9. K0szm4r drug1
W śnie Piter obudził się, leżąc na ziemi. Zajęło mu dłuższą chwilę, by wyczuć pod palcami miękką, choć lekko chropowatą powierzchnię - pod nim znajdował się dywan. Otworzył jedno oko i rozejrzał się, nie unosząc głowy. Było dość ciemno, lecz był w stanie rozpoznać pomalowaną na dosyć jasny kolor ścianę, schody prowadzące na piętro i kilka zdjęć wiszących na ścianie. Od nich odbijało się migające światło, dochodzące z przeciwległego końca pokoju. Przejechał jedną ręką przed sobą, próbując wyczuć cokolwiek, o co mógłby się wesprzeć. Złapał się czegoś dość wysokiego i okrytego materiałem. Wstał powoli i spojrzał na przedmiot. Była to kanapa, dokładnie taka, jaką mieli w salonie... Na niej, tyłem do niego i przodem do włączonego telewizora, siedzieli Blacky, Judi i Grabek. Mistrz Ducha, siedzący pośrodku, trzymał na kolanach miskę z popcornem. Wszyscy oglądali jakiś film, śmiejąc się i jedząc przekąski. Piter zmarszczył czoło i przeniósł wzrok na ekran. Znał film na pamięć, więc od razu go rozpoznał. Powrót do przyszłości... Jego ulubiony film! Uśmiechnął się lekko.
-Hej chłopaki... - zaczął.
Nikt z nich nie zwrócił na niego uwagi, nawet nie spojrzeli na demona. Chrząknął, po czym powtórzył:
- Ekhem... Hej chłopaki!
Znowu żadnej reakcji. Piter zbliżył się do kanapy i chciał usiąść na oparciu, lecz napotkał opór - dziwne uczucie, przypominające zbliżanie do siebie tych samych biegunów magnesów. Cofnął się o krok, po czym spojrzał na przyjaciół. Ci wciąż go nie widzieli, skupieni na filmie i na sobie nawzajem. Westchnął, po czym oparł się o sofę.
Kilka minut czekania w napięciu poźniej program zakończył się. Blacky przeciągnął się, po czym odchylił się przez oparcie, spoglądając w stronę kuchni.
- Rzeczywiście ten film jest świetny - zaśmiał się. - Szkoda, że Piter nie mógł z nami tego obejrzeć...
- Sam stwierdził, że widział to milion razy - Judi wzruszył ramionami. - Jakby nie miał lepszych rzeczy do roboty...
- A czy ja wiem - Grabek wzruszył ramionami, biorąc od Judiego miskę i próbując wydobyć z niej resztki popcornu - Wiesz, od kiedy Wyspa jest zniszczona, a on nie ma gdzie wracać...
- Ta... - Mistrz Ducha przeciągnął się, po czym przeniósł na niego wzrok. - A ty znowu wszystko wyjadasz? Mało Ci było że trzy razy dorobiliśmy popcorn, grubasie?
- Nie nazywaj mnie tak, kaleko - warknął Grabek, podnosząc się, co zrobił również Judi. Oboje spojrzeli po sobie, wyglądając jakby zaraz mieli się rzucić sobie do gardeł, po czym wybuchnęli śmiechem. Blacky po chwili również zaczął się śmiać. Mistrz Ducha klepnął kumpla przyjacielsko po plecach.
- Wiesz, że żartuję, stary... - zachichotał - Ale serio mógłbyś się ogarnąć.
- A, zamknij się - granatowowłosy uśmiechnął się lekko i przejechał ręką po jego włosach. - Co powiecie na to, by włączyć jeszcze Gwiezdne wojny?
- Dobry pomysł! Skoczę po colę - zaproponował Filip, po czym ruszył w stronę kuchni. Grabek i Judi spojrzeli po sobie, po czym ruszyli zaraz za nim.
Piter nawet nie próbował za nimi iść. Usiadł na kanapie, która tym razem nie odpychała go od siebie, i spojrzał w stronę telewizora. Ostatnie napisy przewijały się powoli na czarnym ekranie. Chłopak westchnął, powoli przenosząc wzrok na kuchnię. Panowała cisza, zupełnie jakby nikogo nie było w srodku. Demon zmarszczył czoło i już chciał wstać i sprawdzić, co się tam dzieje, gdy nagle usłyszał po drugiej stronie sofy zupełnie obcy dla siebie, niski, nieco rozbawiony głos:
- Lubię ten film... Chociaż oglądanie komedii twojego życia jest zabawniejsze.
Mistrz Mroku szerzej otworzył oczy i odwrócił głowę. Jakiś metr od niego siedziała jedna z najdziwniejszych postaci jaką w życiu widział, a biła od niej potężna, mroczna aura. Nieznajomy był bardzo wysoki, miał zdecydowanie ponad dwa metry wzrostu, a całe jego ciało było porośnięte krótkim, brązowym futrem. Jego humanoidalne kształty kończyły się na dwóch rękach, nogach i w miarę ludzkich rysach twarzy. Na jego lekko zadartym nosie znajdował się dość długi, ciemnofioletowy róg, pęknięty na wysokości zamkniętych oczu. Wśród czupryny krótkich, lekko kręconych czarnych włosów dało się zauważyć parę kocich uszu. Co jakiś czas z jego ust wysuwał się cienki, czerwony język przypominający wężowy, którym prawdopodobne badał otoczenie niczym jakiś gad.
Jego palce były zakończone dość długimi pazurami barwy grafitu. Ubrany był bardzo podobnie do Pitera - jasnoszara bluzka, zielona koszula, która zamiast kratki była przyozdobiona w czarne, powykręcane paski i rozdarte jeansy do kolan. Co jakiś czas miarowo uderzał o powierzchnię sofy dość długim ogonem ze srebrnym kolcem na końcu, na jego plecach zaś znajdowała się para złożonych, smoczych skrzydeł o błonach w kolorze ludzkiej skóry.
- K-kim ty jesteś...? - wydukał zaskoczony Piter, na co postać odwróciła głowę w jego stronę i otworzyła oczy. Ten widok Piter rozpoznał od razu - duże, kocie oczy o niebieskich białkach i różowych, wąskich źrenicach. Wokół nich unosił się charakterystyczny, miętowy dym, przypominający płomienie.
- O, nie rozpoznajesz mnie? - głos istoty był podobny do tonu Pitera, był głębszy i niższy, brzmiał, jakby był wręcz prastary. - Myślałem, że wizja twoich cierpiących przez ciebie przyjaciół sprawi, że mnie zapamiętasz...
- Cierpiących...?
- Jesteś Piter, tak? - nieznajomy zaśmiał się cicho, zupełnie jakby to imię przywoływało mu jakieś miłe wspomnienia. Obejrzał go dokładnie, po czym dodał - Mów mi Draco. Zazwyczaj inni mówią na mnie Władca Ciemności, albo Książę Demonów, ale skoro jesteś w posiadaniu Rdzenia Ciemności, to musisz być kimś specjanym...
- Nie jestem nikim specjalnym - wzruszył ramionami. - Jestem tylko... Mną. I nawet nie wiedziałem, że w rdzeniu żyje... Ktoś taki jak ty...
- Nie dość że potężny, to jeszcze skromny - zaśmiał się Draco. Jego głos zdecydowanie onieśmielał chłopaka. - Ale nie musisz ukrywać swojej mocy... Demony dostatecznie długo żyły w pogardzie. Możesz to zmienić. I nie potrzebujesz żadnego z twoich "przyjaciół".
- Co masz na myśli?
- Nie znasz całej prawdy - prychnął cicho, jakby z pogardą. - Twoi rodzice cię nie porzucili. Zginęli, by cię ratować. Jak myślisz, czemu twój kumpel, trzynasty dziedzic, nic ci o tym nie mówi?
- On wie, co się tam stało?
- Wie o wiele więcej... I nie tylko on.
- Judi i Blacky też wiedzą? - zapytał zaskoczony Mistrz Mroku - Dlaczego powiedział im, ale mi nie? Ktoś jeszcze wie? A Shadow? Rozpoznał mnie na Wyspie Demonów, pamięta mnie? I czy...
- Nie pogub się w pytaniach - zaśmiał się cicho Draco. - W końcu sam się dowiesz. Mógłbym ci powiedzieć od razu, ale nie chcę psuć ci niespodzianki...
- Powiedz, proszę!
W tym momencie widok przed oczami chłopaka zrobił się czarny. Piter zacisnął powieki, po czym gwałtownie się obudził.
Nareszcie rozdział, yeeey...
Mam wrażenie że ostatnio jakoś tak macie mały odzew pod rozdziałami. Może chcecie napisać jakieś pytania, a ja moooże na nie odpowiem... Plus czekam na wasze rozkminy dotyczące Draco, piszcie z nim co chcecie. A w następnych rozdziałach, spojler, pojawi się pewna intrygująca postać... No, to dzięki za wszystko, narka i cześć!
QOTD: Co sądzisz o Draco?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top