28. Powrót Brata Przeznaczenia

Zagajnik, w jakim znaleźli się przyjaciele, był bardzo ciemny i gęsto porośnięty drzewami. Poza ich krokami słychać było tylko szum uderzających o liście kropel deszczu. Panowała dziwna atmosfera, która sprawiała, że nikt nie chciał się odezwać. Poza nimi nie było nawet śladu żywej duszy. Piter szedł przodem, trzymając w dłoni miecz, by w razie czego obronić przyjaciół. Akira cały czas kurczowo trzymała się ramienia Blacke'ego, zaś chłopiec próbował przyzwać swoją złotą kosę. Czuł, że jeżeli mu się to uda, będą jakkolwiek bezpieczniejsi...
- Filip? - zapytała Diana w pewnym momencie. - Co się teraz z nami stanie?
- Nie mam pojęcia - odparł, po czym szybko dodał - Ale nie martw się. W razie czego będziemy się nawzajem bronić.
- A jeżeli Herobrine będzie chciał nam coś zrobić?
- W sumie nie ma potrzeby, by się go bać - przerwał im Piotr. - Wydaje się silny, ale w sumie jest uwięziony przez te wszystkie przepowiednie. Sam nas nie zabije, jeżeli nie jest to konieczne.
- To naprawdę tak działa? - zaciekawił się Blacky.
- Jasne - zaśmiał się Piter - I przez to jest o wiele mniej groźny... Może na nas wysyłać swoich żołnierzy, używać mocy, ale nas nie zabije. Co innego tacy, na przykład, Bracia Przeznaczenia...
- Dlaczego?
- To jest dosyć zabawna sprawa. Przepowiednia mówiła o nich, że pokonają go lub zginą. Demon związany przepowiednią nie zabije nikogo innego... No chyba że innego demona. Selekcja naturalna - ostatnie dwa słowa wypowiedział tak beztrosko, jakby zupełnie nie chodziło tu o śmierć.
W tym momencie wszyscy usłyszeli niedaleko nich huk. Gwałtownie zatrzymali się. Piter mocniej chwycił miecz, a Akira ukryła się za Blackym. Przyjaciele spojrzeli po sobie, po czym powoli ruszyli w stronę, z którego dochodził odgłos.
Zaledwie kilka metrów dalej znajdowała się niewielka polana. Leżało na niej kilka już nieżywych Endermanów, a pomiędzy nimi pewien człowiek. Nie zauważył przybyszów od razu, gdyż stał odwrócony do nich tyłem. Przydepnął butem kawałek trawy, który zajął się ogniem, po czym mruknął:
- Głupi deszcz... Zawsze wszystko psuje.
- Kim jesteś? - Piotr wyciągnął miecz w stronę nieznajomego. Ten odwrócił się. Miał czarne oczy, kasztanowe włosy i jasną skórę. Nosił brązową, sportową marynarkę, białą bluzkę, dżinsy, czarne trampki oraz charakterystyczny brązowy kapelusz. Spojrzał na wyciągniętą w jego stronę broń.
- Ej, spokojnie - powiedział. - Tak się dziękuje bohaterowi za ratunek?
- Co? - zapytał zaskoczony Piter. - Nie chcemy ci zrobić krzywdy. Jeszcze.
- Skoro tak cię to interesuje... Jestem Dealer, Mistrz Ognia i Brat Przeznaczenia. Byłem tu z ekipą, ale się pogubiliśmy...
- Tata? - przerwała mu Akira. Ten spojrzał na nią zaskoczony.
- Diana?
- Tata! - dziewczynka podbiegła do ojca i mocno go przytuliła. Ten zaśmiał się cicho.
- Wujek Karol? - zapytał zdziwiony Blacky, po czym podszedł bliżej. - Co ty tu robisz?
- Co ja tu robię? Szukam was! - stwierdził, po czym wypuścił Akirę z ramion. - No, i reszty ekipy. A co wy tu robicie?
- Uciekamy z zamku Herobrine'a - odparł chłopiec. - Gdyby nie Piter, cały czas byśmy tam tkwili!
- Tylko trochę pomogłem - zaśmiał się, po czym dodał - A gdzie reszta Braci Przeznaczenia?
- Z tym właśnie jest problem - zaczął - Przenieśliśmy się do Cyberprzestrzeni, ale pojawiliśmy się w różnych miejscach. No i nie mamy jak się porozumieć.
- Możesz pójść z nami, tato! - powiedziała Diana. - Może znajdziemy ich po drodze?
- A dokąd idziecie? - zaciekawił się.
- Do Norasiri, tam gdzie została reszta naszej drużyny - odparł Piter. - Z tego, co wiem, to nie tak daleko.
- Do Norasiri? - powtórzył Dealer. - Byłem tam, ale naprawdę dawno... W sumie to dawno nie widziałem się z Wirginią. Poza tym, chyba przyda się wam jakiś dobry wojownik w ekipie - zaśmiał się.
- Dobry Mistrz Ognia jest zawsze dobry - stwierdził Piotr - A ja jestem Mistrzem Mroku, więc nie będziesz jedynym.
- Brzmi interesująco... - zaczął, jednak przerwał mu głośny huk, przypominający trochę uderzenie pioruna. Mina mu zrzedła. - Chyba wiem, co to oznacza...
- Co takiego? - zapytał Filip.
- MWK. Na pewno jest gdzieś w okolicy.
- To inny Brat Przeznaczenia? - spytał Piter, a miecz wreszcie zniknął z jego dłoni.
- Tak, Mistrz Piorunów... Ale mam przeczucie, że coś jest nie tak. Chodźmy.

Delek wrócił! Kto się cieszy? XD poza tym, od razu mówię - rozdziałów może nie być w okresie wtorek - czwartek, bo jadę do Warszawy by zobaczyć się z Piterem :3 może napiszę coś w pociągu, ale zobaczymy. No, to dzięki za wszystko, narka i cześć!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top