40. Nina
- To ty jesteś Nina, kapitan statku? - zapytał Judi. Kotara poruszyła się lekko, a para różowych oczu jasno błysnęła.
- Tak - odpowiedziała głosem przypominającym nieco odgłos tarcia metalu o metal. - Chwilka... Wy jesteście tą dwójką, którą tak bardzo chciał tu sprowadzić Grabek! Jak uciekliście?
- Długa... Historia - odparł wymijająco Piter. Sięgnął dłonią w stronę bordowej zasłony, lecz gdy tylko ją dotknął, poczuł, jakby kopnął go prąd. Prędko cofnął palce i zapytał - Mistrzyni Piorunów?
- Pudło - odparła. - Lepiej odejdźcie stąd, zanim skończycie jako dwie nowe bandery na maszcie.
- Psychiki - znów strzelił demon. Przez chwilę panowało milczenie, po czym ta syknęła:
- Cokolwiek planujecie, odejdźcie stąd. Zaraz pojawi się tutaj wsparcie i przestanie być tak kolorowo.
- Chcemy tylko pogadać, dowiedzieć się, gdzie w ogóle jesteśmy...
Piotr znów chwycił zasłonę i ostrożnie ją odsunął. Zza kotary wystrzelił różowawy pocisk, który przeleciał przez Mistrza Mroku, nie czyniąc mu krzywdy, i trafił w Judiego, wpychając go w ścianę. Piter odwrócił skołowany głowę, po czym pociągnął za materiał tak, że prawie go zerwał. Kolejny pocisk wystrzelił w jego stronę, ale znów nie wyrządził mu najmniejszej krzywdy i prawdopodobnie znowu trafił bezradnego Mistrza Ducha.
- Tak, Psychiki - powtórzył demon i spojrzał na Ninę.
Nigdy wcześniej ani nigdy później nie widział nikogo podobnego do niej. Klęczała na kolanach z krótką, srebrną szablą w jednej ręce i purpurowym ogniem palącym się nad drugą. Miała niezwykle jasną, prawie białą skórę i wąską, długą twarz. Białe włosy niczym wodospad spadały po jej ramionach aż do nóg i pomimo podobnego do karnacji koloru, odcinały się w charakterystyczny sposób. Jej nos był drobny i zadarty w zawadiacki sposób, a usta cienkie. Jej oczy były w całości różowe, lecz przez prawą powiekę przechodziła szeroka szrama. Bruzda była barwy jej oczu, zupełnie, jakby pęknięcie wypełniło się ich kolorem. Miała niezwykle chude i długie ręce i nogi oraz szczupły tułów. Nosiła srebrną spódnicę do kolan i bordowy płaszcz. Róż w jej oczach jasno lśnił w ostrzegawczym znaku. Zupełnie, jakby chcąc go odstraszyć, rozłożyła parę skrzydeł - śnieżnobiałych smoczych skrzydeł o poranionych błonach i złotych pazurach na końcu każdego.
Demon wstrzymał oddech w zaskoczeniu. Nie miał pojęcia, czym Nina właściwie jest, ale wyglądała... Intrygująco. Pomimo gniewu w jej oczach, widział, że jest tak naprawdę przestraszona i zestresowana. Przez kilkanaście długich sekund stali naprzeciw siebie, w milczeniu lustrując siebie nawzajem. W końcu pani kapitan machnęła szablą na centymetry przed jego twarzą tak, że chłopak o mało nie upadł na ziemię. Syknęła niczym wściekły kot, odsłaniając perłowo-białe, smocze kły.
- Czego, demonie? - warknęła - Nie widziałeś nigdy potwora?
- Nie jesteś... Nie jesteś potworem - wydusił. Wygląd Niny onieśmielał go i sprawiał, że serce zaczynało mu przyśpieszać.
- Potworem, mutantem, nieudanym eksperymentem, jak zwał tak zwał - mruknęła, odkładając szablę. - Zresztą, przestań się na mnie gapić!
- Nie jesteś potworem - powtórzył stanowczo. - Nie wiem czym jesteś, ale... Jestem Piter - wyciągnął dłoń w jej stronę. Pani kapitan spojrzała na niego niechętnie i ostrożnie odwzajemniła gest. Wydawała się być tym nieco zaskoczona.
- Nie każdy tak spokojnie reaguje na mój widok - szepnęła zdziwiona. - W końcu jestem tylko nieudanym ekspertem królowej Ominell...
- Weissende? - zapytał Judi, który właśnie podszedł bliżej. Nina otworzyła szerzej oczy. Blizna na prawej części twarzy zafalowała lekko.
- Skąd to wiesz?
- Możliwe, że kiedyś trochę byłem tego... Częścią - wyznał zawstydzony. Nina zaśmiała się cicho.
- Żołnierz idealny?
- Chyba jesteśmy ulepieni z jednej gliny - przyznał, wyciągając w jej stronę dłoń. Dziewczyna uścisnęła ją, tym razem bez stresu. Pomiędzy ich palcami strzeliły iskry, po czym wyładowanie odrzuciło Mistrza Ducha do tyłu.
- Jejku, przepraszam! - zawołała, zeskakując z wersalki. Dopiero teraz Piter zauważył, że porusza się na dwóch smoczych łapach, a pod spódnicą ukrywała długi, biały ogon z purpurowym kolcem jadowym na końcu.
- Dziwne - szepnął demon - Kiedy ja cię chwyciłem, nic się nie stało...
- Jestem mieszanką endermana i smoka - zaczęła pośpiesznie wyjaśniać. - Endermany to potężni Mistrzowie Psychiki, i trochę nie panuję nad moimi mocami. Jesteś Mistrzem Mroku, zgadza się? To znaczy, że nic ci nie zrobię dotykiem.
- Czemu się ukrywałaś? - zapytał Judi. Nina zaczerwieniła się - o ile można to tak nazwać, gdyż jej białe policzki przybrały złotawą barwę.
- Cóż, ja...
- Nina! - drzwi otworzyły się i do środka wpadł Grabek. Duch prędko podniósł się z podłogi. - Znaczy, pani kapitan! - wydusił, dopadając do dziewczyny. - Inspekcja! Ominell tu jest!
- Cholera... - zaklęła. - Tylko nie teraz... Chodź, szybko, pogadamy z nią i będzie po sprawie.
Oboje prędko wybiegli z pomieszczenia. Piter zauważył kątem oka, że Nina zostawiła na wersalce szablę. Chwycił ją. Nawet jako żywe źródło, którego moc płynęła przez ciało w każdej chwili, poczuł pulsującą pd niego potęgę.
- Lepiej sprawdźmy, co z nimi - powiedział, po czym spojrzał na Judiego. Wydawał się być przerażony. - Wszystko dobrze?
- T-tak - wydusił. - Chodźmy.
Iiiiii jest nowa postać :3 dawniej żadnej nie było... A były aż dwie Niny, które chciały być, więc proszę. Poza tym, zrobiłam wczoraj pewną małą graficzkę, która mogłaby posłużyć za okładkę do zbliżających się Talksów, które będą na 10k MASS, czyli bardzo niedługo:
Wróć, nie to! Luke, wracaj do piwnicy! Awww... On jest cudny. Ale dobra, graficzka!
Co sądzicie? Jestem z niej trochę dumna :3 poza tym następny rozdział będzie z dzieciaków itd, dzięki za wszytko, narka i cześć.
QOTD: Judiego i Ninę można klasyfikować jako Weissende, czyli "eksperymenty na istotach żywych tworzące nowe hybrydy". Kogo jeszcze można do nich klasyfikować według was, jeśli chodzi o naszą ekipę?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top