36. Czarne serce, biały wilk
Przez kilka pierwszych chwil ucieczki z Norasiri Blacky kurczowo trzymał się rogów lodowego smoka, nie mogąc się poruszyć. Akuri gnało przed siebie z oszałamiającą prędkością. Chłopiec przyciskał do piersi jajko, uważając, by go nie stłuc lub upuścić, i próbując zorientować się, gdzie jest. Jego tata na pewno to wiedział - w końcu zapewne już nieraz był w zamku Herobrine'a... Filip nawet nie umiał się odezwać i poprosić go, żeby zostawił go w podziemnym mieście. Dopiero po dłuższej chwili zebrał się na odwagę i zapytał, z trudem przekrzykując szum wiatru:
- Tato, czemu my tam lecimy?
- Siła wyższa, synku - odparł enigmatycznie. - Jeżeli mogę jej pomóc, zawsze wykorzystam okazję.
- Nie lepiej polecieć tam razem, w grupie? To niebezpieczne, a w ekipie zawsze ra...
- Wiem, co jest bezpieczne, a co nie - syknął tylko.
Smok przyspieszył jeszcze bardziej. Blacky spojrzał ze strachem na jasne, błyszczące łuski Akuri. Widać było, że jest wykończony, ale nie dawał tego po sobie poznać. Był tak zdesperowany, by znów zobaczyć się z ukochaną... Jednak nie mógł teraz do niej dotrzeć. Jeżeli rzeczywiście jest ona w zamku, strażnicy na pewno ich złapią i nie wiadomo, co się z nimi stanie. Musieli wrócić do Norasiri, im szybciej, tym lepiej.
Chłopiec rozejrzał się dookoła. Znajdowali się nad Jeziorem Życia - to znaczyło, że leciał tą samą drogą, którą przemierzał razem z Judim. Mocniej chwycił się smoczych rogów, przypominając sobie chłopaka. Zaufał mu, a Jakub go wykorzystał i oszukał... Filip szybko odrzucił od siebie złe wspomnienia. Teraz najważniejsze było, żeby powstrzymać swojego ojca.
Ledwo młody Mistrz Mroku pomyślał o tym, co powinien zrobić, zauważył, że smok zaczyna obniżać kurs. Chwycił Akuri za kark, mocniej się przytrzymując.
- Tato... - zaczął, po czym zauważył, że bestia zatrzymuje się kilkanaście metrów nad ziemią, a konkretnie nad niewielką plażą nad brzegiem. Lodowy smok zniżył się na tyle, że do stałego gruntu brakowało mu już kilka metrów, po czym przemienił się w człowieka i upadł twardo na ziemię. Blacky, gdy tylko podniósł się z piasku, podbiegł do niego.
- Wszystko gra - powiedział, uprzedzając pytanie chłopca. Z trudem podniósł się z ziemi. - Miejmy nadzieję, że zwiejemy stąd, zanim ktoś nas znajdzie...
- Na to chyba już za późno - głos, który Filip usłyszał za plecami, sprawił, że przeszły go dreszcze. Odwrócił głowę i zauważył, że jakiś metr za nim stoi znany mu generał wojsk Herobrine'a, z charakterystycznym, chamskim uśmiechem i nieodłącznym biczem w dłoni.
- Judi - szepnął. Przeciwnik spojrzał w stronę Doknesa.
- A co z nim? Chyba chcecie dostać się do zamku, prawda? Możemy was tam zabrać, jeżeli chcecie - zaśmiał się, i w tym momencie tuż za nim pojawiło się trzech żołnierzy. Jeden z nich złapał Blacky'ego i wykręcił mu ręce na plecach. Dwóch pozostałych podeszło do Huberta.
- Puść go! - krzyknął mężczyzna, po czym ominął strażników i skoczył prosto w stronę generała. Ten przybrał eteryczną formę, czego Mistrz Lodu nie mógł się spodziewać, więc przeleciał przez jego nienamacalną formę i uderzył twardo o ziemię.
- To całkiem śmieszne, gdyby tak o tym pomyśleć - stwierdził wyraźnie rozbawiony Judi. W dłoni jego przeciwnika pojawił się topór, jednak ten wyrwał mu go jednym uderzeniem bicza. Broń wpadła prosto w piasek. Doknes znowu skoczył na Jakuba, ten jednak przybrał materialną formę i chwycił przeciwnika za szyję. Wystarczył jeden silny kopniak w brzuch rywala i Hubert upadł na ziemię. - Kiedyś byłeś postrachem wszystkiego, co żywe, a teraz? Czyżby nasz kochany Mistrz Lodu wyszedł z formy?
- Zostaw go! - zawołał Blacky, próbując się wyrwać z rąk żołnierza. Ten nawet nie drgnął. Chłopiec skupił się. Musiał coś zrobić...
- Nie martw się, Filip, nic wam nie zrobię - stwierdził generał. - W każdym razie, nie bez rozkazu Herobrine'a. A ten na pewno się ucieszy, gdy zobaczy twojego ojca... Wracamy, panowie. Mamy to, po co przyszliśmy.
Mistrz Mroku skupił całą swoją energię na tym, co powinien teraz zrobić. Uwolnić się od strażnika, pokonać innych żołnierzy i Judiego i wrócić do Norasiri... Potrzebował czegoś, co mogłoby to wszystko załatwić.
Potrzebował Akuri.
Chłopiec zaczął usilnie o tym myśleć. Potężna, drzemiąca w nim energia, która była mu teraz potrzebna jak nigdy... Zacisnął dłonie w pięści, po czym zaczął cicho powtarzać "Tylko to nas uratuje. Muszę się przemienić. Muszę..."
Podziałało. Zaledwie kilka chwil później Blacky poczuł, jak jego ciało zaczyna się zmieniać. Zamarł, dając się ponieść mocy.
Jego ciało zaczęło porastać gęste, białe furto. Twarz zaczęła przekształcać się w pysk, oczy z brązowych zrobiły się czerwone. Palce zamieniły się w długie, srebrne szpony, zęby w kły. W okolicach przegubów łap pojawiły się pręgi czarnego futra. Zwierzę powiększyło się o połowę, po czym wyrwało się żołnierzowi i rzuciło się na Judiego.
Biały wilk przygwoździł przeciwnika do ziemi. Strażnicy zaczęli uciekać, wyraźnie bojąc się potęgi Akuri. Jakub, ku zdziwieniu Blacky'ego, nie oponował.
- Nic mi przecież nie zrobisz - wycharczał. - Nie jesteś taki, jak niektórzy, których doskonale znasz... Twój ojciec. Piter. Secia. Nie jesteś jak oni, nie umiałbyś mnie skrzywdzić...
- No to się chyba zdziwisz - syknął Filip. Wilczur chwycił przeciwnika za rękę, po czym jednym machnięciem pyska wrzucił go prosto do jeziora.
- Blacky? - usłyszał za sobą. Odwrócił głowę i zobaczył, że kilka metrów dalej stoi skołowany Doknes. Chciał coś powiedzieć, jednak poczuł odrętwienie w łapach i upadł nieprzytomnie na ziemię, przemieniając się w człowieka.
Hej :3 bardzo was przepraszam, że ostatnio nie było rozdziałów, ale no wiecie, nowa szkoła... Poza tym, rozdziałów teraz może nie być codziennie. Za jakiś czas wam wszystko dokładnie powiem. Żeby wa, to jednak wynagrodzić, mam dla was deal: możecie mi zadać w komentarzu dowolne pytanie, nieważne, czy na temat postaci, czy samej powieści, czy jakiejś teorii, a ja na nie odpowiem. Jedno na osobę. PYTANIA NIE MOGĄ DOTYCZYĆ MOCY MYDŁA ANI SZAMPONU. PRZESTAŃCIE MNIE TYM WKURWIAĆ. No, to dzięki za wszystko, zapraszam do konkursu na Spryskiwaczach Larisy, no i cześć!
QOTD: Jakie Akuri będą miały inne dzieci Mistrzów Żywiołów? A co, jeżeli jedno z nich nie będzie miało Akuri?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top