Rozdział 9
*Perspektywa Judiego*
Siedząc na widowni, nie dowierzałem, że ten niedorobek Piter będzie w stanie pokonać swojego przyjaciela. Byłem bardzo zaskoczony, gdy zobaczyłem, gdy ten zabija go z zimną krwią. Pamiętam dreszcz, który mnie przeszedł, gdy usłyszałem trzask łamanego karku Grabka. To właśnie wtedy, na zazwyczaj głośnej widowni, zapanowała grobowa cisza. Przez chwilę przemknęła mi myśl, że może ten malutki smok jest większym zagrożeniem, niż się spodziewałem. Szybko jednak ta myśl zniknęła, gdyż jeden z siedzących obok mnie strażników przekazał mi, że Herobrine ma dla mnie ważne zadanie. Nawet nie musiał tłumaczyć, gdyż doskonale wiedziałem, o co chodzi.
Wystarczyło zaledwie kilka minut, żebym znalazł się w lochach zamkowych. Będąc na jednym z niższych pięter, ruszyłem ukrytym korytarzem w jedno z moich ulubionych miejsc: do tajnego laboratorium eliksirów. Niektórzy, których znałem, zawsze mówili, że eliksiry są dla frajerów. Ja jednak uwielbiałem to robić. Tworzenie mikstur było jak układanie bardziej lub mniej skomplikowanych puzzli. Jeden zły ruch i mogłem wszystko zepsuć... Robiłem to jednak od wielu, wielu lat. A teraz czekało na mnie dokończenie jednego z trudniejszych eliksirów. Eliksiru straty pamięci, dla jednej z groźniejszych zakładniczek.
W tych czasach powoli kończyła się Druga Wielka Wojna, jak zwykle toczona przeciw Herobrine'owi. Podczas bitwy pod górą Mounta Salaai udało mi się schwytać dowódcę przeciwnym nam wojsk - kobietę o imieniu Larisa. Czasami przydawała nam się w zamku, gdyż posiadała w sobie drugą duszę, demona o imieniu Sakuri. Ostatnimi czasy jednak zaczęła stawiać coraz większy opór, więc mój szef zarządził, żeby wymazać jej z pamięci wszystko, co dla niej ważne.
Wchodząc do laboratorium, od razu, stojąc w wejściu, poczułem charakterystyczny zapach krwi, ziół i innych wonnych składników. Znajdowały się one w kilku wielkich, pełnych malutkich szufladek szafach. Na samym środku pomieszczenia znajdował się sporych wielkości kocioł z mosiądzu. Znad niego unosił się srebrny dym. Podszedłem bliżej, po czym zajrzałem do środka. W kotle gotowała się mikstura barwy platyny. Spojrzałem w stronę znajdującej się na jednej z szaf księgi. Brakowało mi już tylko jednego składnika... Łuski smoczego demona, zabitego przez przyjaciela. Wyciągnąłem ją z kieszeni. Byłem trochę wdzięczny Piterowi za to, że pozbył się swojego kumpla, gdyż dzięki temu mogłem dokończyć wywar. Dorzuciłem łuskę do eliksiru. Jej barwa z szarej zaczęła zmieniać się w jaskrawożółtą. Szybko uniosłem dłoń i wyszeptałem czar, który miał nakierować działanie mikstury:
- Za dużo szkód już tu wyrządziła,
Czas, aby przeciw swoim się obróciła.
Spraw, by zapomniała o swych przyjaciołach,
Chłopaku, synu, oraz o żywiołach.
Nie było to niezbędne, ale dzięki temu nie mogłem użyć przez przypadek eliksiru na sobie. Odsunąłem się od kotła, a z jego środka wyleciała chmura czerwonego dymu. Zasłoniłem usta dłonią, po czym zajrzałem do środka kotła.
- Co do... - zacząłem.
Na dnie gara znajdował się niewielki nóż. Miał on srebrną barwę, a jego rękojeść była czarna. Stanąłem na palcach, po czym wyciągnąłem dłoń w stronę niedużej broni. Wyciągnąłem ją ze środka, po czym obejrzałem. Przejechałem ostrzem po moim ramieniu. Nóż był, jak na swój rozmiar, bardzo ostry. Zaskoczony spostrzegłem, że z broni spłynęła kropla rubinowej cieczy, przypominającej nieco krew. W ostatniej chwili odsunąłem narzędzie od skóry. Zrozumiałem, o co chodzi.... Ruszyłem w stronę wyjścia, chowając nóż do niewielkiej torby, którą miałem przypiętą przy pasku. Teraz tylko wystarczyło odpowiednio to wykorzystać.
Wystarczyło zaledwie kilka minut, żebym znalazł się przed odpowiednią celą. Było to zaledwie dwa piętra niżej, na samym końcu długiego, ciemnego korytarza. Larisa była ostatnią osobą, którą tam trzymaliśmy. Byłem jednak pewien, że będę mógł ją uwolnić, jeżeli tylko czar zadziała. Herobrine wyraźnie powiedział mi, że ona musi przejść na naszą stronę. Nie rozumiałem do końca, dlaczego, jednak wiedziałem, że nie mogę sprzeciwić się jego woli.
Ostrożnie wszedłem do środka. Tak jak się spodziewałem, Larisa siedziała na ziemi, przykuta za ręce do ściany. Uniosła głowę, mrożąc mnie morderczym spojrzeniem. Na całe szczęście wiedziałem, że jeżeli jest zakuta, nie zrobi mi krzywdy. Sakuri była potężnym demonem, a ich moce połączone ze sobą stanowiły olbrzymie zagrożenie. Nie okazując lęku, podszedłem bliżej.
- Po co tu przyszedłeś? - fuknęła. Czułem się dosyć pewnie, widząc, że starsza ode mnie kobieta, na dodatek w połowie demon, nie może mi nic zdobić. Kusiło mnie, aby trochę ją pomęczyć, ale szybko stwierdziłem, że mam ciekawsze rzeczy do roboty.
- Chcę pogadać - odparłem spokojnie. - Herobrine chce cię wypuścić.
- Jasne. Znam go dłużej niż ty, młody. Nie można mu ufać.
- No racja... Przecież znasz słynnych Braci Przeznaczenia, jesteś nawet partnerką jednego z nich, więc jeżeli oni tak twierdzą, to ty też... Prawda?
- To nie ma nic do rzeczy - parsknęła. Jej oczy jasno zabłysły. W ostatniej chwili uchyliłem się przed lecącą w moją stronę cegłą, wyciągniętą przez nią ze ściany za pomocą telekinezy. - Cokolwiek planujesz, nie pomogę tobie albo Herobrine'owi.
- Chciałabyś chyba jeszcze kiedyś ujrzeć swojego chłopaka albo syna? Nie zależy ci na nich?
- Skąd wiesz, że mam syna?
- Nie tylko Mistrzowie Psychiki czytają innym w myślach - zaśmiałem się. Moja dłoń powędrowała w stronę ukrytego noża. - Mistrzowie Ducha też to potrafią. Więc? Dołączysz po dobroci?
- Nigdy.
- Jak wolisz...
Wyciągnąłem z torby nóż, po czym chwyciłem Larisę za prawy nadgarstek. Próbowała się wyrywać, jednak widziała, że nic nie zrobi. Przejechałem ostrzem po jej skórze. Z satysfakcją obserwowałem, jak dziwna, bordowa ciecz wpada do otwartej rany.
- Co to za syf? - syknęła, wyraźnie zdenerwowana.
- Efekt Mikstury Zapomnienia... O ile dobrze rozumiem, kiedy eliksir dopłynie przez krew do serca, zacznie działać. Zaledwie parę minut i zapomnisz o tym, że jesteś Mistrzynią Psychiki, oraz o wszystkich, którzy są dla ciebie ważni.
- Nie... - szepnęła, a po jej policzku popłynęła łza. Spojrzała na mnie z nienawiścią. - Ty potworze!
- Ja tylko wykonuję powierzoną mi misję - zaśmiałem się. Nie wiedziałem do końca, dlaczego, ale czułem się świetnie, widząc jej cierpienie. - Zdaje mi się, że już działa...
- Co działa? - zapytała skołowana. Uśmiechnąłem się w sposób, w jaki uśmiechają się zwycięzcy.
- Twoi przyjaciele są tutaj?
- Jacy moi przyjaciele? Nie mam żadnych przyjaciół...
- Doskonale - wyciągnąłem z kieszeni niewielki, srebrny klucz, po czym rozkułem kobietę. Otworzyłem drzwi do celi. Larisa podniosła się z ziemi, rozmasowując nadgarstki. - Idź w stronę lochów wokół dziedzińca i znajdź smoka imieniem Piter, po czym zrelacjonuj mi, co się z nim dzieje - poleciłem, gdyż wiedziałem, że na pewno zna plan zamku. Ta pokiwała głową, po czym wyszła z celi.
Rozkaz był nieprzypadkowy. Herobrine opowiedział mi o jego "zakładzie" z moją siostrą. Pokonał przyjaciela, więc przyszła pora na wroga...
Czyli na mnie.
Przydałaby mi się taka fikuśna miksturka :v ale nieważne. Jakby co, cały czas czekam na wasze konkursowe okładki ^^ jak już mówiłam, czas do 15 września. No, to chyba tyle xD dzięki, zapraszam na grupę, no i cześć!
QOTD: Co się stanie, jeżeli Doknes odnajdzie Larisę, jednak eliksir dalej będzie działał i ona nie będzie go pamiętać?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top