Znienawidzili mnie....
Obudziłem się w łóżku z jakimś chłopakiem nie pamiętam co się stało wczoraj. Zauważyłem, że jestem bez ubrań zacząłem panikować szukałem moich ubrań znalazłem je więc się ubrałem. Z bólem głowy zszedłem na dół, co się wczoraj działo? Wziąłem telefon i wybrałem numer podobno do mojego brata padło na Willa.
-Halo?
-Shane gdzie ty jesteś? Martwię się
-Nie wiem w jakimś pabie chyba jest naprzeciwko szpitala nic nie pamiętam
-Ale ja pamiętam- odezwał się w słuchawce inny głos
-Co się działo?- zapytałem
-Ach szkoda opowiadać- ponownie się odezwał
-Dobra Shane zaraz będę po ciebie zostań tam gdzie jesteś
-No spoko nie mam zamiaru się z tąd ruszać
I się rozłączyłem, po chwili zszedł ten chłopak z góry. Był bez koszulki chyba mu się założyć nie chciało od razu odwróciłem wzrok.
-Hej maleńki, świetnie całujesz wiesz?- powiedział uśmiechając się
-Hm?
-Nie zapomnę wczorajszej nocy tak dobrze się bawiłem- jak wypowiadał te słowa poczułem jego dłoń na swojej talii.
-Ymm możesz mnie puścić?
-A co nie podoba się?
-No nie za bardzo
-Wczoraj nie narzekałeś jak sobie wsadzaliśmy języki nawzajem do ust.
-Nie pamiętam co się działo wczoraj
-Mogę ci przypomnieć- i zaczął mnie całować
-Mmmm!
Zacząłem płakać i się wyrywać nic z tego, chłopak zaczął mnie dotykać w intymne miejsca. Nie miałem siły nic zrobić, chłopak wziął mnie na górę i zaczął się mną zabawiać. Bolało, krzyczałem z całej siły by ktoś przyszedł nikt nie chciał tu przyjść... Po dłuższej chwili jak już leżałem cały zapłakany bez ubrań a ten chłopak zaczął się ubierać usłyszałem krzyk nie wiedziałem kto to jest wołał mnie nie miałem siły się ruszyć zostałem w tej samej pozycji nie miałem w ogóle siły się ruszyć. Zaczęło się pukanie do pokoju w którym byłem od razu drzwi się otworzyły ujrzałem tego chłopaka tego, który wczoraj lizał się z innym był w szoku a po chwili obok tego chłopaka zjawił się Will z Vincentem. Moi bracia zajęli się tym chłopakiem a ten mój "chłopak" podszedł do mnie i dał mi swoją bluzę żebym ją ubrał. Vincent kazał mi wracać do szpitala wysłał tam ze mną Willa, poszliśmy do sali i on został ze mną, po chwili zjawił się Vincent i zaczął mi robić wywiad co zrobiłem i zaczął na mnie krzyczeć nawet mnie uderzył. Bolało mnie to ale cóż zasłużyłem, zacząłem płakać i przepraszać za byle gówno chciałem tylko żeby mnie już zostawili. Zaczęło mi się robić duszno, nie potrafiłem oddychać dusiłem się.
-N-n-ni-nie p-potr-rafię odd-ddych-chać
-Co? Co się dzieje?- zapytał Will
-Po-pomo-pomocy
-Vincent idź po jakiegoś lekarza!- i Vincent wyszedł z sali.
-Wi-ill po-pom-mocy pr-prosz-proszę
-Spokojnie Shane
-Wi-will
-Shane uspokój się zaraz będzie wszystko okej
Do sali wszedł lekarz z pielęgniarką, zaczęli mnie badać i dali mi tą taką maskę z tlenem. Po tym zasnąłem i zostałem chyba sam, budząc się akurat wchodził do sali Dylan z Willem obok mnie siedziała już Hailie. Czemu nagle wszyscy przyszli? Po jakimś czasie przyszedł jeszcze Vincent każdy usiadł i zaczął się wydzierać najstarszy na mnie za to co zrobiłem jak zwykle, później Dylan, Hailie też była lekko zdenerwowana a Will chyba był jednak po mojej stronie ale nie wiem dokładnie. Po tym długim wydzieraniu się Dylana zaczęła mi mówić Hailie, że zrobiłem źle, że powinienem pomyśleć, że to źle i takie tam, nie chciałem słuchać ciągle tego co źle zrobiłem więc wyprosiłem ich z sali.
-Wyjść wszyscy
-Co?
-Powiedziałem, że macie wszyscy wyjść!
-Nie tym tonem Shane
-Nie mów mi co mam robić
-Shane to co zrobiłeś było niedorzeczne, jesteś okropny po prostu nie wiem co się z tobą dzieje co się kurwa w robię zmieniło!- wykrzyczał mi to Dylan
-Wyjdź!!
-Nie tym tonem Shane.
-A weź spierdalaj
-Shane!
-Wyjdź kurwa!
-Nienawidzę cię Shane!- wykrzyczał mi to Dylan a po chwili Vincent się z tym zgodził
-Jesteś okropny nie wiem co się z tobą dzieję Shane- powiedziała Hailie.
-Wyjdź Hailie wszyscy wyjdźcie!
-Spokojnie Shane- uspokajał mnie Will
-Wyjdźcie nie obchodzi mnie wasze zdanie, powiedzieliście za dużo tylko "o Shane to źle o tamto źle" o gówno wyjdźcie i nigdy nie wracajcie nienawidzę was!
-Jak możesz?- odezwał się głupio Dylan
-Jak wy możecie kurwa nienawidzę was!
-Jesteś kurwą i tyle wypierdol się z tego okna
-Nienawidzę cię Dylan...! Wyjdźcie stąd w tej chwili nie potrzebuję was
-A dobra nie chce tracić czasu na ciebie chodźcie stąd szkoda czasu
I wyszli znienawidzili mnie... Po prostu nienawidzą mnie czego ja się spodziewałem. Leżąc tak w łóżku myślałem nad słowami Dylana z tym oknem, długo tak o tym myślałem aż włączyłem telefon założyłem słuchawki włączyłem smutne piosenki i podszedłem do tego okna. Otworzyłem je, powoli usiadłem na parapecie, nogi wysunąłem poza okno i tak siedziałem, patrzałem w dół jak ludzie chodzą w jedną i w drugą stronę, ci chodzą do cukierni a ci do supermarketu. Po dłuższej chwili zauważyłem jak ludzie zaczynają się na dole zbierać i patrzeć w moją stronę nie dziwiłem się skoro siedziałem na oknie pewnie sobie pomyśleli, że jakiś samobójca i dobrze myślą Dylan miał rację jestem kurwą muszę się wypierdolić przez te okno. Chwilę tak patrzałem na dół i popatrzałam na telefon widziałem wiadomość od Willa wszedłem w nią a tam pisało:
-------------------------------------------------------------------Shane nie rób tego wiem co czujesz ale to nie jest rozwiązanie, jak skoczysz to Kamil tego nie przeżyje, ja tego nie przeżyje błagam cię Shane proszę zejdź z tego okna pamiętasz? Pamiętasz co stało się z Tonym? On też jest tam na górze zejdź proszę Tony by się mega martwił Shane zrób to dla niego proszę!
-Skąd to wiesz, że jestem na oknie? Stoisz tam gdzieś na dole czy co? I kto to Tony?
-Tony to twój brat bliźniak też czuł się sie tak jak ty teraz w tym momencie, też popełnił samobójstwo teraz jest tam na górze tam gdzie ty teraz chcesz być ale spójrz na to z innej strony ty nic nie pamiętasz nie wiesz kim jesteś, nie wiesz kim jest Tony, nie wiesz kim my jesteśmy dla ciebie do końca, nie pamiętasz nic co się stało w twoim życiu i nie nie stoję tam gdzieś na dole tylko stoję w twojej sali patrzę się na ciebie z łzami w oczach Shane błagam zejdź!
------------------------------------------------------------------
W tym momencie się odwróciłem i spojrzałem na Willa na serio był zapłakany, obok stała moja terapeutka i pielęgniarka. Zdiąłem słuchawki żeby ich słyszeć.
-Shane zejdź z tego okna to nie jest rozwiązanie
-Shane Monet zejdź z tego okna to nie jest bezpieczne
-Shane podejdę teraz do ciebie dobrze? Jeżeli będzie dobra odległość powiedz stop okej?- na te słowa pokiwałem głową
-Podchodzę powoli spokojnie Shane
-Stop!
-Okej stoję
-Nie chcę tu być oni mnie znienawidzili!
-Spokojnie Shane wyjaśnimy to sobie
-Nie chcę żyć nie ma co wyjaśniać- terapeutka zaczęła podchodzić bez mojej zgody więc wstałem na oknie i zrobiłem krok do tyłu- podejdziesz jeszcze bliżej a skoczę!
-Shane spokojnie nic nie robię
-Nie podchodź!- zaczęły mi się chyba omamy robić
-Shane ale pani nie podchodzi do ciebie ona stoi w miejscu- powiedział Will
-Nie podchodź! Zostaw mnie bo skoczę! Nie podchodź już stój! Stop! Stop!- zrobiłem drugi krok do tyłu i potem trzeci moja noga była już na skraju.
-Shane! Nie rób tego- wykrzyczał Kamil!?
-Kamil?! Co ty tu robisz nie podchodź!
-Spokojnie Shane niech się pani odsunię tutaj- pokazał na miejsce obok Willa
-Nie podchodźcie! Zostawcie mnie!- znowu wykrzyczałem nie wiem co się ze mną dzieję- Stop! Stój tam!
-Spokojnie Shane to ja Kamil, podejdę do ciebie powoli dobrze nie zrobię ci krzywdy okej? Usiądź spokojnie, zamknij oczy i wyobraź sobie, że jesteś na pięknej łące pełnej kwiatów- podchodził do mnie coraz bliżej ale nie robiło to na mnie wrażenia, że zaraz miał by mnie pobić był o wiele milszy od terapeutki
-K-Kamil ja...
-Spokojnie Shane jestem tu powoli podchodzę do okna spokojnie kochanie
-K-kochanie?
-Tak spokojnie
-A wypierdol się z tego okna!- wykrzyczał Dylan śmiejąc się
-Nie! Nie! Nie! Zostaw mnie!- znowu walczyłem z tymi słowami
-Shane! Spokojnie! Nie rób tego! Nie proszę
-Zostawcie mnie!- zacząłem krzyczeć nie wiem co się ze mną dzieję.
-Shane uspokój się naprawdę spokojnie kochanie
-A wiesz co Dylan? Skoczę dla ciebie żeby było ci lepiej
-Nie!!! Shane! Nie skacz!- wykrzyczał Kamil i tyle pamiętam...- Nie błagam powiedzcie, że to sen! Shane!!!- był cały zapłakany... Przepraszam....
------------------------------------------------------------------
Miśki troszkę mnie nie było przepraszam ale teraz wrzucam część😅
Miłego dnia/ wieczorku dla was miśki ❤️❤️
Słowa:1380
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top