29. Ucieczka od pracy

Gdy tylko przyjaciele skończyli budować obsydianowy most na Horusową Wyspę, postanowili chwilowo na niej odpocząć. Strażnicy nie zwracali na nich uwagi. Wszyscy usiedli na krawędzi lewitującej w pustce wyspy i zaczęli się naradzać.
- Ktoś musi zwiać, by znaleźć sposób, aby nas uwolnić - zaczął Doknes - Ale kto?
- Ja to mogę załatwić - mruknęła Larisa, oglądając dokładnie ląd. - W razie czego niewiele tracicie...
- Nie dasz rady - przerwał jej Dealer - Może i wszyscy jesteśmy pozbawieni mocy, ale Sakuri by temu nie podlegała...
- Oh, dzięki.
- Ja to załatwię na spokojnie - stwierdził Hunter - Wykiwam żołnierzy, znajdę jakąś drogę ucieczki, wrócę po was i zwiejemy razem. Dajcie mi chwilę.
- Jeżeli ty idziesz, to ja idę z tobą - wtrącił Mardey. Adam przytulił go, po czym powiedział:
- To zbyt niebezpieczne. Nie chcę, by coś ci się stało...
- To jest to! - Hubert klasnął w ręce. - Możecie pójść razem... Jako Hundrey!
- Szymon - parsknął MWK - To się nie uda! Przecież już próbowaliśmy się łączyć! Ty z Larisą, ja z Dealerem, Hunter z Mardeyem! Endermany to widzą i nas rozdzielają. Do teraz boli mnie tyłek po tym, jak ten jeden mnie zdzielił...
- To najbezpieczniejsze wyjście - powiedział Doknes. - Będzie was dwóch, więc większa szansa, że dacie sobie radę.
- Możemy spróbować... - stwierdził Hunter, spoglądając na przyjaciela. Ten przewrócił oczami.
- Sam nie wiem... Może to średni pomysł?
Mistrz Skały nie odpowiedział. Potarł skronie i spojrzał nieobecnym wzrokiem w przestrzeń. Mardey westchnął ciężko, czując na sobie, że kumpel próbuje podświadomie nim manipulować.
- Niech będzie...
- Dzięki - Hunter przytulił go mocno, po czym wyszeptał coś. Wokół nich rozbłysło białe światło, które pojawiało się zawsze przy fuzji. Już mieli się połączyć, gdy nagle tuż obok nich pojawił się Enderman i pchnął ich mieczem. Ostrze przeszyło Mardeya, wbijając mu się aż po sam kręgosłup.
- Ostatnie ostrzeżenie - warknął strażnik - Nie radzę sobie pogrywać z Ender Queen. Jasne?
- Pewnie - mruknął Mistrz Stali - Ale wyjmiesz mi ten miecz?
Mob wzruszył ramionami, po czym jednym ruchem ręki wyciągnął broń spod skóry Strażnika Żywiołów. Ten wzdrygnął się. Enderman ostatni raz pokazał mu, że ma na niego oko, po czym zniknął.
- Wszystko gra? - zapytał MWK. Mardey pokiwał głową, po czym spojrzał smutno na Huntera. - Przykro mi, ale to chyba się nie uda...
- Mówisz?
- Strażnicy wiedzą, że fuzja może zagrozić ich królowej. Dlatego to na pewno się nam nie uda.
- Chyba że... - zaczęła ostrożnie Larisa. Wszystkie spojrzenia powędrowały na nią. - Chyba że uciekniecie i połączycie się, gdy wokół nie będzie nikogo...
- Musielibyśmy zwiać naprawdę daleko stąd - odparł Hunter. - Nie mam pojęcia, czy to może się udać...
- Odwrócimy uwagę strażników, a wy zwiewajcie i spróbujcie coś zrobić, byśmy uciekli - zaproponował MWK. Adam spojrzał na kumpla.
- Co sądzisz, Mardey? - zapytał. Mistrz Stali przymknął oczy, po czym westchnął ciężko.
- Niech będzie.
- No, to powodzenia - powiedział Dealer, po czym wstał i zaczął machać rękoma w stronę strażników. - Ej, wy! Ta wasza królowa jest głupia!
Wszystkie natychmiast pojawiły się tuż obok niego i zaczęły okładać go pięściami. Przyjaciele, korzystając z tego, że nikt nie zwraca na nich uwagi, popędzili przez wyspę. Niedaleko rósł cały sad drzew Horusa, pomiędzy nimi byliby już bezpieczni... Kilku strażników chyba zauważyło ich, gdyż zaczęli biec w ich stronę. Hunter chwycił Mardeya za rękę, chcąc czuć, że nie jest tu sam. W pewnym momencie Mistrz Stali wyrwał dłoń z uścisku, po czym gwałtownie zakręcił. Adam, nie chcąc zwalniać, odwrócił przestraszony głowę. Blondyn chwycił jedną z gałęzi drzew, po czym wygiął ją. Gdy żołnierze zbliżyli się, puścił roślinę. Ta uderzyła w potwory, skutecznie je spowalniając. Mężczyzna podbiegł do Huntera.
- Spadajmy stąd - powiedział. Adam pokiwał głową, po czym oboje popędzili przed siebie.

Hej... Sorry, że wczoraj nie było, ale miałam wenę tylko na Do tanga trzeba dwojga - mojej nowej powieści o Eddsworld, zapraszam do lektury... No i staruszków na razie nie będzie, póki Hunter i Mardey... Cóż, zobaczycie. Napiszcie mi, czy chcecie następny rozdział z:
a) dzieciaków;
b) Judiego i Pitera;
c) Huntera i Mardeya.
Tymczasem dzięki za wszystko, narka i cześć.

QOTD: Wolisz osobno Huntera i Mardeya czy gdy są razem jako Hundrey?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top