13. Mechaniczna ręka
Była to pierwsza noc, którą wszyscy spędzali razem w Norasiri. Secia spała w łóżku Pitera, który gdzieś zniknął, zaś Blacky drzemał obok Alex. Dziewczynka cały czas nie mogła spać, pomimo że było już bardzo późno. Męczyły ją setki pytań, kotłujących się w jej głowie. Zastanawiała się, co stało się z ich przyjaciółmi, co jeszcze ich spotka, i jakie tajemnice skrywa to miejsce... Wszystko to było zbyt niezwykłe, by mogła tak po prostu w to uwierzyć. Chociażby fakt, że znajdowała się w środku ulubionej gry.
W pewnym momencie Ola usłyszała ciche pukanie w szybę. Podniosła się z łóżka, po czym zauważyła, że ktoś stoi tuż przy oknie. Nie wyglądał zbyt znajomo, jednak była niemal pewna, że już kiedyś go widziała. Miał szare oczy i krótkie blond włosy, wystające spod naciągniętego na głowę kaptura niebieskiej bluzy. Pomimo początkowego strachu, podniosła się z łóżka. Chwyciła leżący pod jej poduszką srebrny miecz, który znalazła w jednej ze skrzyń, po czym na palcach zakradła się do wyjścia.
Alex ostrożnie wyszła z domu, po czym najciszej jak tylko umiała zamknęła za sobą drzwi. Pomimo, że miasto znajdowało się pod ziemią, było tu znacznie mniej duszno niż w środku. Mocniej zacisnęła palce na broni. Nieco trudno jej było funkcjonować bez jednej ręki, ale nauczyła się tego. Jej tata często jej w tym pomagał, nawet załatwił jej sztuczną protezę ręki, jednak wiedziała, że to nie to samo. Nie wiedziała, czy w razie ataku potrafiłaby się obronić, jednak liczyła na swoje wrodzone szczęście.
Dziewczynka gwałtownie zatrzymała się, kiedy usłyszała bardzo blisko siebie czyjś głos. Ukryła się tuż przy ścianie jednego z domów i zauważyła, że w ciemnym zaułku stoją trzy osoby. Pierwszą rozpoznała od razu - napewno był to ten chłopak, którego widziała przez okno. Zbliżyła się nieco, chcąc podsłuchać rozmowę.
- Mówiłem ci przecież, że się wycofuję - syknęła jedna z osób, którą Alex nie zidentyfikowała. Zamarła. Znała ten głos... - Nie trzymasz już Seci w garści, więc mnie nie zmusisz!
- Piotrze, bądź poważny - zaśmiał się drugi głos. Ola zacisnęła palce na rękojeści miecza. Piter... Co on tam robił? - Dogadajmy się, jak demon z demonem...
- Jak demon z demonem? Mam ci przypomnieć, kto nazwał mnie "największym wyrzutkiem wśród demonów od dwudziestu tysięcy lat"?
- Judi - odparł, po czym odwrócił głowę w stronę Alex. Pomimo, że zdołała się ukryć, była niemal pewna, że ją zauważył. Herobrine.
- Ale mówił tak, kiedy go kontrolowałeś.
- Piter, bądźże rozsądny... Ile to lat minęło?
- Zgadzam się - dodał ten pierwszy, o imieniu Judi. - Nadal nie dorastasz mi do pięt, ale już nie tak jak dawniej...
- Dzięki za komplement - mruknął. Na jego zaciśniętych pięściach zabłysnęło coś srebrnego. - Mam was wszystkich dosyć, pierdolcie się, dobranoc - parsknął, po czym przemienił się w czarnego smoka i odleciał.
Ola już chciała zbliżyć się do zaułka i przyjrzeć się dwóm postaciom, jednak poczuła na sobie czyjś wzrok. Odwróciła głowę i zobaczyła, że tuż za nią stoi Herobrine. Krzyknęła, po czym upadła na ziemię, wypuszczając miecz z dłoni.
- Dobry wieczór - powiedział demon. - Czy nie jest trochę za późno na takie nocne spacery?
Alex zaczęła się wycofywać, jednak Herobrine cały czas był tuż obok niej. Chwyciła za broń, po czym wyciągnęła ją w stronę przeciwnika.
- Zostaw mnie w spokoju! - krzyknęła. Ten zaczął się śmiać.
- Zdaje mi się, że to ty to wszystko zaczęłaś... Zakradłaś się tu w nocy i podsłuchałaś moją rozmowę. Ukarałbym cię, ale mam dziś dobry humor. Jak masz na imię?
- A-alex... - zaczęła, jąkając się. Herobrine przyjrzał się jej dokładnie. Wskazał na jej brakujące prawe ramię.
- Rana wojenna? - zapytał. Dziewczyna pokręciła przecząco głową.
- Mam tak od urodzenia...
- Zdaje mi się, że można temu zaradzić - stwierdził. Chwycił broń Oli za ostrze, po czym bez najmniejszego problemu wyrwał jej miecz z ręki. Dmuchnął na niego, a oręż zamienił się w białe mechaniczne ramię. Wyglądało zupełnie jak zwykła ręka, jednak czuć było chłód metalu i ledwo słyszalny chrzęst metalu, kiedy jej części się poruszały. Herobrine szepnął coś, a metalowe ramię przywarło do skóry dziewczynki. Alex poruszała białymi palcami.
- Dziękuję... - zaczęła. Przejechała zdrową dłonią po jasnym metalu.
- Drobiazg - zaśmiał się demon. - No cóż, muszę już znikać, Alex. Jestem jednak pewien, że jeszcze się spotkamy... Żegnaj!
Herobrine przemienił się w dużego, czarnego smoka, po czym rozpłynął się w powietrzu. Ola podniosła się skołowana z ziemi. Nadal miała mechaniczne ramię. Uśmiechnęła się lekko, po czym ruszyła w stronę domu.
Jest tutaj troszeczkę małych spojlerów zarówno do MGH, jak i do opowieści z przeszłości... (Między innymi jest tu spojler prawdziwej broni Pitera, ponieważ - fun fact - jego bronią nie jest miecz xD) Przy okazji, chciałby ktoś zrobić okładkę? Byłabym bardzo wdzięczna, bo nie mam pomysłu, ani *ekhem* talentu. Poza tym, przez kilka dni nie było rozdziału, ponieważ próbowałam rysować w Paint Tool Saiu, poza tym - przyznaję się bez bicia - nie miałam weny. Przepraszam. Także, dzięki za wszystko, narka i cześć!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top