14. Jedyny zaufany
Od czasu gdy Piter i Judi wrócili do domu, panowała nieprzyjemna cisza. Demon siedział zamknięty w swoim pokoju, zaś z sypialni Judiego co jakiś czas było słychać odgłosy uderzenia o ziemię i niewybredne przekleństwa. Słońce powoli zachodziło, Grabek wciąż nie wrócił do domu, więc w środku poza nimi był tylko Blacky.
Chłopiec już od dawna słyszał dziwne dźwięki dobiegające z pokoju Mistrza Ducha, jednak z początku je ignorował. Od kiedy tylko ujrzał, że jakiś czas wcześniej Grabek i Piter opuścili dom, podejrzewał, że demon podsłuchał ich rozmowę. Nie czuł się z tym szczególnie dobrze, gdyż czuł, że mógł tym wszystkim go urazić. Wiedział, że ostatnio pomiędzy nimi bywają napięcia, ale nie był pewny, dlaczego.
Po jakimś czasie Mistrz Mroku ruszył w stronę pokoju kumpla. Już w wejściu słyszał coś, co Judi nazywał "żołnierską gwarą", czyli oczywiście proste wulgaryzmy, oraz odgłosy stukania o podłogę. Ostrożnie chwycił za klamkę i wszedł do środka.
Akurat w tym momencie blondyn leżał na ziemi z kwaśną miną, stukając palcami o podłogę. Był cały poobijany i wyglądał na zmęczonego. Jego włosy opadały na jego lekko podkrążone oczy, a skóra była dość blada. Podniósł na chłopca wzrok i zaśmiał się cicho.
- Hej Blacky - uśmiechnął się krzywo. - Przeszkadzam ci?
- Co się stało...?
- Piter zabrał mi protezę... Za karę - prychnął, siadając na ziemi. Rozcierając siniaki na rękach, dodał - Wkurzył się na mnie...
- Za co? - Blacky usiadł obok niego, spoglądając na niego ze współczuciem. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że bez swojej protezy nogi Mistrz Ducha ledwie umiał chodzić.
- Trochę... Zaatakowałem Grabka... W lesie... Znowu zarywał do Lili...
- Znowu poszło o nią? - westchnął. - Wiem że oboje ją lubicie, ale nie ma powodu, byście się tak żarli o nią...
- Jest! - wypalił Judi. Zaczerwienił się, po czym dodał cicho - Lubię ją...
- I to powód żeby się bić?
Mistrz Ducha nie odpowiedział. Spuścił wzrok, znowu próbując wstać. Blacky szybko go podtrzymał. Judi uśmiechnął się lekko, pomimo że był blady i lekko drżał.
- Pójdę po twoją protezę - powiedział chłopiec, pomagając mu usiąść na łóżku - Postaram się przekonać Pitera, by ci ją oddał... Przynieść ci coś jeszcze?
- Coś do picia... Zaschło mi w gardle od prób wyjścia stąd - zaśmiał się cicho i oparł głowę o poduszkę. Mistrz Mroku spojrzał na niego, po czym wyszedł z pokoju.
Chłopiec ruszył po schodach na dół, w kierunku kuchni. Słyszał tam kroki i gwizd czajnika, więc albo Grabek wrócił do domu, albo krzątał się tam Piter. Wolnym krokiem Filip wszedł do pomieszczenia, po czym od razu zajrzał do lodówki.
- O... Hej - usłyszał czyjś obojętny, ponury głos, wskazujący wyraźnie na Pitera. Blacky odwrócił się. Czarnowłosy chłopak obserwował go, siedząc na kuchennym blacie. Wyglądał na zmęczonego, ale i niepewnego. Poprawił leżące na nosie okulary.
- Czemu zabrałeś Judiemu protezę? Wiesz że bez niej nie daje sobie rady...
- Bo zachowywał się dziecinnie - prychnął demon - Grabek zresztą też. Żałosne.
- Od kiedy używasz takich słów...? - chłopiec odwrócił się zaskoczony. W ręce trzymał puszkę coli. Piter cicho prychnął.
- Nie jestem bezmózgim demonem, jak uważacie - mruknął.
- Ja... Tak nie uważam... Coś się stało? - zamykając lodówkę, Filip usiadł na blacie tuż obok niego.
- Nie... - powiedział cicho.
Młody Mistrz Mroku spojrzał na niego. W dłoni ściskał jakiś mały, błyszczący przedmiot. Jego oczy lśniły niebezpiecznie, co dawało jego wyglądowi poczucie grozy, nawet z okularami. Wydawał się być skupiony, co rzadko dało się u niego zobaczyć. Zmrużył oczy, spoglądając na światło przenikające pomiędzy jego palcami. Uśmiechnął się lekko.
- Eee... Piter? To... Rdzeń?
- Co? N-nie - chłopak szybko zacisnął dłoń w obawie, że zaraz kryształ zostanie mu odebrany. - Nie interesuj się...
- Nie zabiorę ci go - powiedział spokojnie Blacky - Pokażesz mi go...?
Piter spojrzał na niego z bojaźnią, jednak widząc jego ciepły uśmiech, powoli zaczął czuć, jak obawy go opuszczają. Ostrożnie rozchylił palce, ukazując klejnot.
Był on już pęknięty w dwóch miejscach, a jego wewnętrzna, zielona część jasno świeciła. Młody Mistrz Mroku zmrużył oczy, obserwując to z fascynacją, ale i lekkim strachem.
- Co się z nim stało...?
- Trudno mi to wyjaśnić, ale... Nikomu o tym nie mów - znowu schował Rdzeń Ciemności w dłoni, patrząc na Blacky'ego z niepewnością. - Dobrze...?
- Jasne - uśmiechnął się chłopiec, zeskoczył z blatu i wyszedł z kuchni.
Dopiero na schodach przypomniało mu się, że zapomniał zapytać Pitera, czy odda Judiemu protezę. Westchnął ciężko, niemal czując smutek Mistrza Ducha, który bez sztucznej nogi był unieruchomiony w pokoju, lecz w tym momencie ujrzał, że pod drzwiami jego pokoju leży szukany przez niego przedmiot. Podniósł protezę i dokładnie ją obejrzał. Była dość prostej budowy, metalowa o drewnianym trzonie, mocowana za pomocą skórzanych pasków. Blacky zmarszczył czoło, po czym wszedł do pokoju.
Judi leżał na łóżku odwrócony tyłem do drzwi, a jego powoli unosząca się i opadająca klatka piersiowa sugerowała, że śpi. Cicho pochrapiwał i co jakiś czas wiercił się na pościeli. Wszyscy domownicy zdawali sobie sprawę z tego, że dawny żołnierz często miewał koszmary, więc teraz zapewne również nawiedzał go zły sen. Filip położył protezę na ziemi, a puszkę coli na szafce nocnej, po czym przejechał dłonią po jego włosach i wyszedł.
Pozdro z matmy :P
QOTD: Jakiś czas temu było pytanie, czy wolisz Grabka czy Judiego... A teraz, wolisz Judiego czy Pitera?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top