➼ 5

Czasami czujemy się jak maszyny. Maszyny, które budzą się, wstają i nie wiedząc, co z sobą zrobić wychodzą z domu i wracają po kilku godzinach, by powtórzyć cały rytuał. Czujemy się wypruci z wszelkich emocji, a potrafimy jedynie rozmyślać.

Taki dzień przytrafił się dzisaj Jo, która zbudziła się z bólem pleców, wiedząc, że znowu zasnęła czytając książkę. Dziewczyna leżała na brzuchu z twarzą zasłoniętą przez poduszkę i marszczyła w palcach prześcieradło. W nocy nie budziły ją koszmary. Chociaż tyle dobrego.

Green wstała i idąc do łazienki, myślała o wydarzeniach sprzed kilku dni i chłopaku, którego ciemne oczy nawiedzały ją każdego dnia. Czuła się dziwnie od tamtego czasu. Jakby...jakby ktoś ją obserowował. Ale starała się to ignorować.

Wyszła z łazienki odświeżona i wróciła do sypialni, by się ubrać. Założyła zwiewną koszulkę i jeansy, a potem udała się do kuchni. Dzień miała dzisiaj wolny od pracy, dlatego mogła robić cokolwiek zechciała. Green usiadła na kanapie wraz z szklanką wody w ręce i odpaliła telewizor. Wtedy usłyszała dźwięk dzwonka. Westchnęła i podeszła do drzwi, za którymi stała jej siostra.

-Kluczy zapomniałaś?- spytała Jo, chichocząc pod nosem, a siostra obdarzyła ją zrezygnowanym spojrzeniem.

-Bywa- mruknęła szatynka, ściągając buty, po czym weszła do wnętrza mieszakania.

Jo zmarszczyła czoło i zmrużyła oczy, patrząc na siadającą na kanapie Jess. Zamknęła drzwi, odłożyła klucze na szafkę i podeszła do siostry. Green oparła się o ścianę i spojrzała na przygnębioną siostrę badawczym wzrokiem. W końcu westchnęła i usiadła obok niej na miękkim siedzeniu.

-Co jest?- spytała brunetka, obejmując siostrę ramieniem. 

Jess wydęła wargi i wypuściła z płuc powietrze. Przejechała palcem po oparciu kanapy i oparła brodę na zamkniętej dłoni. Zamknęła oczy i przypomniała sobie jego twarz, szczegół po szczególe. Jego uśmiech zanim...ją zobaczył i zawód w jego oczach. 

-Spotkałam Will'a- powiedziała Smith, przygryzając wargę- Nie, źle to ujęłam- westchnęła- Nawet się nie odezwałam- wyznała dziewczyna, a Jo rozchyliła usta i objęła siostrę ramieniem- Jestem idiotką! Drugi raz go nie zobaczę- Jess ukryła twarz w dłoniach i oparła głowę na ramieniu Jo. 

-A chciałabyś?- Jo potarła ramię siostry , która jedynie skinęła głową- Mam jego numer, możesz zadzwonić- zaproponowała, a zapłakana Smith pokręciła głową.

-Nie rozumiesz- wydukała- Szedł za rękę z jakąś dziewczyną.

-Nie płacz, Jessy- Jo przytuliła siostrę, kiedy ta wybuchła niekontrolowanym płaczem- Wszystko się ułoży, Will cie kocha. Zrozumiałby gdybyś mu powiedziała.

-Dobrze wiesz, że nie dam rady tego zrobić- szatynka wyprostowała się i przetarła twarz dłońmi- A, jeszcze jedno- Jess pociągnęła nosem- Pamiętasz tego blondyna, który się za tobą uganiał?- spytała dziewczynę, uśmiechając się.

-Aż za dobrze- Jo wywróciła oczami, przypominając sobie wszystko, co wyczyniał ten chłopak byle zwrócić na siebie jej uwagę. 

-Zaprosiłam go na wieczór- oznajmiła Jess, a Green powoli odwróciła się w kierunku siostry, wytrzeszczywszy oczy.

-Kpisz- słowo opuściło usta Jo, która spojrzała na szatynkę z autentycznym przerażeniem- Jess! To nie jest śmieszne, masz pojęcie jaki on jest męczący?!- Green westchnęła bezradnie- Zabiję cię kiedyś, przyrzekam.

                        *       *       *

Aromat mocnej herbaty wypełniał pokój Jo, kiedy popijała gorący napój z niebieskiego kubka. Mijała druga godzina, od kiedy brunetka edytowała zdjęcia z wczorajszej sesji i czuła, że herbata mogła jej nie starczyć. Za oknem zapadła już ciemność, a srebrny księżyc przykryty był przez ciemne chmury.

Dziewczyna odsunęła krzesło i położyła się na łóżku, biorąc do rąk książkę. Jednak zanim zdążyła przeczytać pierwszą stronę, drzwi jej pokoju zaskrzypiały, a do środka wszedł jasnowłosy chłopak.

-Idę już i pomyślałem, że moglibyśmy się przejść- powiedział, patrząc na Jo.

-Boisz się iść sam, Lucas?- spytała dziewczyna, wstając z łóżka.

-Tylko trochę- uśmiechnął się.

Wyszli z mieszkania kilka minut później. Klatka schodowa była ciemna i pusta. Zeszli po schodach, a ich kroki roznosiły się po korytarzu. Na zewnątrz było zimno, mimo pory roku. Londyn pozostawal Londynem, odporny na zbliżające się lato.

-Chcesz iść pieszo taki kawał?- spytała Jo, kiedy szli chodnikiem.

-Znajomy będzię tędy przejeżdżał- powiedział blondyn- Zabiorę się z nim.

-Okej- mruknęła brunetka, oglądając się.

Atmosfera była sztwyna, Jo i Lucas nie wiedzieli o czym mają rozmawiać. Zbyt dobrze się nie znali, w przekonaniu Green, która ciągle pamiętała jak nachalny potrafił być Lucas. A poza tym... był nawet uroczy.
Wybawił ich samochód, który zatrzymał się przy krawężniku. Lucas wsiadł do środka i spytał czy Jo chce się zabrać. Ona jednak odmówiła. Pożegnali się krótkim cześć i auto odjechało.

Brunetka wróciła w drogę powrotną do domu. Nie miała wiele do przejścia, ponieważ pokonali zaledwie dwieście metrów. Dziewczyna stanęła przy drzwiach i sięgnęła do klamki, a wtedy w szkle odbił się wizerunek zakapturzonego mężczyzny. Jo się odwróciła, a nieznajomy przycisnął ją do drzwi i wcisnął jej do rąk torbę.

-Daj to swoim znajomym- powiedział z chrypką w głosie i odszedł.

Kurefka, ciężko mi się pisało ten rozdział :D

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top