Zapowiedź Dnia Sądu Ostatecznego
Anioł brodzi w kłębach smugowych obłoków
Spogląda w ziemię, wzrok na tłumy orszaków
Czyn człowieczy marszczy się nad Ziemią
Jak anielskie czoło, człowiek przyprawia go zmorą
Anioł:
Boże! Tyż twórca niebiańskich zakątków
Powitał męża i żonę w kwiecistym ogrodzie
Przystał na panowanie człowiecze, na elipsie
A kości ludzkie wdarły się w pęty lucyferskie
Zwaliska ciążą w ziemię, wina twoich człowieków.
Bóg:
Ręką machnąłem na brzęk żywota ludzki
Każdą datą szczebolwali ku diabłu
Zatabaczonym babelnym szczelinem chcieli w nieba otoczki
Płutna mira tysiącletnie rozniecili ogniem wraku
Wolną wolę ja im spisał, rozum niegodny ich niesie
By na początkach ruiny swych żyć trwożyć do Boga seplenienie
A ruiny gdy zaiste się podtrzymają
Tam człowiek znów chyli się diabłom!
Anioł:
Z ich liców, dusz, nie schodzą pleśnie
Słota niebiańskich chmur, w nich przestroga
Z ksiąg, duchownych się dawno niesie
Echem boskim nie podążyli, ich zmaza
Bóg:
Ostatki dusz na Ziemii żaden nie pozostanie,
Stąpie piętrem z nieba progiem, zakrzyczą poganie,
Wicher marsknie krzykiem, zwalą się drapaczy mury
Krwawo słońce zajdzie, a łąki przerodzę w wichury.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top