oplótł na mojej talii.

Oczy mi zabłysły co Charlotte zobaczyła i sie zaśmiała.

-Wiem co mam zrobić. Spokojnie. -szybko dziewczyna wysłała mi wszystkie zdjęcia jakie nam zrobiła.

Poszłam pod prysznic u mnie w pokoju, szybko wysuszyłam włosy, zostawiłam lekkie loki. Usiadłam przy toaletce, dałam sobie korektor pod oczy, dalam róż i rozświetlacz na nos, zrobiłam sobie brwi, pomalowałam rzęsy i dalam błyszczyk na usta.

Dwa pasemka z przodu związałam w warkocze i spiełam na tyle głowy.

Ubrałam czarne rajstopy, fioletowo czarną spódniczkę w kratę czarny top z fioletowym napisem po chińsku a na to czarną bluzę z tym samym napisem.

-Gotowa!! - krzyknęłam do przyjaciółki, która leżała na moim łóżku.

Charlotte wstala dosyć wcześnie przez co poszła do domu i wróciła do kryjówki.

-Ej, może do kina pójdziemy? - powiedziałam. - Alboo, przejść sie po Svellwiev. Mam ochote jakiegos chłopaka poznać. - Mówiąc to dziewczyna odblokowała mi telefon i pokazała mi moją tapetę. Na której juz dawno gościł Henryk i ja.

-Ale na spacerek, chętnie pójdę. - Powiedziała wzięła mnie za rękę i wyszłyśmy. Do mojej stylizacji ubrałam jeszcze czarne glany.

Poszłyśmy w stronę parku Svellwiev.
Kupiłyśmy sobie po Shake'u i w centrum parku zobaczyliśmy całą gromadę złoczyńców i tylko dwójkę bohaterów.

-Ja.. Ja muszę im pomóc! - krzyknęłam do Char - wiem co powiesz.. Zrobie to dyskretnie.

Ona przewróciła oczami, ale sie zgodziła.

Nigdy nie używałam moich mocy na ludziach jednak gdy na moich rękach zawisły dwie fioletowe błyskawice. Bez zadnego zamysłu rzuciłam to na nich. Wiem tylko jedno, to ich nie zabije. Gdy rzucałam to na ostatnią osobę palce zaczęły mi się spalać.

Krzyknęłam tylko głośno z bólu i spadłam na trawę. Łzy zaczęły mi napływać do oczu jednak żadnej z niej nie uroniłam.

Bolało cholernie.

Porównajcie sobie ból do... Przykładowo jak smażycie frytki to przed tym nagrzewacie olej a potem wrzucacie frytki.. To bolalo to tak jakbyście włożyli sobie rękę do frytkownicy przytrzymali z 3 minuty, a potem jeszcze ją podpalili.

Ręka zaczęła mi czernieć wzdłuż mojej dłoni.

Niebezpieczny szybko do nas podbiegł, a za nim Ray.

-C-Co?! Jak to sie... Co sie do cholery stało?! - Henryk krzyknął, i złapał lekko moją rękę.

-Chciała wam pomóc.. Gdy już miała rzucić błyskawicą w ostatnią osobę, ona zaczęła podpalać jej rękę. Wydaje mi sie, ze to dlatego, bo używała tego poraz pierwszy na ludziach i nigdy się nie uczyła. - Powiedziała prawie płacząca Charlotte.

Nagle zrobiłam sie senna, i ostatnie co zobaczyłam to twarz chłopaka a potem na niego opadłam.

3 dni później

-Gdzie ja jestem? - powiedziałam, próbując otworzyć oczy. Jednak było zbyt jasno.

-Ścios! Obudzila się! - usłyszałam bardzo znajomy mi głos. Otóż wołał go moj przyjaciel z tapety.

cdn
Stop! Zatrzymajcie sie jeszcze na chwilke!!

Osoby czytające to proszę dajcie mi swoją szczerą opinię w komentarzu, znajmie wam to mniej niz minute, a mi naprawdę pomoże, do tego piszcie mi swoje sugestie co moglabym poprawić.

Jeszcze jedno.
Pytalam na tablicy w, które dni mogłabym wstawiać rozdziały. Przesadziłam tam lekko z tym 5 najwięcej. Otóż postanowilam, że wolę stawić na jakość.

Więc może... 3 w tygodniu?
Tylko napiszcie mi jeszcze w które dni.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top