(10)
Rano obudził mnie głos Edda.
- TOM!! DZWONIĄ ZE SZPITALA!! -
Gdy to usłyszałem od razu zbiegłem na duł. Wszyscy już tam byli.
- No to na co czekasz!! Odbieraj!! -
Edd odebrał i ustawił na głośno mówiący.
- Halo. -
Powiedział.
- Halo. Czy to pan jest bratem [T/i] Gould? (Dałam ci takie nazwisko jakie ma Edd ;3) -
Odpowiedział głos w słuchawce.
- Tak to ja, co z nią? -
- Operacja była bardzo trudna i trwała całą noc ale będzie żyć. -
Nagle poczułem się jakby z serca spadł mi wielki, ciężki kamień i miałem ochotę krzyczeć ze szczęścia.
- Może ją pan wziońść do domu za jakiś tydzień gdyż zostanie ona u nas na kontrolne badania. -
- A można przyjechać ją odwiedzić? -
- Ależ oczywiście że można. -
- Dziękuje panu. Do widzenia. -
- Nie ma za co i do widzenia. -
Edd się rozłączył. A ja wpadłem na górę i zbiegłem już ubrany. Mam dar do szybkiego przebierania się.
- Edd. Jedziemy! -
Złapałem coloholika za rękę i zacząłem ciągnąć go w stronę wyjścia.
- Tom! Poczekaj napaleńcu! Najpierw śniadanie! [T/i] poczeka! -
- To nie chcesz jechać tam do niej!? -
- Oczywiście że chcę. Ale mamy czas. -
W sumie to ona ma rację.
- No okej. -
Siadłem przy stole aby zjeść śniadanie.
~Time Skip ~ (nie będę wam opisywać tego jak jedli bo bym was zanudziła XD)
Siedzieliśmy już w aucie i jechaliśmy do szpitala. Tord i Matt też z nami jadą bo się uparli. Edd zaparkował koło szpitala. Szybko wysiedliśmy i skierowaliśmy się do środka. Podeszliśmy do recepcji.
- Dzień dobry. -
Przywitałem się.
- Dzień dobry. W czym mogę pomóc? -
- Przyszliśmy tu aby odwiedzić panią Gould. -
- Dobrze to będą drzwi numer 6 mają państwo półtorej godziny. -
- Dziękuję. -
Powiedziałem i skierowałem się w miejsce które wyznaczyła mi pani z recepcji.
- Tom od kiedy ty używasz form grzecznościowych? -
Zapytał mnie Edd.
- Bo dla niektórych warto się postarać. -
Dopiero teraz do mnie dotarło co powiedziałem, poczułem że na moje poliki wkrada się rumieniec. Przyśpieszyłem kroku i wpadłem do pokoju nr.6. Zobaczyłem moją księżniczkę które leżała i czytała [T/u/k]. (jak nie czytasz książek to zacznij XD) Boże nie dość że śliczna to jeszcze inteligentna. Nagle odłożyła książkę i spojrzała mi w oczy. Te piękne [T/k/o] oczy. Uśmiechnęła się do mnie. Boże serce mi zaraz wyleci z klatki piersiowej. Podeszłem do niej i siadłem na stołku obok łóżka. Wziąłem jej rękę i ja pocałowałem. Ja normalnie nie wieżę ile ta mała osóbka musiała się wycierpieć i to dla mnie. Spojrzałem na jej twarz. Wyrażała ogromne niedowierzanie i zdziwienie. Szybko puściłem jej rękę i odchrząknąłem.
- Jak się czujesz kochanie~? -
Zapytałem.
- Kochanie? -
O... mój... BOŻE!! JA TEGO NIE POWIEDZIAŁEM!!!!PRAWDA!!! PEWNIE WYGLĄDAM TERAZ JAK DORODNY POMIDOR!!! Dziewczyna widząc moje zakłopotanie zaczęła się śmiać.
- Nie, Tom wszystko gra, po prostu trochę mnie zdziwiłeś. -
Uśmiechnęła się do mnie promiennie. Boże to nie dziewczyna to anioł jakiś! Czym sobie zasłużyłem?!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top