Piekło
Tam niegdyś mój duch w końcu stąpi
Wszak czyż po węglach piekących w świecie nie chodzi?
Jakby czort widłami nieszczęścia mnie muskał
Widły niczym sztylety, nieszczęściem mnie zakrwawiał
Zazdrość rozmachu orężem niejedną głowe zebrała
Gniew nieczułym ziewem człowieka zamroczył
A nuż toż to wymysł Lucyfera?
Czarny tron śmiechem ludzkiego czucia otoczył?
I śmierć w koniec pod trzony piekieł mnie zaniesie?
Ze światem smoły trwóg mnie pożegna?
A diabły w piekła morze rzucą mnie w wygłębienie
Jak za świata euforii reszty
Dusza ma nie dozna swobody
Bo nie cieszyła się na gruncie ziemii
To w piekle stale już cierpi
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top