➼ 11

W mieszkaniu Malika pachniało...nim. A Jo była zaniepokojona tym spostrzeżeniem, bo nie wiedziała nawet kiedy zdążyła zwrócić uwagę na zapach chłopaka. Gdy już znalazła się w przedpokoju, stanęła przy uchylonych drzwiach z palcami splecionymi na wysokości ud. 

-Możesz wejść, wiesz?- brunet uśmiechnął się w stronę Jo i odwiesił swoją bluzę na wieszak. 

Green rozchyliła usta, czując, że ponownie się zarumieniła i bez słowa pchnęła lekko białe, drewniane drzwi. Wystrój jego mieszkania  co najmniej ją zadziwił. Nie spodziewała się jasnych ścian ani półki pełnej książek w kącie pokoju. Wyobrażając sobie mieszkanie takiego...nieciekawego mężczyzny, myślała raczej o czarnym, przerażającym wnętrzu. Przyznała sobie w duchu, że źle oceniła Malika. Na dobrą sprawę był całkiem normalny. I dzięki jego pomocy nie musiała teraz siedzieć na zimnej klatce schodowej, która późnym wieczorem przemieniała się w istną wylęgarnię alkoholików. 

Jo weszła w głąb pokoju powolnym i niepewnym krokiem. Czuła na sobie rozbawione spojrzenie Zayna.

-A teraz możesz usiąść- podszedł do niej i skinął głową na szarą kanapę. 

Dziewczyna uśmiechnęła się szybko, spięta, a potem poszła we wskazanym kierunku. Zajęła miejsce na miękkiej sofie i podparła brodę o dłoń. Widziała, że Zayn patrzył na nią dziwnie. Pewnie miał ją za odciętą od społeczeństwa wariatkę i sztywniarę...W takich chwilach jak nigdy żałowała, że nie potrafiła rozluźnić się w obecności mężczyzny. 

-Chcesz coś ciepłego?- spytał chłopak, opierając się o bok kanapy.

-Nie musisz...- mruknęła cicho brunetka.

Malik westchnął i wywrócił oczami. Trafił mu się trudny przypadek do rozpracowania.

-Rozluźnij się, dziewczyno- powiedział, prostując się- Przecież nic ci nie zrobię- pociągnął za kaptur bluzy, którą miała na sobie i uśmiechnął się zaczepnie.

Jo zacisnęła usta i opadła na oparcie kanapy. Malik przeszedł do drugiego pokoju, a ona w tym czasie zerknęła na wyświetlacz telefonu. Poczuła mrowienie na sercu, patrząc na zdjęcie siostry nad jej numerem. Jess nigdy nie zostawiała telefonu...Green miała bardzo złe przeczucia w tym momencie i chciała odrzucić je w odległy zakątek myśli. Przygryzła wargę i potrząsnęła głową jakby to mogło pomóc. Odłożyła urządzenie na bok i przejechała dłonią po głowie ze zmartwionym wyrazem twarzy. Nie wybaczyłaby sobie gdyby Jessy spotkało coś złego...

-Wszystko w porządku?- z transu wyrwał ją siadający obok Malik. 

Zdała sobie sprawę jak bardzo musiała mieć wymalowane na twarzy te wszystkie negatywne emocje, to przerażenie, gdy spojrzała na brązowookiego. Obserwował ją ze zmarszczonym czołem, ale bynajmniej nie wyglądało to obraźliwie. Drżały jej ręce, kiedy chłopak podawał jej kubek z parującą herbatą. 

-A jeśli...jeśli...- zająknęła się i zacisnęła usta- Nie, nic-  mruknęła po chwili i spuściła wzrok. 

-Naprawdę jest mało prawdopodobne, że ktokolwiek z mojego środowiska, zrobił cokolwiek twojej siostrze. Na pewno gdzieś wyszła i zapomniała telefonu, więc się nie denerwuj niepotrzebnie- potarł delikatnie plecy Jo- I pij, bo specjalnie pofatygowałem się do kuchni.

Jo uniosła kubek do ust i zamoczyła wargi w ciepłej herbacie. Oczy chyliły jej się ku dołowi od zmęczenia i emocji...Zbyt duże natężenie wrażeń zawszą działało na nią męcząco. Było już bardzo późno, o tej porze zawsze była w łóżku. Dziewczyna opróżniła kubek do dna w zupełnej ciszy. Niezręcznej ciszy. Ścisnęła naczynie w dłoniach, by zająć czymś palce i odwrócić uwagę od przeszywającego spojrzenia Malika. Wcisnęła się w kanapę i podparła brodę na dłoni. Oczy przymknęły jej się samowolnie.

-Chcesz się położyć?- spytał.

-No, byłoby miło- mruknęła, mrugając dla rozbudzenia.

-I to jest dobra odpowiedź- Zayn wstał- Zmęczona jesteś mniej spięta. Chodź ze mną- powiedział, zerkając na Jo.

-Ale...- brunetka otworzyła usta- ja mogę tutaj zostać- odchrząknęła i spojrzała na Malika.

-Na kanapie? Nie, w  łóżku będzie lepiej- wyciągnął do Jo dłoń.

-Nie- Green pokręciła głową i zacisnęła usta, widząc jak Malik wywracał oczami, bo miała ochotę się uśmiechnąć.

-Kobieto...- westchnął mężczyzna, podchodząc do niej- Zaraz cię siłą zaciągnę- pochylił się  i spojrzał jej w oczy- Jak będzie? Masz ochotę znaleźć się nad podłogą?

Brunetka w dalszym ciągu upierała się przy swoim i nieustannie patrzyła w oczy towarzyszowi, próbując dostrzec w nim zwykłego faceta. Brązowooki, nie otrzymawszy odpowiedzi po kilku sekundach, położył ręce na talii dziewczyny i przerzucił ją sobie przez ramię, wywołując jej głośny pisk.

-Puść mnie- jęknęła Jo, odruchowo łapiąc w dłonie tył koszulki Malika.

-Sama się o to prosiłaś- powiedział Zayn i stanął przed kolejnymi drewnianymi drzwiami, a następnie je otworzył. Przeszedł przez próg z dziewczyną na rękach i odstawił ją na podłogę- Poczuj się jak u siebie- mruknął- A jakbyś coś chciała to możesz krzyczeć albo rzucić czymś w drzwi- uśmiechnął się, a Jo...Uwaga...Odwzajemniła to!- Dobranoc.

-Dobranoc- odparła, kiedy chłopak wyszedł z pomieszczenia.

Green obróciła się za siebie i podeszła do dwuosobowego łóżka okrytego czarno białą pościelą. Przygryzła wargę, gdy usiadła na brzegu, czując się niekomfortowo w cudzym pokoju. Powoli wsunęła się pod ciepłą pościel i ułożyła głowę na poduszce.

***

W pomieszczeniu było zupełnie ciemno. Za oknem szalał silny wiatr. Jo leżąca dotąd spokojnie na łóżku przewróciła się na drugi bok i skrzywiła przez sen. Wizje w jej głowie kształtowały się już w całość, powodując kolejne niespokojne i pełne gwałtowności ruchy. Dziewczyna przewróciła się na plecy, zaraz potem na lewy bok i znów na prawy, zaczęła mamrotać pod nosem niezrozumiałe i pojedyncze słowa, rzucając się coraz mocniej. Jej twarz wykrzywiona była z grymasie cierpienia. Brunetka zacisnęła pięści na pościeli, tak, że zbielały jej opuszki palców i wyszeptała słabym, spanikowanym głosem nie, nie, nie.

Jo poczuła dłoń na ramieniu i dobiegający jakby z odchłani głos. Poderwała się w górę w głośnym krzykiem. Wbiła paznokcie w materac i rozejrzała się dookoła chaotycznymi ruchami głowy.

-Jo?- usłyszała dochodzący z bliska, męski głos i odruchowo przysunęła się do ściany. Serce biło jej jak szalone, oddechy były krótkie i urwane. Green wytężyła wzrok i dostrzegła Malika po drugiej stronie łóżka- Co się dzieje?- spytał chłopak zbliżając się do trzęsącej się brunetki.

-Nie- wychrypiała dziewczyna płaczliwym głosem, gdy męźczyzna położył dłonie na jej ramionach- Idź- wydukała, odrywając od siebie jego ręce. Była na granicy płaczu.

-Ej, spokojnie- Zayn odchrząknął i ponownie przyłożył dłonie do skóry brunetki. Ona zadrżała i oddech uwiązł jej w gardle, lecz się nie odsunęła. Jej postawa była przeraźliwie napięta i nieufna- Zapalę światło, w porządku?- Jo skinęła nieudolnie głową, a chłopak sięgnął do włącznika znajdującego się nad jej głową.

Rzucił okiem na jej zarumienioną twarz i chwilowo go zamurowało. Wyglądała dokładnie jak jego siostra po przebudzeniu się z koszmaru!

-Spokojnie- Malik potarł ramiona Green, a ona wzięła głęboki oddech, jednocześnie zastanawiając się dlaczego pozwalała mu się dotykać i czemu ją to uspokajało?!- Już dobrze?- spytał i przechylił głowę w prawo.

Brunetka skinęła głową i oparła się o ścianę za sobą.

-Dziękuję- powiedziała i uśmiechnęła się słabo.



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top