42. Atak w wulkanie
Wszyscy bylo wyraźnie zaskoczeni, gdy Natasha wróciła do nich kilkanaście minut później. Nie było z nią ani Blacky'ego, ani Alex, i wydawała się tego nie zauważać. Gdy tylko wylądowała na zboczu wulkanu, stwierdziła bezceremonialnie:
- Droga jest chyba pusta. Poszli sprawdzić resztę drogi i uznali, że mam wam o tym powiedzieć i nie ma sensu wracać taki kawał.
- Widziałaś, jak wygląda jaskinia? - zapytał sceptycznie Claw. Ta wzruszyła ramionami.
- Pewnie jest cała, ten obsydian musiał ją nieźle zabezpieczyć - powiedziała, przybierając formę smoka. - To jak, lecimy?
- Ja tam dostanę się na własnych nogach - prychnęła Jessela, przybierając formę małej, czarnej salamandry pokrytej żółtymi plamami. Zanim ktokolwiek spostrzegł, zniknęła pomiędzy skałami.
- Nie ufam jej - szepnęła Akira, dosiadając Bartka w formie Akuri pegaza. Mistrz Wiatru zastrzygł uszami i mruknął:
- Ja też. Blacky nigdy by czegoś takiego nie powiedział. Alex może jeszcze, ale... Czuję, że czeka nas trochę walki.
Natasha wzięła ze sobą jeszcze Rikki i Helixa, zaś Susu i Keoszix przybrały formę Akurich z zamiarem dostania się na półkę na własną rękę. Bez słowa wszyscy ruszyli w stronę wnętrza wulkanu, kierując się w stronę przejścia. Temperatura zdawała się opaść jeszcze bardziej, a lawa nabierała wyblakłej barwy. Panowała nieprzyjemna cisza, której nikt nie ośmielił się przerwać. Claw i Akira cały czas z pewnej odległości obserwowali Mistrzynię Napięcia, jednak zdawała się nie planować nic podejrzanego. Przez dłuższą chwilę stracili z oczu jej przyjaciółki, ale te w ich opinii nie stanowiły takiego zagrożenia. Natasha była wyraźnie ich dowódcą i jeżeli szykowało się coś złego, było więcej niż pewne, że to jej sprawka.
W końcu wszyscy znaleźli się po drugiej stronie, cali i zdrowi. Skalna półka była na tyle wąska, że musieli iść gęsiego - prowadziła Mistrzyni Napięcia, za nią Helix, Rikki, Claw i Akira, zaś Susu i Keoszix na samym końcu. Jessela cały czas była nieobecna.
- Musimy zmusić je do gadania - szepnął Mistrz Wody do Rikki, gdy ruszyli przed siebie. Ta przewróciła oczami.
- Masz jakiś pomysł jak to zrobić, żeby, no nie wiem, nie wpaść do lawy?
- Może... - zaczął. Spojrzał na kamienną ścianę wulkanu. Z wnętrza niewielkiego pęknięcia wyłonił się łepek salamandry. Widząc wyraźny przekaz, kiwnął głową i ciągnął: - Ty i Jessela zajmijcie się Keoszix, a Clawowi i Akirze polećcie unieruchomienie Susu. Ja wyduszę wszystko z Natashy.
- Miejmy nadzieję, że się uda - westchnęła.
Mistrzyni Piorunów przybrała ludzką formę i wylądowała na ziemi pomiędzy Rikki a Clawem. Helix przyzwał do dłoni swoją broń - turkusowy bumerang. Musiał zaczekać na idealny moment, by złapać dziewczynę, unieruchomić ją i zagrozić czymś. Mógł w razie problemu wepchnąć ją do lawy, ale miała latające Akuri i potężne zdolności barier. Od ucieczki z domu chłopak niezbyt przepadał za walką wręcz, i na szczęście nie miał do niej dużo okazji. A teraz... To nawet nie była samoobrona. Musiał sam zaatakować, zmusić ją do wyjawienia, po co naprawdę tu są, przy czym uważać, by jego przyjaciele byli cali. Niemal słyszał w głowie głos ojca: "Kuba, ty lepiej pamiętaj, nigdy sam nie atakuj i nigdy nie wychylaj się ze swoją... Umiejętnością! To ściągnie zniszczenie na nas wszystkich!". Mocniej zacisnął palce na wspomnienie imienia, które nosił w swoim mieście. Teraz już nie był Kubą, przeklętym dzieckiem. Był Helixem, z misją do wykonania.
Chłopak zaatakował Natashę, ale ta chyba się tego spodziewała, gdyż zablokowała cios swoją laską. Odepchnęła go, ale Mistrz Wody cisnął bronią przed siebie. W czasie, gdy Natasha rozcięła bumerang w locie, odwrócił się. Keoszix stała przyparta do ściany z nadgarstkami przymarzniętymi do skał, zaś Susu przytrzymywały liczne pnącza, które wystrzeliły z ziemi za sprawą mocy Akiry. Chłopak przyzwał do dłoni kolejną broń i popędził w stronę przeciwniczki. Zrobił zwód tuż przed mknącą w jego stronę bańką i przyszpilił dziewczynę do ściany, wbijając bumerang w skałę na wysokości jej szyi. Chwycił ją za podbródek i spojrzał jej prosto w oczy. Pomimo, że mogła prędko skończyć uduszona lub ze złamanym karkiem, uśmiechała się szelmowsko.
- Czyżbyś próbował się zabawić? - prychnęła. - Niespełniony bohater, który usiłuje sobie wmówić, że coś zrobi?
- Gadaj, po co tu jesteście, a puszczę was wolno - warknął. Odgarnął dłonią grzywkę opadającą mu na oczy. Jego oczy były niczym wzburzony ocean, ale to nie robiło najmniejszego wrażenia na Natashy.
- Zawsze byłeś słaby - syknęła - Ale chcesz zgrywać herosa. Zaczynałam cię lubić... Niedługo wszystko się zmieni. - Jej oczy przybrały purpurowy odcień, tak, że nawet Helix wycofał się w strachu o kilka kroków. - Wszystko co jest wam drogie, jest w moich rękach. Każdy z was straci coś ważnego i nawet nie zobaczycie, kiedy zostaliście zniszczeni...
Jej tęczówki znów zrobiły się niebieskie. Kiwnęła głową na przyjaciółki, po czym cała trójka zniknęła w chmurze ciemnozielonego dymu. Przyjaciele wycofali się zaskoczeni.
- Zwiały nam! - jęknęła Rikki - Ale jak?
- Mogły w każdej chwili wrócić do Endu - szepnęła Jessela, kucając na ziemi. W miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą przytrzymywała Keoszix, leżała skorupa czegoś, co przypominało ciemnoturkusowe szkło. - Wystarczyło użyć pereł... Przez cały czas chciały nas wykorzystać.
- Jedno w tej chwili jest pewne - stwierdził Helix, wyciągając bumerang spomiędzy skał. - Gdziekolwiek są teraz Blacky i Alex, mają niezłe kłopoty.
Ten uczuć gdy chce ci się pisać, ale nie chce ci się pisać :/ ostatnio pod one-shotem kminiliście na temat rodziny Judiego. Szczerze powiedziawszy, dla mnie to było trochę śmieszne xD ale spokojnie, dowiecie się tego z ust samego Judasza. Poza tym napiszcie, czy chcecie rozdział z Blacky'ego i Alex, czy z Judiego i Pitera xD tymczasem dzięki za wszystko, narka i cześć!
QOTD: Kim jest rodzina Helixa i skąd on pochodzi?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top