Cesarz

W pałacu niebosiężnym, w przyzdobionej komnacie
Sędziwy cesarz atramentem biel kartki portretuje
Broda ściśniona w posiwiałej gęstwinie
Przez myśl wskazuje śmierć patrzącą przez lunetę

Od powicia w dwie dekady wyrastał następca pióra
W majątku lat sięgał, nie dosięgła głowy bzdura
Ciało śród szeregów dań rozkwita
Dusza na słów książek ponętna

Rumak stąpa na zieleni przestworza
W pałac tam niedaleka droga
Przez wskroś mija reszty chat wsklepienia
I zatrzymuje się przed mury bogatego tysiąclecia

I sług salutów wyminął bystrym wzrokiem
Na rozmowę z ojcem zjawił się z poważnym tonem
Czas chybił go do śmierci jej sidłem
Potomek pociągnąć użątkiem — ojca wić dorobkiem
Wszak tradycja zadości przejdzie przestępkiem
Ona niczym dżdża, pokolenie upomina ją słowem
Tradycja ta śród niewiast, szczyci cesarza przykazaniem
Azaliż żadna nie stanie się żadna cesarza towarzyszem
Następny zostanie żonaty — kandydat ludowym wyborem

Jutrzenka przynosi do sali tronowej
Tuzin kandydatek, z wybrzeży miastowej
Przeszłych cesarzy wzrok objął szereg z ramy obrazowej
Potomek do sali w szacie dostojnej
Przymierza wzrokiem, na urodę niewiast kobiecej
Tam z tuzina najbrzydsza, z rodziny zaprawdy biedotnej
Wtenczas tam wiele kobiet obdażonych w płutno licy krasnej
Zawyżały sobie szanse, jednakowoż potomek nasionka wręczył każdej
I kwiat ma wyrosnąć z tego jak najpiękniej
Wtedy sprowadzi laureatkę do boku tronowej

Niekrasne dziewczę z szansy ucieszona
W synie cesarza myślami miłosnymi go muskała
Od dawien, losu dar już wychwyciła
Że przez moment szat zamożnych w jego człowieka
Ujrzała, zapach w nozdrzach skomlał, wystarczy iż to poczuła

W zarodzie żytnej doniczki ziemii
Kwiatuszek niewielki się rodzi
Oddycha w eterze, oddechu nie skąpi
Tygodniami żyje wśród opiekuńczej dłoni
Posturą nie wzrasta, krasnością nie pieni
Na przestwór łez dziewczę zaprowadzi
Jutro już obwieszczenie w tej samej sali

Tam gdy stanęła, nie z przekonaniem w zwycięstwie
Zwykle znów ujrzy lubego cienie
I stoi, piękne lica tam spogląda kobiece
Na dłoniach trofea krasności roślinne
Ona na watach sterczy jak w haremie

I syn rozgląda się spojrzeniem
Przeszedł po naturach krasności dziewcząt dobytkiem
Zawiedziony ich każdym kwiatem
Poza skulonej niewiasty wstrętnym dziełem

I w chwil parę ogłasza kobietę
„Ta wykazała szczerość w tę dobę
A szczerość od piękności przebija osłonę
I z nią na tron zasiądę”.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top