Rozdział 30

*Perspektywa Pitera*
- I na co wam tam, do tych Płonących Wodospadów? - spytał Tom, gdy tylko wylecieliśmy za miasto. Łuski niebieskiego smoka były dosyć zimne, a jego ton dość niechętny.
- Podobno mieszka tam przyjaciółka Wirginii, która nam pomoże - odparła Secia, a jej wzrok spadł na mnie. - Jak się czujesz?
- Jak zwykle - parsknąłem obojętnie. - Naprawdę nie musimy tam lecieć, poradzę sobie...
- To dla twojego dobra - powiedziała spokojnie dziewczyna. - Zresztą, może zna sposób, by Judi przestał nas ścigać...
- Mówicie o tym Judim? - wtrącił Tord. - Tym z armii Herobrine'a?
- Skąd go znasz?
- Wszyscy w okolicy słyszeli o najwierniejszym generale tego demona. Uwielbiam go...
- Spokojnie, Tord - niebieska bestia szturchnęła go skrzydłem. - Już próbowałeś robić za komucha, nie wyszło ci, więc...
- Nie jestem komunistą! - krzyknął, lecz widząc znaczące spojrzenie kumpla, dodał - No, może trochę...
Zapadła niezręczna cisza. Chwyciłem ostrożnie za tylną parę rogów Toma. Był trochę podobny do mnie ze swoją ironią i chłodnym podejściem do życia... Miałem straszną ochotę, by przemienić się w smoka i polecieć naprzód, sprawdzić, czy coś nam czasem nie grozi, ale ranne ramię bolało mnie coraz mocniej. Przyłożyłem czoło do jednego ze smoczych rogów i zamknąłem oczy.
"Jad wywerny bagiennej, co?" - usłyszałem w głowie głos Toma. Zanim zdążyłem odpowiedzieć, ten powiedział w moich myślach - "Tak, jestem Mistrzem Mroku i tak, umiem używać telepatii. Lepsze to, niż by Tord nas podsłuchiwał..."
"Czemu się tak nie lubicie?" - zapytałem niepewnie. Smok mocniej machnął skrzydłami, po czym stwierdził:
"Gdy jeszcze było nas czterech, zawsze rywalizowaliśmy... Po jakimś czasie zniknął, by wrócić do nas jako żołnierz Herobrine'a. O mało wtedy nie zginąłem... Potem wrócił, i moi przyjaciele uznali, że damy mu drugą szansę. Nie miałem zbytniego wyboru. Gdy jednak Edd i Matt zginęli, ja musiałem z nim zostać, by pilnować, aby nie zrobił nic głupiego..."
"A on nie chce się od ciebie odczepić?"
"Udaje, że mnie lubi, ale wiem, że to kłamstwo. Zresztą, może nie zabrzmi to miło, ale chyba wiesz dobrze, co to kłamstwo, prawda?"
Pokiwałem głową w milczeniu. Dopiero wtedy uświadomiłem sobie, jak mało wiem. Nigdy nie znałem moich rodziców. Nikt nie chciał mnie znać ze strachu przed moją mocą, o której też nie wiedziałem. Grabek ukrywał przede mną dużo rzeczy, dotyczących zarówno mnie, jak i jego... Nawet Secia chciała mnie wykorzystać! Pomimo tego byłem aż zbyt ufny, jak na tych wszystkich, przez których żyłem w kłamstwie - było to jedyne słowo trafnie opisujące moje życie. Moje palce zacisnęły się na smoczych rogach niczym szczypce. Wziąłem kilka głębokich wdechów, chcąc bezpiecznie rozładować energię.
- Wszystko gra? - zapytał Tom, tym razem na głos. Nie odpowiedziałem.
- Trzymajcie się mocno, Płonące Wodospady przed nami! - zawołał Tord, wylatując na przód.
Nigdy nie widziałem czegoś podobnego. Był to olbrzymi kanion, z którego zboczy spływały szerokie wodospady lawy. W powietrzu unosił się smród siarki, płomienie zajmowały dużą przestrzeń i gasły po dłuższej chwili. Tom rozłożył szeroko skrzydła, szybując ponad ogniem.
- Co sądzisz? - zapytał mnie cicho. Wyminął zwinnie jeden z wodospadów, smagając czerwonego smoka ogonem po nosie.
- Wygląda ekstra... - szepnąłem, rozglądając się dookoła. - Byłeś tu?
- W teorii niedaleko stąd mieszkam - zaśmiał się - Ale nigdy nie słyszałem o tej... Scype? Tak ona miała? Nie wiem, może niedawno się przeprowadziła...
- Uwaga! - krzyknął Tord.
Tom w ostatniej chwili ominął kulę ognia, która przecięła powietrze w jego stronę. Zanurkował, po czym wyrównał lot tuż ponad rzeką lawy na dnie wąwozu. Gdy tylko uniosłem wzrok, zobaczyłem znanego mi, srebrnego smoka, szykującego się do ataku.
- Tylko nie ty... - jęknąłem.
Judi zapikował w stronę niebieskiego smoka. Chwycił mnie tylnymi łapami za ręce, zaś przednimi i łbem wepchnął Toma prosto w lawę. Jego krzyk rozdarł powietrze, a błękitne łuski szybko stopiła magma. Tord, widząc to, od razu poleciał w jego stronę. Jakub chwycił Secię przednimi łapami chwilę przed tym, gdy czerwona bestia wleciała w lawę, po to, by nigdy już z niej nie wylecieć. Srebrny smok wzleciał w powietrze, po czym wrzucił nas do jednej, dużej klatki, leżącej na klifie.
Złapał nas i nie mieliśmy, jak uciec.

Heeeej... Dzisiaj trochę mi się nudziło, więc nagrałam coś na zapas, a że pomyślałam o czymś dziwnym, to tak oto przy pomocy Firealpaci powstało to...

Psze państwa, oto Tordagross - połączenie Torda i Metagrossa. Co sądzicie? A poza tym, niedługo pojawi się 100 ciekawostek, bo wreszcie je mam. Po trzech dniach -_- tymczasem dzięki za wszystko, narka i cześć!

QOTD: Jaka postać jest do ciebie najbardziej podobna?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top