21. Nocne kłótnie

Grabek wrócił do domu dopiero późnym wieczorem. Było już ciemno i dość chłodno na zewnątrz, gdy wszedł do środka. Czuł dziwną ulgę, ale zarazem potworne zmęczenie. Od razu po przekroczeniu progu ruszył w stronę kuchni, pomimo że mrok panujący w domu sugerował, że wszyscy już poszli spać. W zamyśleniu podszedł do lodówki, po czym wyciągnął z niej puszkę coli.
- Znowu podjadasz? - usłyszał za sobą znajomy głos. Odwrócił głowę w zaskoczeniu. W wejściu do kuchni stał Judi, kurczowo trzymając się framugi drzwi, by się nie przewrócić. Wyglądał na wyraźnie zaspanego.
- Dopiero wróciłem - mruknął, otwierające puszkę. Ciche syknięcie gazu w napoju zapełniło chwilę ciszy, która nastąpiła po tych słodkich słowach. - A poza tym, to co ty tu robisz?
- Eee... Nie mogłem spać - prychnął, chwiejnie podchodząc do lodówki, po czym sam do niej zajrzał. - Poza tym ja mogę. To nie ja mam więcej centymetrów w pasie niż wzrostu.
- Po pierwsze to nieprawda - syknął Mistrz Stali - A po drugie, lepiej się nie wymądrzaj, Panie "Jestem inwalidą, więc wszystko mi wolno".
- Śmieszny jesteś - mruknął Judi, po czym podniósł na niego wzrok. Zmrużył oczy. - Czy ty masz... Szminkę na policzku?
- C-co? - chłopak szybkim ruchem zaczął pocierać policzek, chcąc szybko zetrzeć ślad. Judi zaśmiał się, biorąc colę z lodówki i niezgrabnie siadając na blacie kuchennym.
- Czyli jednak jesteś kobieciarzem? - zapytał sarkastycznie, otwierając swoją puszkę. - To coś nowego, myślałem że dla takiego nerda jak ty to niemożliwe...
- Wcale nie jestem kobieciarzem - mruknął chłopak, odwracając wzrok. - Po prostu... Eee...
- No, opowiadaj - cicho zaśmiał się blondyn. - Jak ma na imię? Ładna? Jaka jest?
- D-dopiero dziś się poznaliśmy... Heh... - granatowowłosy zarumienił się, bębniąc palcami o puszkę coli. - Ale jest... Śliczna, i taka... Zabawna... Ciągle mówiła na mnie "mały" - głupio się uśmiechnął, po czym upił łyk napoju - A potem ją kawałek odprowadziłem... Hehe... Um...
- Myślałem że taki nerd jak ty nie może się zakochać - Judi parsknął śmiechem, opierając się o lodówkę. - A tu proszę...
- Masz coś do tego? - prychnął Grabek - Wiesz, ja nic nie mówię, kiedy przystawiasz się do Pitera, a nie powiedziałbym, że masz na niego dobry wpływ...
- Gadasz jakbyś był jego matką - warknął - Poza tym wcale nie jestem gejem, jestem... Bi. A Piter po prostu się o mnie troszczy. Tak, jak ty troszczyłeś się o niego, gdy był mały. A gdybyś nie był takim kretynem, to nie musiałbyś zostać na Wyspie.
- Gdyby nie ty, to może nigdy byśmy nie wylądowali tu, na Ziemi - syknął chłopak - A teraz robisz z siebie takie niewiniątko? To ty wszystko zrujnowałeś, nie ja.
- Powtórz to - Judi jednym ruchem zeskoczył z blatu i chwycił go za bluzkę. Pomimo zmęczenia w jego oczach płonął gniew. - Powtórz to, jeśli jesteś facetem.
- To nie przeze mnie tu tkwimy - prychnął - Tylko przez ciebie.
Ciężko powiedzieć, co zrobiłby Judi, gdyby miał jeszcze kilka chwil, ale w tym momencie do kuchni wszedł Piter. Był wyraźnie zaspany i nieco skołowany, więc widząc ich, w pierwszej chwili nie zrozumiał, że są w środku kłótni. Potarł oczy, po czym podszedł bliżej, ziewając.
- Czemu nie śpicie...? - zapytał, opierając brodę o głowę Grabka. Judi puścił go i cicho syknął.
- Nie mogłem spać...
- Ja dopiero wróciłem do domu - odparł Mistrz Stali, też ziewając. Kilkoma łykami wypił całą colę, po czym otarł usta i wyrzucił puszkę do śmietnika. Piter zmrużył oczy.
- Po coli na pewno nie zaśniecie - mruknął, spoglądając na napój w dłoni Judiego. - O czym tak gadaliście? Słyszałem was na schodach...
- Nieważne - syknął cicho Mistrz Ducha, też wyrzucając swoją puszkę - Ja wracam do spania. Dobranoc - rzucił przez ramię, chwiejnie opuszczając kuchnię. Piter cicho westchnął, przytulając Grabka.
- A ty czemu nie śpisz? - zapytał starszy chłopak. Demon znowu ziewnął.
- Nie mogłem spać, przez... Em... Ból głowy. Mógłbym dziś spać u ciebie...?
- Jasne - Grabek uśmiechnął się lekko, po czym stanął na palcach i pocałował go w policzek. Uśmiechnął się lekko, głaszcząc go po włosach. - Jesteś strasznie blady... Nie chcesz tabletki?
- Nie, nie... - Piter przeciągnął się, zamykając oczy. Tak naprawdę wcale nie bolała go głowa, ale przecież nie mógł powiedzieć mu prawdy. Nie chcąc odpowiadać na więcej pytań, odwrócił się w stronę drzwi i wyszedł z kuchni.
- Na pewno...? - zapytał niepewnie Grabek. Widząc, że Mistrz Mroku już wyszedł, westchnął tylko, po czym ruszył za nim.

Wiecie co jest w piątek? Moje urodziny :> tak tylko mówię na wszelki wypadek, taka wiedza bezużyteczna z tematu waszej ulubionej, głupiej Larisy :3

QOTD: Jesteś #TeamJudi czy #TeamGrabek? W sumie to nie wiem czemu to tak nazwałam xD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top