6. Demony przeszłości
Od razu po wyjściu z kuchni Piter ruszył w stronę swojego pokoju. Jak przez mgłę pamiętał słowa, które padły w kuchni. Sam nie mógł uwierzyć w to, co zrobił; jak gdyby nigdy nic nabijał się z Judiego, swojego najlepszego kumpla po przejściach... Gdy tylko wszedł do pokoju, padł na łóżko z twarzą wciśniętą w poduszkę. Cicho jęknął, uderzając pięścią w materac. Czuł się jednocześnie wściekły, smutny i przestraszony. Wściekły, bo nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Smutny, bo był pewny, że po tym Judi nie odezwie się do niego przez przynajmniej kilka dni. Przestraszony... Bo czuł, że wymawiając te słowa, przemawiał przez niego Rdzeń. Nie umiał tego opisać - po prostu miał wrażenie, że czymkolwiek był Rdzeń Ciemności, nie był tylko przedmiotem, gdzie uwięziona była cała ciemność tego świata... Nie był czymś, tylko kimś. Kimś niepokojącym.
Piter wyciągnął z kieszeni leżących na ziemi spodni kamyk i dokładnie go obejrzał. W świetle słońca prześwitującego przez zasłony jego czarna powierzchnia lekko błyszczała. Jaskrawozielony blask ze środka nie był już aż tak intensywny, lecz jego widok przyprawiał go o dreszcze. Powoli zaczynał się przekonywać, że to nie jest tylko przypadkowy kamyk...
W tym momencie chłopak usłyszał pukanie do drzwi. Zerwał się, szybko ukrył Rdzeń pod poduszką i spojrzał w stronę wejścia.
- Tak...?
- Piter? Mogę wejść?
Demon odetchnął z ulgą. Grabek. Nawet jeżeli ostatnio najwięcej czasu spędzał z Judim, to jednak z niebieskowłosym Mistrzem Stali znał się od urodzenia. Był jedynym, któremu był w stanie powiedzieć o wszystkim... Jednak nie był pewien, czy zdradzi mu prawdę o Rdzeniu i o tym, jakie ma do niego obawy.
- Eee... Tak, wejdź!
Drzwi uchyliły się i Grabek wszedł do środka. Wydawał się być zaniepokojony, gdy uważnie przypatrywał się demonowi. Usiadł na łóżku obok niego.
- Wszystko dobrze? - zapytał niespokojnie. - Tam w kuchni, byłeś bardzo... Nieswój...
- Ta, wszystko gra... - uśmiechnął się głupio. Mistrz Stali westchnął, po czym zamknął oczy.
- Wiem, że między wami jeszcze nie wszystko się układa, ale wiesz, jednak jesteśmy ekipą, powinniśmy sobie ufać...
- Tia... Ufać... - mruknął demon, odwracając wzrok. - Grabek... Jak mam tobie ufać, jeżeli nigdy nie mówisz mi prawdy?
- Co masz na myśli...? - niebieskowłosy chłopak uśmiechnął się nerwowo, podnosząc na niego wzrok.
- Nigdy mi nie mówiłeś o Wyspie Demonów, o moich rodzicach... Nawet nie wiem skąd ty się wziąłeś! Wiem tylko że jesteś księciem w jakimś innym wymiarze...
- Nie mogę ci mówić o pewnych rzeczach - powiedział cicho. Spuścił wzrok.
- Tak? To powiedz mi o tym, co możesz! Mam wrażenie że nie ufasz mi na tyle by chociaż powiedzieć mi, co ze mną nie tak! - krzyknął Mistrz Mroku, ignorując swój łamiący się głos.
- Nie... Tak?
- Może Shadow miał rację, może po prostu nie jestem demonem - burknął - Zawsze coś było ze mną nie w porządku... Byłem... Wrażliwy, i empatyczny, przynajmniej jak umiałem... A demony takie nie są...
- Teraz nie... Heh...
- Co masz na myśli?
- Twój gatunek był kiedyś zupełnie inny... Demony to istoty o dużej potrzebie zmian, i zmiennej naturze.
- Jakoś nie widać...
- Dużo się zmieniło. Nie mogłeś zobaczyć złotego czasu demonów...
Zapadła dość długa chwila ciszy. Grabek spoglądał na Pitera niepewnie, wiedząc co zaraz nastąpi - Mistrz Mroku zacznie naciskać, by o wszystkim mu opowiedział... Chłopak czuł się częściowo winny za to, co stało się na Wyspie, ale wiedział, że Piter jest jedynym, który może to wszystko odkręcić... Westchnął ciężko, po czym powoli powiedział:
- Nie mogę ci wszystkiego opowiedzieć... Ale mogę ci pokazać.
- Pokazać...?
- Mogę stworzyć wizję, w której zobaczysz Wyspę taką, jaka była dawniej.
- Naprawdę? - oczy demona zaświeciły z podniecenia. Przysunął się bliżej Grabka. Ten cicho się zaśmiał, lecz po chwili przybrał poważny wyraz twarzy.
- Jest tylko pewien warunek... W sumie dwa. Po pierwsze, nie możesz mnie rozpraszać. A po drugie - mówiąc to, zatoczył dłonią w powietrzu koło dookoła nich - Nie schodź z łóżka. Na wszelki wypadek.
Piter pokiwał głową. Zawsze podobało mu się, gdy Mistrz Stali używał magii - miał o niej dużą wiedzę i czary prawie zawsze mu wychodziły. Z zaciekawieniem obserwował, jak Grabek uniósł obie dłonie i zaczął szeptać zaklęcie. Białe plamki na jego włosach zaczęły migotać niczym prawdziwe gwiazdy. Dookoła łóżka pojawiła się ściana srebrnego ognia, który powoli osłonił ich błyszczącą, półprzezroczystą kopułą. Piter rozejrzał się zaskoczony, obserwując, jak na lśniącej kopule zaczyna pojawiać się obraz.
To miejsce nie było dla niego znajome. Łóżko, na którym siedzieli, znajdowało się na zewnątrz i stało pośród bujnej, zieleniącej się trawy. Dookoła rosło mnóstwo roślin, począwszy od niskich, drobnych kwiatów o setce kolorów, przez różnych rozmiarów krzewy owocowe i zielne, aż po rosłe palmy i inne tropikalne drzewa. Jasno świeciło słońce, a drobne obłoczki na niebie wyglądały jak bita śmietana. Dookoła kręciło się sporo osób, w większości w formie Akuri. Pomimo wieku kolorów futra, łusek i skóry oraz radosnej aury wszyscy zdawali się być dziwnie... Znajomi.
Łóżko było położone blisko szczytu góry znajdującej się w centrum Wyspy. Łagodne zbocze było zwieńczone olbrzymim, rozłożystym drzewem, rosnącym na przy kraterze wulkanu. Pomiędzy licznymi gałęziami widać było rozmaite podwieszane mostki i ściany jak od komnat, na kształt zbudowanego w środku pałacu.
Demon zmrużył oczy, spoglądając na postać znajdująca się pod drzewem. Był to znacznie większy od niego smok o błękitnych łuskach i zakrzywionych, pozłacanych rogach. Jego szmaragdowozielone oczy czujnie obserwowały okolice. Przez chwilę Piterowi zdawało się, że Akuri obserwuje go, jednak było to tylko złudne stwietdzenie. Pomiędzy jego przednimi łapami znajdował się jakiś mały, ciemny kształt, kręcąc się z podnieceniem. Dopueri po dłuższej chwili Piter zrozumiał, że jest to drugo, mniejszy smok, zapewne jego dziecko. Przechylił głowę z zaciekawieniem.
- To... Ja? - zapytał z zaskoczeniem samego siebie. - Czemu tego nie pamiętam...?
W pewnym momencie błękitny smok podniósł się, obserwując brzeg. Wzrok Mistrza Mroku podążył za nim i spostrzegł, że w stronę wyspy płynie wielki, trzymasztowy galeon, zbudowany z białego drewna. Na jednym z jego żagli znajdował się dziwnie znajomy Piterowi znak - prosty rysunek zamku z dwoma wieżami, którego jedna połowa była czarna, zaś druga biała, za nim pierścień w tej samej barwie, a pomiędzy wieżami mała, żółta korona. W pewnym momencie ze statku wyleciał jakiś drobny, ciemny kształt i poleciał w stronę wyspy. Piter zbliżył się do krawędzi łóżka, obserwując postać. Wszystkie Akuri również spojrzały w jego kierunku.
Po kilku chwilach na brzegu wylądował średniej wielkości smok i granatowym umaszczeniu. Dumnie rozłożył skrzydła, a wszyscy mieszkańcy wyspy odpowiedzieli niskim ukłonem. Mistrz Mroku zmrużył powieki, obserwując przybysza.
- Grabek...?
Pomiędzy ciemnoniebieskimi łuskami smoka było widać białe plamy, przez które z daleka wyglądał, jakby był odziany w nocne niebo. Jego sylwetka była drobniejsza od Akuri Mistrza Stali i nieco niższa, ale zgadzał się kształt pyska i rogów. Piter odwrócił się i spojrzał na kumpla. Jego włosy były niemal identyczne jak skóra Akuri, tylko nieznacznie jaśniejsze. Na jego twarzy malowało się skupienie, a po skroni chłopaka spływała kropla potu; widać było, że nawet dla niego to zaklęcie było trudne. Piter ostrożnie się zbliżył, po czym rękawem wytarł jego czoło. Uśmiechnął się lekko, po czym wrócił do obserwowania zdarzeń.
Granatowy smok wspinał się dumnym krokiem w stronę szczytu. Błękitna bestia oczekiwała na niego z szeroko rozpoztartymi skrzydłami. Gdy przybysz się zbliżał, większy smok nisko się pokłonił. Zaczęli o czymś rozmawiać, lecz nie było nic słychać, zupełnie jakby był to film z wyciszonym dźwiękiem.
Po długiej próbie czytania z ruchu ust Piter przeniósł wzrok na resztę wyspy. Patrząc na topografię, była dokładnie taka jak Wyspa Demonów, ale była znacznie bardziej... Kolorowa. Radosna. Czy rzeczywiście to miejsce tak kiedyś wyglądało? Co się stało, że zamiast w takiej utopii, wychowywał się w ruinie? I czy jeżeli ten mały, czarny smok był rzeczywiście nim, to czy ten większy był... Jego ojcem?
Nagle Piter poczuł dziwny ból w sercu. Spojrzał w stronę nieba, na którym zaczęły pojawiać się pierwsze burzowe chmury. Czuł, że zaraz stanie się coś nieoczekiwanego...
"Rdzeń. Gdzie jest Rdzeń?" - ta myśl pojawiła się w jego głowie tak gwałtownie, że chłopak prawie się przewrócił. Nagle poczuł się niemal narkoman, który potrzebuje swoich używek - w tym wypadku musiał znaleźć i choć dotknąć Rdzeń. Rozejrzał się chaotycznie. Kamyk był ukryty pod poduszką, obok której siedział Grabek. Nawet nie zastanawiając się nad konsekwencjami, rzucił się w stronę Rdzenia. Mistrz Stali podskoczył ze strachu i spadł z łóżka, jednocześnie gwałtownie kończąc wizję. Piter szybko wsunął kamyk do kieszeni koszuli.
-Coś ty zrobił...? - jęknął Grabek, podnosząc się. Piter poczerwieniał, nie wiedząc jak wytłumaczyć to zachowanie. Gdy tylko poczuł, jak Rdzeń delikatnie rozgrzewa go od środka, postanowił odbić piłeczkę.
- Co ja robię? - parsknął - Czemu mi nigdy o niczym nie powiedziałeś? Dlaczego przybyłeś na Wyspę? Kim był ten błękitny smok? Czy to mój ojciec? Co się z nim stało? I dlaczego Wyspa Demonów popadła w ruinę?
- Rdzeń - szepnął. Dopiero teraz Piter zauważył, że kamyk w jego kieszeni jasno świeci. Szybko wyciągnął go i z głupim uśmiechem schował w dłoni.
- C-co? Jaki Rdzeń?
- Piter... Obiecałeś mi, że będziesz mi mówił, jeśli coś będzie z nim nie tak...
- Czemu wymagasz ode mnie szczerości, jeśli sam kłamałeś? - prychnął. - A może wymyśliłeś tą wizję, by mnie udobruchać? Myślałeś że się nabiorę, że Wyspa Demonów tak wyglądała? Że wcale nie jestem błędem?!
- Nie rozumiesz - powiedział spokojnie Grabek, wstając. Odwrócił się i powoli ruszył w stronę drzwi. Piter prychnął za nim z pogardą. Niebieskowłosy spuścił wzrok, po czym wyszedł z pokoju, cicho zamykając drzwi.
1515 słów.
Zadowoleni? Mam nadzieję... Nic już nie piszę, bo nawet nie mam co, więc... Dzięki za wszystko, narka i cześć.
QOTD: Jakieś rozkminy na temat tego rozdziału? Czy ta wizja była w ogóle prawdziwa?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top