51. Plany obrony
Judas już od blisko godziny stał nieruchomo przy oknie sali tronowej, oglądając niezwykle różnorodną panoramę Endu i próżni. Nie odzywał się, a nawet się nie ruszał, by nie pobudzać właściciela ciała, w czyim się znajdował. Ominell zniknęła jakiś czas wcześniej, ale ten nie przejmował się tym faktem. Znajdował się we własnym świecie, który dawał mu możliwość widzieć więcej - w świecie Judiego. W myślach układał możliwości walki z ostatnim przeciwnikiem - dziećmi uwięzionych przez nich Mistrzów Żywiołów. Kombinacji były setki, ale Judas układał kontrę na każdą ewentualność. Był przy tym niezwykle precyzyjny i uwzględniał wszystko, co mogło zmienić oblicze bitwy. Instynktownie czuł, że wrogowie już się zbliżają, ale w żaden sposób nie umiało go to wyprowadzić z równowagi.
- Nie nudzi cię to już? - usłyszał za plecami znajomy głos. Przyjemne dreszcze przeszły przez nie jego ciało, gdy poczuł dotyk drobnych dłoni na karku. - Jesteśmy gotowi na wszystko...
- Nie możemy przewidzieć wszystkiego - odpowiedział, nawet się nie odwracając. - Jeżeli przekabacili Drugą Szansę, mogą mieć przewagę liczebną...
- Z twoimi umiejętnościami na pewno damy sobie radę - odparła spokojnie. - Herobrine nadzorował trening tego małego Judiego przez blisko dwadzieścia lat...
- Chłopak ma silną wolę - westchnął Judas - A walka to jego żywioł. Jeśli odzyska kontrolę podczas bitwy, może się to źle skończyć...
- W takim razie będziesz nadzorował wszystko z góry, dopóki się nie podda - królowa oparła podbródek na jego ramieniu. - Nie pozwolę ci znowu odejść.
- Ekhem, wasza wysokość... - rozległ się głos spod drzwi. Gdy oboje odwrócili się, zobaczyli, że przed wejściem stoi cała grupa żołnierzy - na samym czele Sheander, za nim Natasha, Susu, Keoszix i jeszcze jedna dziewczyna o brązowych włosach i lawendowych oczach. Zaraz za ich plecami znajdowali się Strażnicy Żywiołów. Ich oczy świeciły fioletową barwą i stali nieruchomo. - Wszystko już gotowe.
- Doskonale - powiedziała królowa. - Znacie swoje pozycje? Sheander i Secia na północy, Natasha, Keoszix i Susu na zachodzie, nasi kochani Mistrzowie Żywiołów na wschodzie, a na południu możecie po prostu dać trochę endermanów. Z tamtej strony raczej nie zalecą. No, i możecie wysłać Mistrza Ognia i Mistrza Lodu ma zwiady.
- Tak jest - powiedział Mistrz Trucizny - Tylko... Mam jedno pytanie, wasza wysokość. Mamy ich zabić, czy...
- Zabić - stwierdziła bezceremonialnie Ominell. - Są bezużyteczni.
Wszyscy wyszli z pomieszczenia i stanęli na korytarzu. Strażnicy Żywiołów w żaden sposób nie reagowali - stali na baczność bez żadnej ekspresji na twarzach, co wyglądało nieco upiornie. Sheander przeszedł przed ich szeregiem. On również robił groźne wrażenie - pod peleryną były ukryte poszarpane, czarne skrzydła smoka, zaś jego lewa ręka była zastąpiona przez purpurową łapę lwa lub innego wielkiego kota.
- Plan jest prosty - powiedział - Wy idziecie na wschodnią część wyspy. Doknes, Dealer, lecicie na zwiady.
- Tak jest - odpowiedzieli wszyscy jednym tonem, po czym równym krokiem odeszli korytarzem. Mistrz Trucizny objął nową brunetkę ramieniem.
- A ty, moja Lady Seciu... Spadasz ze mną na północ.
- Nie mów tak do mnie - syknęła dziewczyna. - Nie przypominaj mi.
- Czego? Że twój ukochany wolał twojego brata niż ciebie? To taka żałosna historia... Nie cieszysz się, że będziesz mogła się zemścić?
- Niech poczuje, czym jest prawdziwy ból - szepnęła Mistrzyni Psychiki. Sheander klepnął ją w plecy.
- Wspaniale - powiedział, po czym zwrócił się do trójki przyjaciółek - A wy, dziewczyny...
- Mam pytanie - przerwała mu Susu - Możemy zostawić ich żywych?
- Kategorycznie nie. To istoty, które zasługują na śmierć - pod koniec tego zdania mężczyzna zdawał się zawahać. Potrząsnął głową, po czym dodał - Mam nadzieję, że nie dasz im przeżyć.
- Nie musimy ich zabijać - powiedziała Mistrzyni Emocji. - Są bardzo mili, poznałam ich! Może...
- Susu - syknęła Natasha, po czym powiedziała do Sheandera - Daj nam chwilę.
Wszystkie trzy odeszły za róg korytarza. Mistrzyni Napięcia i Keoszix obarczyły dziewczynę winnymi spojrzeniami.
- Pogrzało cię? Przy Maćku?
- Wy też nie chcecie ich zabijać - powiedziała. - Oni nie są tymi złymi. My nie musimy nimi być - wyciągnęła zwróconą w dół dłoń w stronę przyjaciółek. - Dużo rozmawiałam z Blackym. On jest świetny! Nie musimy robić im nic złego!
- Chyba was pogrzało - prychnęła Natasha, odwracając wzrok. - Myślicie, że dam wam pomóc wrogom?
- Jesteś zadowolona z tego, jak rządzi twoja siostra? - zapytała Keoszix. Przez chwilę zawahała się, aż w końcu położyła swoją dłoń na dłoni Susu. Mistrzyni Napięcia przygryzła wargę,
- Tak...
- A dała ci się kiedykolwiek wykazać?
Różowowłosa nie odpowiedziała. Była to prawda - Ominell od czasu wstąpienia na tron nie traktowała jej jak równą sobie, pomimo, że była jej siostrą. Wcześniej nie zwracała na to uwagę, bo była pewna, że jej czas jeszcze nadejdzie. Teraz zdała sobie sprawę, że jeśli wrogowie Ender Queen znikną, odbierze ona moc Strażników Żywiołów, zniszczy Judiego, by Judas mógł żyć w spokoju i nigdy nie da jej szansy na bycie sobą.
- No dawaj - zaśmiała się Mistrzyni Skały - Poza tym wszystkie wiemy, że podoba ci się ten szatyn, demon.
- Piter? - Natasha zaczerwieniła się. - Wcale nie... Eh. Niech wam będzie, wchodzę w to.
Położyła swoją rękę na dłoniach przyjaciółek, po czym cała trójka przytuliła się. Spojrzały za róg korytarza, ale Sheander i Secia już odeszli.
- Spadajmy stąd - powiedziała Mistrzyni Napięcia - Musimy ich ostrzec.
Jej przyjaciółki pokiwały głowami. Dziewczyny pobiegły po schodach na dół, w stronę bramy, nawet nei wiedząc, że cały czas są obserwowane.
Helix chciał Secię, ktoś inny chciał Sheo, więc proszę :v mam nadzieję, że się podoba. Poza tym był dziś specjal na 500 wyświetleń talksów, więc zachęcam do przeczytania :3 to dziękk za wszystko, narka i cześć!
QOTD: Wolisz mroczne postacie, czy też te stojące po stronie światła, i dlaczego?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top