66. Demon inny niż wszystkie

Nightmare Death w postaci Akuri był tak potężny, jak i niestabilny, a niezbyt duży balans między Piterem a Judim jeszcze pogarszał sprawę. Bestia podążała za Ominell, skrzydłami rozbijając mniejsze wysepki i starając się nie stracić ani królowej z oczu, ani kontroli nad fuzją. Oboje doskonale pamiętali, jak skończyło się ich ostatnia fuzja - Mistrz Mroku w popłochu zamknął ich w jakimś innym wymiarze, którym okazał się być Trzynasty Wymiar i... Ktokolwiek zniszczył to miejsce, temu nieświadomie trochę pomogli.
Pomimo, że Akuri Ominell było o wiele mniejsze od dwugłowego smoczego giganta, było też znacznie szybsze i zwinniejsze. Zręcznie umykała przed jego szponami i pociskami czarnego, dymiącego ognia, coraz bardziej oddalając się od centrum walk. Było to dosyć dziwne, ze względu na fakt, że wcześniej starała się dotrzeć do ruin zamku, a teraz prędko się od nich oddalała. Jakaś cząstka fuzji czuła w tym postęp, ale reszta rozwścieczonej bestii nie przejmowała się tym, starając się jej jak najszybciej pozbyć.
W pewnym momencie królowa przemieniła się w człowieka i lekko wylądowała na jednej z mniejszych wysp. Jej długa suknia była podarta, ale oczy Ominell jasno błyszczały. Smok zatrzymał się tuż przed wysepką, gmiewnie uderzając skrzydłami o powietrze. Jeden z łbów bestii ruszył w jej stronę, lecz ona tylko uniosła dłoń i wyciągnęła w jego stronę różdżkę z kryształem na końcu. Broń jasno zalśniła.
- Piter! Uważaj! - rozpaczliwy krzyk Judiego poniósł się po głowie fuzji. Przypuszczający atak demon próbował się uchylić, ale jasny promień światła uderzył go prosto między oczy.
Głowa smoka zachwiała się, po czym się gwałtownie wyprostowała. Przez całe ciało bestii przeszedł wstrząs, jakby trafił w nich piorun. Piter zacisnął powieki, cicho coś szepcząc. Łuski fuzji zjeżyły się, począwszy od szyi.
- Piter...? Wszystko gra?
Demon nie odpowiedział. Promień światła okazał się być jakimś silnym zaklęciem, przez które nie słyszał on głosu Judiego. Wyprostował się, patrząc Ominell w oczy. Królowa powoli opuściła trzymane w dłoni berło.
- Dlaczego stoimy po przeciwnych stronach, demonie? - powiedziała, a jej głos wydawał się być dla Pitera charyzmatyczny i szczery. Podświadomie czuł, że działa na niego silna magia, co było dość dziwnym i specyficznym uczuciem. Pomimo tego, nie zareagował w żaden sposób. - Jesteś istotą nocy, twoja moc reprezentuje ciemność. Dlaczego więc trzymasz się z tymi żałosnymi ludźmi?
Demon wciąż nie reagował, ale w istocie zaczął się nad tym zastanawiać. Zazwyczaj trzymał się z nowymi - w większości - przyjaciółmi: Blackym, Judim i Grabkiem. Pomimo że Filip był rzeczywiście człowiekiem, wiele nauczył go na temat Ziemi i nie tylko. Mistrz Ducha zwykle wydawał się być najbardziej irytującą osobą na świecie, im dłużej jednak Piter mu się przyglądał, tym bardziej widział, że szuka u innych uwagi, bo w nowym, choć jednocześnie starym dla niego świecie czuje się zagubiony i obcy. Pomimo, że jego relacje z granatowowłosym Mistrzem Stali trochę się pogorszyły, wciąż wspominał go jako osobę, która pomimo, że nie mówiła mu wiele rzeczy o sobie i o tym, kim jest, w rzeczywistości zawsze służyła radą i pomocą.
Coś jednak mu się nie zgadzało. Wszyscy jego demoniczni rówieśnicy byli zupełnie inni niż on - nieczuli na cokolwiek, obojętni, momentami wręcz agresywni. Piter starał się ich naśladować, choć nieliczni wiedzieli, że jest inny. A gdy teraz miał okazję, by stać się jak inne demony... Wahał się. Co na to powiedzieliby jego rodzice, kimkolwiek byli? Czy byliby dumni z syna, który zdradza innych? Często zastanawiał się, kim była jego rodzina. W głębi duszy chciał, by tak naprawdę byli ciepłymi, choć trochę bardziej odpowiedzialnymi od niego osobami... Smok zmarszczył nos.
- Nie jestem stereotypowym demonem, więc... Dzięki, ale nie, dzięki.
Uczucie skamienienia natychmiast prysło, a przez ciało fuzji przeszła fala ciepła. Ominell chciała się jak najszybciej cofnąć, ale smok natychmiast rzucił się w jej stronę. Wystarczyło jedno kłapnięcie zębami, a królowa zniknęła w paszczy smoka, pożarta żywcem.
- Wszystko dobrze...? - szepnął Judi. Piter lekko się uśmiechnął.
- Chyba... Dzięki.
- Z-za co?
- Że się nie rozłączyłeś, by zostawić mnie z nią sam na sam - cicho się zaśmiał. Kawałki wysp zaczęły drzeć wokół nich. Smok oparł się na kilku z nich.
- Wracamy do reszty? - zapytał Mistrz Ducha. Demon już chciał odpowiedzieć, ale czując nieprzyjemne drapanie w gardle, zakasłał. Z jego pyska wypadła srebrna korona królowej i jej różdżka. Judi wzdrygnął się, widząc broń.
- To tym sprawiła że Judas przejął nad tobą kontrolę? - zaśmiał się Piter. Blondyna znów przeszły dreszcze, po czym za pomocą olbrzymiej łapy smoka zgniótł berło. To cicho zasyczało, a kilka smug światła pomknęło w eter.
- Zaliczone - ziewnął, chwytając malutką dla niego koronę w szpony. - Piter...?
- Tak?
- Dzięki, że mnie nie zostawiłeś.
Przez ciało Nightmare Death'a przeszedł przyjemny dreszcz. Mistrz Mroku szybko zagryzł wargę, by nie zrobić się czerwony.
- Eee... Pieprzysz głupoty. Wracajmy.
Po umyśle fuzji rozległ się cichy śmiech Judiego - już nie psychiczny, ale uroczy.
- Jasne - szepnął, po czym Nightmare Death powoli odleciał w centrum Endu.

Heeee- nieważne, czy to was interesuje? Więc... Będzie jeszcze jeden rozdział albo dwa, zobaczymy, a potem... MRC! Jaram się tym bardziej że kontynuowanie tego już mnie autentycznie męczyło, jest to moim zdaniem najgorsza część xDDD To, nie będę przedłużać... Dzięki za wszystko, narka i cześć.

QOTD: W Rdzeniu Ciemności główną rolę będą pełnić Piter, Judi, Grabek i Blacky. Co sądzisz o każdym z nich?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top