Tłusty Czwartek
W czternastego, w łóżkach utulenia
Źrenice rozwiera mężczyzna, po nim błoga dama
Buchnęło spojrzenie, uchylił się Walenty
Pod ich lubym pocałunkiem, winszuje życzenny
A gdzież szesnastego ja żem i pobratymcy?
My w duchu bez pary, Walenty nas w lube wióry nie obleka
Zaś lukier z paczką masy rozściela się po tacy
Radosne sieją się wdzięki, omija wytęskniona strzała Amora
Usta upragnione barwią się słodyczą
Czekoladą, ciastkiem kreują ukochanie rozpusty
I myśli o Amorze w dżemie się wymkną
Zaiste konieczne nam lube czary?
Syczą się wtórne kęsy w zębach
Jak gdyby językiem odnaleźli się w rajach
Cukier przybija pustki oczekującej strzały
Soki z jagody koją smuty, płomień roztacza kakao czekolady
I po cóż nam ta miłosna ballada, jak słodkosci leczą nas do syta?
I wszyscy zasnęliśmy radośni z przejedzenia
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top