11. Bunt broni

Przyjaciele zbliżyli się do siebie, wiedząc, że nie mają szans na ucieczkę. Byli osaczeni przez dziesiątki strażników, a ich liczba rosła z każdą. Blacky drżącymi rękami dobył miecza od Judiego, który jasno zabłysł w jego dłoniach. Piter przyzwał swoją broń, która bardzo przypominała oręż sporej ilości szkieletów. W dłoniach Seci pojawiły się dwa miecze, takie same jak ten, który posiadał Piotr. Wręczyła jeden Alex.
- Dzięki, ale nie umiem walczyć... - zaczęła Ola.
- To nic - odparła dziewczyna. - Po prostu udawaj, że wiesz, co robisz.
- Mamy jakiś plan? - zapytał niepewnie Filip.
- Plan? - zaśmiał się cicho Piter. - Po co komu plan? Poradzimy sobie i bez tego...
- Piter - powiedziała Secia. Chłopak spuścił wzrok.
W tym momencie pierwsi strażnicy zaatakowali. Trzy Zombie rzuciły się na Blacky'ego, jednak jego miecz sam powiódł jego rękę tak, że jednym ciosem powalił całą trójkę. Inne potwory zaatakowały resztę jego przyjaciół. Chłopiec, czując się nieco pewniej, sam zaczął nacierać na strażników. Zdawało się, że broń sama powala przeciwników. Filip cały czas spoglądał kątem oka na towarzyszy. Alex o wiele lepiej radziła sobie w obronie, niż w ataku. Secia atakowała z gracją kota dwoma mieczami naraz, zaś Piter bezlitośnie przecinał wszystkie Minecraftowe moby wpół. Broń Blacky'ego była w stanie chronić go nawet, kiedy ten nie patrzył na wrogów. Zdawało się, że pomimo tak dużej przewagi liczebnej, uda im się wygrać ze strażnikami...
- Blacky! - usłyszał krzyk. Odwrócił głowę i zobaczył, że Alex była atakowana przez dwa olbrzymie Endermany. Jej miecz leżał nieopodal, na ziemi.
- Alex! - zawołał. Broń Judiego gwałtownie zatrzymała się w powietrzu, po czym szarpnęła chłopca w stronę przyjaciółki. Upadł na podłogę, jednak oręż ciągnął go do obrony Oli. Miecz przeciął powietrze kilka razy, dotkliwie raniąc Endermany.
I wtedy wszystko się zaczęło.
Broń gwałtownie zaczęła wyrywać się chłopakowi z ręki. Uniosła się wysoko w górę z taką siłą, że poderwała Filipa z podłogi. Miecz rzucał się na wszystkie strony, zupełnie jakby był dzikim, przestraszonym stworzeniem. Klejnot na końcu jego rękojeści świecił oślepiającym blaskiem. Blacky z trudem utrzymywał oręż w dłoni, chociaż ten próbował zrzucić go z siebie niczym rozwścieczony byk na rodeo.
- Filip! - zawołał Piter. Chłopiec spojrzał na niego. - Co się dzieje?
- Nie mam pojęcia! - odkrzyknął syn Brata Przeznaczenia. - Pomóż, proszę!
- Puść miecz!
- Zwariowałeś!? Nie będę miał jak się bronić!
- Puszczaj ten miecz! - krzyknął Piotr. Uniósł dłoń, z której wystrzelił czarny pocisk przypominający plazmę. Trafił on w broń, która wbiła się w ścianę. Siła uderzenia była na tyle duża, że Filip puścił rękojeść i upadł prosto na Alex, przewracając ją na ziemię.
- Zmiana planów! - zawołała Secia. Pomogła Piterowi, którzy z niewiadomych przyczyn leżał na podłodze, wstać. Dzieciaki również zerwały się z ziemi. - Spadamy!
W jednej chwili w miejscu, gdzie stała, pojawił się sporych wielkości ciemnopurpurowy ryś. Piotr zmienił się w czarnego smoka, po czym chwycił Alex i Blacky'ego. Bestia otworzyła pysk, a z niego wystrzelił czarny ogień. Trafił on w okno nad ich głowami, zamieniając szybę w pył. Ryś wskoczył na ścianę, po czym zaczął się po niej wspinać. Smok wzbił się w powietrze. Tuż obok nich świsnęło kilka strzał, jednak każda chybiła. Cała czwórka wyleciała ze środka, po czym już po chwili znaleźli się głębiej w lesie, rosnącym tuż przy zamku. Wylądowali na wilgotnej trawie, a smok i ryś przemienili się z powrotem w Pitera i Secię. Piotr od razu podszedł do Blacky'ego.
- Co się stało z tym mieczem? - zapytał. Filip przestraszył się, wszak ton chłopaka był dość groźny, zupełnie jakby ich ucieczka była jego winą.
- N-nie wiem... - wydukał. Piotr zamknął oczy, wziął głęboki wdech i przetarł okulary.
- Wiedziałem, że nie należy wierzyć temu idiocie Judiemu - mruknął, ocierając pot z czoła. - Najważniejsze, że jesteśmy bezpieczni...
- To co teraz? - zapytała Alex.
- Chyba wracamy do Norasiri... - stwierdził, po czym dodał, widząc, że dziewczyny nie wiedząc, o co chodzi - Do takiego podziemnego miasta, gdzie się zatrzymaliśmy.
- Dobry pomysł - stwierdziła Secia. - Tam przemyślimy, co dalej.
Przyjaciele rozejrzeli się, po czym zauważyli znajdujący się nieopodal portal. Weszli do niego, by parę chwil później znaleźć się w Norasiri.

Witam plebsie :v xDDD nie no, to ja tu jestem plebsem jak już. Ogłoszenia parafialne!
1. Powieść z historią Pitera, Seci i Judiego będzie na 1k wyświetleń, do którego, bagatela, już się zbliżamy :v różnica będzie taka, że będą tam perspektywy pierwszoosobowe, które będą się czasem zmieniać. Dodatkowo rozdziałów z tego nie będzie codziennie, tylko może raz na tydzień, albo na kilka dzień, ale za to rozdział będzie miał minimum 1000 słów :3
2. Razem z moim Izeuem założyłam wspólne konto: _ShadowyNightmares_ na razie nic tam nie ma, ale niedługo pojawi się nasza wspólna książka o Eddsworld ^^ (spojlery: rozdziały z tego będą chyba pisane raz ona, raz ja, lecz macie nazwy dwóch planowanych przeze mnie: Tom's Bad Day oraz I'll be better. For you
3. Jeżeli wbijecie... 20 gwiazdek, pokażę wam mojego Arta związanego z powieścią, a dokładnie z Piterem i Secią :D możliwe, że raz na jakiś czas będą pojawiać się takie Arty, może nawet wasze... (JeżeliBędziecieWrzucaćJeNaGrupęWięcPrzyOkazjiZapraszamNaSpryskiwaczeLarisy)
Także to tyle ^^ dzięki za wszystko, zapraszam na Spryskiwacze Larisy, narka i cześć! :3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top