8. Stary znajomy

Klimat Wyspy wydawał się być jeszcze mroczniejszy i bardziej niebezpieczny od tego, który panował, gdy chłopak mieszkał tam, więc to jeszcze bardziej gryzło się z wizją. Wszędobylski swąd krwi i rozkładu tym bardziej sprawiał że Piter przestawał wierzyć w to, że Grabek pokazał mu prawdziwą przeszłość. Dookoła nie było widać żadnej żywej duszy. Na zboczach wulkanu widniało sporo śladów szponów i zębów, stosy bielejących kości nabierały mrocznego klimatu wśród poczerwieniałej powierzchni wyspy. Smok ostrożnie ruszył w stronę jaskini, rozglądając się niepewnie. Był cały spięty, zupełnie jakby bał się, że zaraz wyskoczy na niego jakiś inny demon i go zaatakuje.
Powoli wszedł do środka groty. Niepokojące odgłosy w postaci niskich, gardłowych pomruków i skrobania pazurami w skały tym bardziej pobudzały jego czujność. Było już pewne, że nie jest sam. Chłopak próbował wyobrazić sobie, kto mógłby się tu znajdować. Wszystkie demony zostały stąd zabrane przez żołnierzy Herobrine'a, więc ktokolwiek przetrwał, albo uciekł z zamku i wrócił tu, albo ukrywał się na tyle długo, że nikt nie zauważył jego braku. Patrząc na powstałe szkody, demon zakładał pierwszą opcję - by się ukryć, nawet w formie Akuri, nieznajomy powinien być mały i niepozorny, a ślady zniszczeń były wyraźne i duże.
Słysząc głośny, rozdzierający eter ryk, Piter wskoczył za jakiś większy głaz, jeżąc łuski niczym wściekły kot. Ostrożnie wyjrzał w stronę, z którego dochodził odgłos.
Na środku groty stała olbrzymia, cienista postać. Mistrzowi Mroku zajęło dłuższą chwilę, by rozpoznać kształt w ciemności. Postać była w formie Akuri - olbrzymiego, masywnego diznozaura, którego czerwone oczy jasno świeciły w ciemności. Był na tyle wielki, że ledwie mieścił się w jaskini, a głową strącał stalaktyty, które z hukiem roztrzaskiwały się o ziemię. Jego liczne kolce na skórze były ubrudzone krwią, podobnie jak połamane zęby.
- Czy to jest... - zaczął Piter, lecz szybko urwał, gdy ujrzał, że potwór spojrzał w jego kierunku. Skulił się za skałą, cały drżąc.
- Ktoś tu jest... - rozległ się głos Akuri, niski i nieprzyjemny. - Pokaż się!
Demon nie zareagował. Miał nadzieję, że dinozaur uzna go za przywidzenie i zignoruje. Wstrzymał oddech i zacisnął powieki.
W tym momencie głaz rozpadł się na kawałki. Piter powoli zaczął się odwracać, spoglądając na dinozaura. Jego pełne pogardy spojrzenie było dziwnie znajome...
- Shadow...? - szepnął zaskoczony. Bestia zaśmiała się cicho.
- Proszę proszę... Czy to nie czasem mój ulubiony niedorobek Piter? - chwycił go za ogon i uniósł do góry. Znów cicho zachichotał. Dopiero teraz Mistrz Mroku zauważył podobieństwo pomiędzy tym, jak demon wyglądał kiedyś, a tym, jak się zmienił - był tylko większy i bardziej masywny.
- Co ty... Tu robisz? - zaśmiał się nerwowo smok. - Myślałem że też byłeś porwany...
- Wypuszczono mnie - mruknął - Coś mi wstrzyknęli, po czym mnie tu przenieśli...
- Wstrzyknęli?
- Od tamtego czasu dużo się zmieniło... Świat się zmienił. Ja się zmieniłem. Ale ty nie.
- Serio? - uśmiechnął się głupawo, próbując ukradkiem oswobodzić się z uścisku bestii.
- Tak... Wciąż jesteś tym samym głupim, naiwnym niedorobkiem.
Shadow machnął łbem, wyrzucając smoka do góry. Piter pisnął z zaskoczeniem, szybko rozłożył skrzydła i wyrównał lot. Dinozaur kłapnął w jego stronę zębami, a jego paszcza była tak ogromna, że smok bez problemu by się w niej zmieścił. Szybko zakręcił w powietrzu, próbując uciec. Popędził w stronę wylotu z jaskini, lecz w tym momencie poczuł, jak coś uderza go w grzbiet i przyciska do ziemi. Syknął z bólu, gdy dość duży kamień trafił go w plecy i stracił równowagę, po czym runął na ziemię.
- Cholerny Mistrz Skały... - jęknął, próbując się wyczołgać spod skały. Shadow nachylił się nad nim, warcząc. Jego oczy błyszczały w dziwny, nienaturalny sposób.
- Zadanie wykonane... - syknął. Demon wciąż próbował uciekać, lecz gdy poczuł zawroty głowy, zwiesił łeb, ciężko oddychając. Czuł już oddech Akuri, gdy nagle ktoś złapał go i odciągnął od przeciwnika. Piter próbował rozpoznać swojego wybawcę, lecz przed jego oczami mignęła tylko plama ciemnoniebieskich łusek, nim stracił przytomność.

Em
Hej
Sorry że ostatnio nie było rozdziałów, ale u know, weekend. W weekendy raczej nie będzie rozdziałów, bo tak to mogę pisać w szkole, a w weekendy wolę odpocząć, coś narysować itd... U know, praktyki przyszłego grafika itp
Ostatnio bawiłam się w rysowanie hipotetycznych potomków, np. Syn - może niejeden - Grabka i jego przyszłej dziewczyny, syn Pitera i Lindsey, mojej OC która prawdopodobnie nigdy się nie ukaże w powieści, córka Jut-
Dobra, już trochę dużo. Ale jak zrobię artbook, to podzielę sie z wami artami chociażby Kirito, Vincenta czy Asuki. A tak poza tym to... Dzięki za wszystko, narka i cześć.

QOTD: Zadowoleni że Shadow wrócił? I co mu się stanęło?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top