➼ 40
Jo wzięła długi prysznic, mimo że warunki szpitala pozostawiały trochę do życzenia. Nie szczędziła sobie czasu na zmycie z ciała wszelkich skaz, które zostawił na niej ten wieczór. Chciała żeby ból spłynął z niej razem z brudem, jednak nie wiele to pomogło. Ukojenie fizyczne i psychiczne zdawało się nie nadchodzić, a brunetka rozpamiętywała okrutne wydarzenia, nie potrafiąc się ich pozbyć. Kilka minut spędziła oparta głową o zimną ścianę i pozwoliła łzom wypłynąć. Po wszystkim poczuła się odrobinę lżejsza, lecz nadal pusta w środku.
Dziewczyna wróciła do sali, uspokoiwszy się. Malik cały czas siedział tuż przy łóżku, które zajmowała. Położyła się na miejscu, nie wypowiadając ani słowa i zamknęła oczy. Paradoksalnie, mimo zmęczenia, sen nie chciał jej ukoić. Myśli uwzięły się na umysł Jo i za cel obrały sobie dręczenie jej jeszcze bardziej. Długo nie mogła zasnąć, więc tylko leżała, wpatrując się bezmyślnie w ścianę. Była zagubiona z wielu względów. Czuła się niezręcznie, wiedząc, że Zayn znajdował się tuż za nią, a jednocześnie nie chciała, by poszedł. Przechodziła z skrajności w skrajność, przeczyła samej sobie. Zamiast dać umysłowi odpocząć, pogrążała się w bezsensownych rozmyślaniach...
Malik siedział i patrzył na nią. Z podbródkiem wspartym na zaciśniętych dłoniach, z łokciami na brzegu łóżka. Patrzył tylko na Jo, jej niespokojne ruchy, przekręcanie się na materacu, poprawianie poduszki. Nie mogła zasnąć, a on czuł się temu winny. Jak całej tej sytuacji. Nie mógł pozbyć się tego kującego uczucia i chciał pomóc jej w jakiś sposób. Nie wiedział tylko jak, zdawał sobie sprawę z własnej bezsilności.
Sen ukoił Green dopiero, gdy na zewnątrz zaczynało się rozjaśniać. Zmęczenie zwyciężyło i dziewczyna zapadła bez sił w głęboki trans. Spała jak zabita, co było nowością. Jej organizm był wycieńczony po pobiciu, omdleniu i kilkugodzinnym przebywaniu na deszczu. Kiedy się obudziła, pierwszym, co zobaczyła, był sterylnie biały sufit. Brunetka zmrużyła oczy przez oślepiające ją światło i przetarła powieki. Obróciła się na bok. Za oknem było szarawo, więc nie była w stanie określić godziny. Równie dobrze mogłoby być południe i wieczór.
Jo nie czuła się zbyt dobrze. Bolała ją głowa i reszta ciała, lecz nie tak mocno jak wcześniej. Westchnęła i położyła się z powrotem na plecach. Jej dłoń trafiła na coś ciepłego i szorstkiego, na pewno nie pościel...Dziewczyna spojrzała w lewo i rozchyliła szerzej powieki.
Zayn spał, siedząc na krześle, a jego głowa i ramiona leżały na brzegu łóżka. Green od razu zabrała rękę z jego policzka, natomiast jej serce zabiło mocniej. Przez myśl przebiegła jej jakaś kąśliwa uwaga a propos nieśmiałości. Lecz nie to było teraz istotne. Brunetka nie spodziewała się go tu zobaczyć. Nie wzięła jego słów o zostaniu przy niej całą noc dosłownie, a jednak mówił poważnie. Uśmiechnęła się.
-Mogłaś zostawić tę rękę- mruknął nagle Malik, nie otwierając oczu- Akurat zimno mi w ten policzek- na jego twarzy pojawił się mały, rozczulający uśmiech.
-Byłeś tu cały czas?- zapytała Jo, nie mogąc się powstrzymać.
-Tak- odpowiedział chłopak i wyprostował się- Jak obiecałem. Wyspałaś się?- zmienił temat.
-Nie koniecznie- zaprzeczyła, spuszczając głowę- Ale mogło być gorzej- rozpogodziła się, nie chcąc pogarszać atmosfery- Nie musiałeś tu spać. Będą boleć cię plecy- uśmiechnęła się nieśmiało.
-Mną się nie przejmuj- Malik wstał i rozciągnął się- Przyniosę ci wody.
Green skinęła głową, a brunet opuścił pokój. Dziewczyna z trudem uniosła się na rękach i usiadła. Była wycieńczona i nie miała siły nawet na to. Oparła się o ścianę za łóżkiem i nie mogąc się powstrzymać, podciągnęła rękawy swojej koszulki. Spojrzała na siniaki i zadrapania pokrywające ręce na całej długości i westchnęła. Wyglądała okropnie. Blada skóra, wystające żyły, fioletowe i czerwone ślady. Poczuła żal i skrzywiła się. Takie rany zawsze przypominały jej o wszystkich krzywdach, które ją spotkały.
Nie wiedziała, że Zayn stanął w drzwiach, kiedy pojedyncza łza opuściła jej oko. Starła ją, przełykając ślinę i ponownie zerknęła na rany. To było silniejsze od niej. W tym samym momencie do sali wrócił Malik z butelką wody w dłoni.
-Jo- chłopak usiadł na brzegu łóżka, bardzo blisko niej i złapał między palce rękaw jej bluzki- Nie przejmuj się, to niedługo zejdzie- uśmiechnął się ciepło i zsunął materiał w dół.
-Tak- pokiwała mechanicznie głową bez przekonania. Nawet nie spojrzała mu w oczy- Te ślady zejdą, masz rację- zgodziła się- ale co mi po tym, jeśli nie zapomnę i nie będę spać po nocach- podsumowała pesymistycznie.
-Dzisiaj spałaś spokojnie- Malik próbował pocieszyć ją w jakiś sposób.
-Bo ty byłeś ze mną- przyznała cicho- Muszę zacząć radzić sobie z tym sama...
-Na pewno sobie poradzisz- zapewnił z przekonaniem- A teraz starczy smutków, mam dobre wieści- oświadczył z uśmiechem, a Jo spojrzała na niego za zaciekawieniem- Możesz zbierać się do wyjścia, dzisiaj wychodzisz- oznajmił- Zaraz pójdziemy cię wypisać.
-Naprawdę?- zapytała, unosząc się, a Zayn skinął głową- Dziękuję- wyszczerzyła się- Za wszystko. Nie musiałeś.
Dziewczyna od razu zaczęła pakować niewielką ilość rzeczy, które miała przy sobie, do torby. W międzyczasie przyszła do niej pani doktor i dopytała o kilka spraw- między innymi samopoczucie. Potem razem z Zaynem poszła do recepcji po wypis i była wolna. Nienawidziła szpitali. Kojarzyły jej się tylko z cierpieniem, dlatego unikała ich jak ognia.
-Odwiozę cię- odezwał się brunet, gdy wyszli na zewnątrz- Chodź- położył dłoń na ramieniu Green, widząc jej zagubienie.
Wyszli z budynku. Dziewczyna natychmiast poczuła powiew chłodnego wiatru na skórze i przymknęła powieki, rozluźniając się na chwilę. Moment spokoju nie trwał długo. Gdy tylko otworzyła oczy, zdało jej się, że wzrok przynajmniej kilku osób na ulicy skupiony jest na jej twarzy. Zranionej, posiniaczonej i bladej. Poczuła się w pewien sposób osaczona. Być może działo się to tylko w jej głowie. Nie miała pewności.
Zayn poprowadził dziewczynę do samochodu. Oboje zajęli swoje miejsca w siedzeniach i całą drogę do domu spędzili w milczeniu. Jo niechętnie przeszła przez próg swojego mieszkania. Pierwszym, co rzuciło się jej w oczy, było kilka porozrzucanych na podłodze przedmiotów, jednak w pokoju panował większy porządek niż się spodziewała.
-Ogarnąłem trochę, kiedy przyjechałem po twoje rzeczy- wyjaśnił Malik, odgadując jej myśli- Może usiądziesz na kanapie, a ja zaparzę herbaty, hm?- zaproponował, odkładając na podłogę torbę , którą przyniósł z auta.
-Zayn...- brunetka westchnęła i obróciła się w jego stronę- Nie musisz mi tak pomagać, bo czujesz się winny za to, co się stało. Poradzę sobie, a ty na pewno masz coś ważniejszego do roboty.
-Ale ja chcę ci pomóc, nie chodzi o poczucie winy- zaparł się chłopak, jednak po jego oczach można było poznać, że próbował oszukać samego siebie.
-Nieprawda- Green pokręciła głową- Obwiniasz się cały czas. Zdążyłam już zauważyć, że taki z ciebie typ.
-Więc twierdzisz, że mnie przejrzałaś?- brunet uniósł brew i uśmiechnął się, zwinnie zmieniając temat. Dziewczyna tylko pokręciła głową z niedowierzaniem i zerknęła na niego rozbawiona- Nie daj się prosić. Siadaj i zaczekaj tu na mnie- powiedział.
-Spokojnie, nigdzie się nie ruszam- zapewniła Jo i zajęła miejsce na swojej sofie.
Malik skinął głową i poszedł do kuchni, zadowolony ze swojego małego zwycięstwa. Zabrał się za przygotowywanie napoju, a w tym czasie brunetka rozsiadła się wygodnie, opierając głowę o zagłówek. Najchętniej położyłaby się spać w swoim ciepłym łóżku, by ponownie zapomnieć o wszystkim na te kilka zbawiennych godzin.
Kiedy tak odpoczywała, starając się rozluźnić, z korytarza dobiegły kroki. Chwilę potem w drzwiach salonu stanęła Jess z zdezorientowanym wyrazem twarzy.
-Co tu się stało?!- zapytała nerwowym tonem i rozchyliła usta na widok starszej siostry- Dlaczego tak wyglądasz? Kto ci to zrobił?!- podeszła bliżej i przyjrzała się ranom Jo, która chciała otworzyć usta, lecz przerwał jej to potok słów zdenerwowanej szatynki- Dzwoniłam do ciebie z dwadzieścia razy. Chciałam przyjechać szybciej, ale musiałam zostać na tym szkoleniu. Mów co się stało, bo nic nie rozumiem- Jess opadła na fotel za nią, a w tym momencie w pomieszczeniu pojawił się Malik.
-Jessy, ja...przepraszam, nawet nie wiem gdzie jest teraz mój telefon, już ci tłu...
-Powiedz mi najpierw co on tu robi- zażądała- I oby to jak wyglądasz nie miało żadnego związku z nim, bo nie wytrzymam. Od kiedy się pojawił, ciągle wpadasz w jakieś kłopoty, dziwnie się zachowujesz, jesteś jeszcze bardziej skryta niż zazwyczaj. Wszystko, co cię ostatnio spotkało, to jego wina, a ty z jakichś powodów nadal go nie spławiłaś.
-Nie mów tak- Jo wstała, a na jej twarzy można było dostrzec lekkie oburzenie- Powtarzam ci, że Zayn mi pomaga...
-A więc możesz mi szczerze powiedzieć, że nie jesteś cała w siniakach przez niego? On nie miał z tym nic wspólnego, tak?- Jess rzuciła siostrze wyzywające spojrzenie, a ona już chciała zareagować...
-Daj spokój, Jo- przerwał jej Malik- Twoja siostra ma rację. Ja za to odpowiadam- przyznał niechętnie.
-To nie ma znaczenia, bo to tylko głupi przypadek!- Green podniosła głos, patrząc raz na Smith, raz na Zayna- Trafiłam tam przypadkiem, znalazłam się w złym miejscu o złej porze, tak samo było za każdym razem. Mam pecha i ciągle sama pakuję się w kłopoty, ale to nie jest niczyja wina! Ani moja, ani jego. Jednymi osobami, które powinnaś winić, są ci, którzy mi to zrobili. A ty- zwróciła się do bruneta- nie powinieneś obwiniać siebie, bo też byłeś tam przez przypadek. Chcesz wiedzieć co by się stało, gdyby go wtedy nie było?- skierowała pytanie do wytrąconej z równowagi siostry. Głos Green zaczął niebezpiecznie drżeć- Zgwałciłby mnie, gdyby Zayn go nie powstrzymał- powiedziała ciszej i rozpłakała się- Więc przestań...oboje przestańcie.
Dziewczyna usiadła z powrotem i schowała twarz w dłoniach. Wypuściła spięty oddech, chcąc pozbyć się ciężaru emocji spoczywającego na jej sercu. Malik i Jess spojrzeli po sobie ulotnie i oboje zajęli miejsce obok niebieskookiej.
-Hej- odezwała się młodsza z sióstr- Już dobrze, przepraszam- powiedziała, przyciągając Jo do swojego boku.
Chłopak bez słowa chwycił dłoń brunetki. Ścisnął ją delikatnie, a ona oddała uścisk. Jess zerknęła kątem oka na ich złączone dłonie, zastanawiając się, co tak naprawdę działo się pomiędzy tą dwójką.
* * *
Napiszę Wam prawdę, bo może szczerość w jakimś stopniu usprawiedliwi tę przerwę i uratuje mi tyłek. Od dłuższego czasu po prostu nie czerpałam żadnej radości z pisania, a bardzo nie chciałam robić tego z przymusu, bo to zwyczajnie mija się z celem. Wiele razy siadałam nad rozdziałem i tylko gapiłam się w ekran, bo nie wiedziałam co napisać.
Teraz mi się udało, ale nie mogę przewidzieć, kiedy pojawi się kolejna część. Nie chcę rzucać słów na wiatr ani nic obiecywać i mam nadzieję, że ktoś tu został i to zrozumie.
No więc, nadrabiamy! Jak Wasze wakacje i początek nowego roku szkolnego? I przede wszystkim wrażenia po nowym singlu Zayna!
truskawka 🍓
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top