Czemu..?

*Pov Shane*
Poszedłem do pokoju Tone'go zawołać go na kolację nie odpowiadał więc wszedłem i nie było go tam ale zauważyłem, że światło w łazience się świeci więc zacząłem pukać nie odpowiadał nic bałem się o niego cały czas pukałem i pukałem. Zawołałem braci, ojca nawet Hailie bo wiedziałem, że Tony będzie ją słuchał wszyscy przyszli zacząłem pukać jeszcze raz ale to na nic więc Dylan postanowił wyważyć drzwi. Jak to zrobił każdego zamurowało tak mi się wydawało przynajmniej, Hailie wbiegła od razu i widziała, że telefon Tone'go dzwoni więc go odebrała a my z braćmi podeszliśmy do Tone'go było już za późno. Bolała mnie ta myśl, że mój brat bliźniak już nie jest z nami... Płakałem i wybiegłem do mojego pokoju nie mogłem tego wytrzymać położyłem się na łóżku i płakałem cały czas. Było mi szkoda Tone'go, było mi smutno... Z kim teraz będę grać? Z kim jeszcze będę oglądać Krainę Lodu? Z kim wyjadę na motory czy na jakieś jedzenie...?

*Pov Dylan*
Gdy Shane nas zawołał bo coś było z Tonym nie obchodziło mnie to ale ojciec kazał iść jebany aktor z tego Tone'go japierdole miałem go gdzieś za tą całą sytuację. Wszedłem do pokoju jako pierwszy, Shane stał już pod drzwiami łazienki Tone'go i pukał ile wlezie idiota, Tony nie odpowiadał więc byłem dobrym bratem i wyważyłem drzwi wszyscy stali jakby ducha zauważyli a to tylko tej jebany Tony leżał w wannie w krwi bo się zabił jakby było mi tak do śmiechu zaśmiałem się cicho ale jednak było mi z tym lepiej, że on się zabił nie było mi go żal. Miałem to w dupie Shane w ogóle się popłakał i wybiegł z pokoju, Hailie gadała z kimś przez telefon Tone'go, Will to Will zawsze się lekko popłaczę, Vincent był twardy, nie pokazywał emocji, nie płakał a ojciec się lekko popłakał a ja się śmiałem i po prostu wyszedłem z pokoju. Zapierdolił się i no cóż trudno nie obchodzi mnie to już jego sprawa to była pierdolę to.

*Pov Will*
W pewnym momencie Shane nas zawołał okazało się, że to coś z Tonym od razu widziałem, że Hailie wybiegła pierwsza a w pokoju pierwszy był już Dylan. Shane ciągle pukał i pukał aż w końcu Dylan wyważył drzwi okazało się, że Tony leży nie przytomny w wannie pełnej wody i krwi, podeszłem do niego, dotknąłem go a on był cały zimny. Shane wybiegł z pokoju płacząc i poszedł chyba do swojego pokoju, Hailie rozmawiała z kimś przez telefon Tone'go z łzami w oczach chyba z Moną a Dylan w jakimś czasie wyszedł po prostu ze śmiechem, Vincent i ojciec wyglądali prawie tak samo ale ojciec miał łzy w oczach tak samo jak ja. Bolało tylko to, że Tony już nie jest z nami, odszedł wiedziałem, że ma problemy ale myślałem, że da sobie radę z nami... Myliłem się...

*Pov Vincent*
Shane nas zawołał chodziło o Tone'go mogłem się domyśleć tylko go nie było przy kolacji. Wszyscy poszliśmy na górę do pokoju Tone'go, Shane pukał w drzwi od łazienki brata, po jakimś czasie Dylan je wyważył okazało się, że Tony leży w wannie pełnej wody i krwi domyśliłem się co on zrobił, Hailie wzięła telefon brata bo ktoś dzwonił i była to chyba Mona zauważyłem, że Hailie jest zapłakana Shane wybiegł z płaczem, Dylan wyszedł ze śmiechem, Will podszedł do Tone'go było i tak za późno, ojciec był lekko zapłakany ja się powstrzymałem od płaczu. Jednak bolała mnie myśl, że najmłodszego brata już z nami nie ma, że nie dał rady, że ja jako jego najstarszy brat nie pomogłem mu. Ojca nie było wtedy więc nie mógł pomóc, ale ja byłem i mu nie pomogłem...

*Pov Cam*
W czasie kolacji poprosiłem Shane'a o to aby poszedł po Tone'go, po jakimś czasie zawołał nas Shane chodziło o mojego syna a jego brata bliźniaka. Wszyscy poszliśmy na górę do pokoju Tone'go, okazało się, że Tony zamknął się w łazience miałem nadzieję, że tylko się kąpie czy się ogarnia czy coś tego typu jak tylko Dylan wyważył drzwi zamurowało mnie, zabolało mnie serce, że mój syn nie żyje... Że podciął se żyły, teraz leży w wannie pełnej wody i jego własnej krwi, płakałem lekko ale jednak, Dylana reakcji się nie spodziewałem zaczął się śmiać Shane wybiegł, chłopcy płakali a moja księżniczka rozmawiała zapłakana z dziewczyną od Tone'go albo jakąś jego przyjaciółką czy coś nie znam przyjaciół Tone'go tak bardzo żeby wiedzieć z kim teraz rozmawia Hailie. Bolało mnie to, że nie było mnie z Tonym gdy on tego potrzebował, miał problemy a ja się wylegiwałem na ciepłych krajach kurwa! Co ze mną jest nie tak..? Tony przepraszam cię za wszystko, za to, że cię uderzyłem, zwyzywałem, nie pomogłem ci a tylko się wyżywałem na tobie... Kocham cię

*Pov Hailie*
Była kolacja, nic nie jadłam a gdy tylko usłyszałam Shane'a od razu odbiegłam od stołu i ruszyłam w stronę pokoju Tone'go. Shane pukał w te jebane drzwi od łazienki Tone'go, nic nie odpowiedział kurwa bałam się o niego a gdy tylko Dylan wyważył drzwi to zabolało mnie serce, widziałam tylko jak Mona dzwoni więc poszłam odebrać a chłopcy poszli do Tone'go, widziałam tylko jak Shane wybiega z pokoju, Mona się pytała co się stało Tone'mu, o co mu chodziło, czy gdzie on teraz jest. Opowiedziałam jej co się stało i dlaczego, szukając coś co mogło oznaczyć dlaczego Tony to zrobił znalazłam listy dla każdego z nas nawet dla ojca czy Mony a nawet jeden krótki list był dla Leo. Wysłałam Monie ten list i zadzwoniłam do Leo, przyjechał po pół godziny. Tone'go już nie było, zabrali go, Vincent z ojcem tylko coś tam rozmawiali z nimi a ja siedziałam w moim pokoju. Leo do mnie przyszedł od razu jak przyjechał, dałam mu ten list, on go otworzył i zaczął czytać na głos przy mnie, przytulił mnie i czytał.

-"Drogi Leo, przyznaje się nie lubiłem cię, z powodu twojego brata i ogólnie, ale jak ja widziałem jak opiekujesz się moją siostrą, jeszcze ta akcja jak mnie porwali i ty mnie uratowałeś zmieniłem zdanie jesteś spoko gościem, mam prośbę opiekuj się Hailie jak tylko możesz, z całej siły nie zwracaj uwagi na Willa czy Vincenta czy moich dwóch braci jeszcze miej ich gdzieś po prostu bądź szczęśliwy z Hailie"
-O-on polubił cię..?- zdziwiłam się
-No chyba tak szkoda mi go, że tak się skończyło, szkoda mi teraz ciebie
-Leo?
-Tak?
-Zostawisz mnie teraz..?
-Oczywiście, że nie nie mogę słońce..
-Mogę?
-Mhm- odpowiedział Leo

Przytuliłam się do Leo i zasnęliśmy, było mi szkoda Tone'go i ogólnie całej tej akcji tego, że teraz Shane, Will, ojciec płaczą i ja też. Kocham cię Tony i przepraszam.

------------------------------------------------------------------

Miśki tutaj jest reakcja rodzeństwa ktoś chciał i prosił więc proszę i dziękuję za taką dobrą opinię o tej książce 😊❤️❤️
Widzę, że się podoba ❤️❤️

Słowa: 1101

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top