65. Pozory mylą

Nightmare Death od razu popędził w kierunku, w którym poleciała Ominell. Fuzja czuła się stabilnie pomimo wciąż groźnej rany na nodze, poza tym wydawało się, że zarówno Piter, jak i Judi mają jakiś plan. Mijali walczących z armią Endermanów towarzyszy, szczególnie wielu wydawało się pochodzić z Drugiej Szansy. Początkowo Nightmare Death chciał ich minąć, ale widząc Ninę i Grabka, walczących ramię w ramię wśród żołnierzy królowej Endu, od razu polecieli w ich stronę.
- Ej, ludzie! - zawołał. Duch Mistrza Stali uniósł głowę, marszcząc nos.
- To znowu ty, dziwna fuzjo... - cicho zaśmiał się, odpychając atak kilku Endermanów tarczą. Pomimo eterycznej postaci jego ubranie było lekko podarte, a włosy w nieładzie - Ominell poleciała w kierunku, gdzie był zamek. Nie mam pojęcia, po co...
- Też coś - prychnęła Nina - Tam czuć najwięcej magii drzemiącej w tym miejscu. Pewnie chce pozyskać jej jak najwięcej, by efektywnie uciec.
- Ah, no tak - szepnął speszony Grabek, odwracając wzrok. Uniósł tarczę i cisnął nią w kilku żołnierzy atakujących Weissende. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, po czym duch wydawał się być jeszcze bardziej zawstydzony. - Uważajcie na nią...
- Jasne - uśmiechnął się Nightmare Death i zasalutował - Wy też uważajcie. Połowa z was wciąż może umrzeć.
- Będziemy pamiętać - Nina spojrzała na towarzysza kątem oka. Ten zaczerwienił się, a że eteryczna postać załamywała nieco jego barwy, wydawało się, że zrobił się na twarzy fioletowy.
Fuzja wróciła na dawny kurs. Dopiero wtedy mógł on usłyszeć odległe odgłosy walki - ryk smoka, szum ciskanych pocisków i czyjeś głosy. Przyspieszył, rozglądając się. Gdy tylko ujrzał oblicze wielkiej, czarnej bestii, poczuł dziwne szarpnięcie w tył. Uniósł czujnie głowę.
- Judi? - szepnął Piter, a jego głos poniósł się echem po głowie fuzji. - Co ty robisz, tępaku?
- Na serio sądzisz, że to dobry pomysł? - syknął drugi głos, ostry niczym szpony smoka. - Może tobie życie niemiłe, ale wolę umrzeć z wykrwawienia, niż być pożartym żywcem.
- Mam sam to zrobić? - parsknął. - Wtedy ty zginiesz.
- Ty również, jeżeli spróbujesz z nią walczyć - Nightmare Death niemal czuł, jak w każdej chwili robi się coraz mniej stabilny. Zacisnął powieki - Po prostu stąd spadajmy...
- Nie, Judasz - syknął Mistrz Mroku - Nie jestem zdrajcą ani tchórzem. Myślałem że jesteś bardziej odważny...
- A co ty o mnie wiesz?! - warknął. Fuzja zatrzymała się w miejscu - Nic o mnie nie wiesz! Cały czas myślisz że mnie znasz, ale jak możesz to zrobić, skoro cały czas mnie wyzywasz i obrażasz?
- Em... Ja... - zaczął Piter, jednak po chwili zamilkł. Judi miał jednak rację; demon żywił do niego urazę, ale nigdy nie zainteresował się, dlaczego było między nimi tak, a nie inaczej. Z opowieści Blacky'ego słyszał, że czasami Mistrz Ducha bywał zabawny, a wręcz miły i serdeczny, ale nigdy w to nie wierzył. Ale teraz był wręcz... Strachliwy. "Jakim cudem udaje tak wiarygodnie? - przeszło mu przez głowę. - W sumie to zdrajca i kłamca... Chociaż... Może niekoniecznie?"
- Ty się... Boisz? - zapytał zaskoczony. Po głowie fuzji rozległ się psychiczny, mrożący krew w żyłach śmiech.
- Nie bałbym się, gdybym oszalał. Może cię to zdziwi, ale tak się nie stało - syknął. - I już się nie stanie, bo cokolwiek zrobimy, zginiemy...
- Nie - przerwał mu demon. - Nie pozwolę nam umrzeć. Żadnemu z nas.
- A skąd możesz wiedzieć, co jeszcze nas czeka?
- Nie wiem. Ale nie pozwolę, by stało się coś złego.
Judi zaśmiał się cicho. Po policzku Nightmare Death'a popłynęła pojedyncza łza.
- Jesteś idiotą... - szepnął.
- Ty również.
Fuzję otoczyło białe światło. Jego ciało zaczęło rosnąć i nabierać bardziej smoczych kształtów. Z dwóch formujących się pysków dobył się przecinający powietrze ryk.
Smocza wersja Nightmare Death'a oparła łapy na kilku wyspach, bacznie obserwując otoczenie. W przeciwieństwie do ich ostatniego połączenia w tą formę, zarówno Judi, jak i Piter mieli nad sobą kontrolę. Już eter miał uderzyć kolejny potężny ryk, gdy nagle tuż obok śmignął kształt czarnego smoka. Pomimo, że wcześniej wydawał się on być olbrzymi, to był jednak dosyć mały w porównaniu do fuzji. Nightmare Death uderzył w ziemię rozdwojonym na końcu ogonem, przy okazji rozłupując kilka małych wysp, po czym rzucił się w pogoń.

Heeeello everyp- wróć, nie to. To... Sorry że długo nie było rozdziałów, ale średnio u mnie z weną, co widać... Dobra, nie będę już przedłużać, bo nie mam o czym mówić, tylko zapraszam na grupę na FB Spryskiwacze Larisy, i dzięki za wszystko i cześć!

QOTD: Jakie różne postacie mogłyby wykonywać zawody?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top