Rozdział 16

*Perspektywa Seci*
Przez długi czas po naszej ucieczce oglądałam się w stronę zamku Herobrine'a. Parę razy go, co prawda, opuściłam, ale tylko z Judim, a najdalej udało nam się polecieć do ludzkiego miasta Sewendomu. Mój brat zawsze traktował mnie jak dziecko i bał się, żeby nic mi się nie stało. Denerwowało mnie to, ponieważ wiedział, że w razie zniknięcia Herobrine'a byłabym pierwszą osobą, która mogłaby objąć tron, mimo tego nigdy nie pozwalał mi się wykazać.
- Wszystko gra? - zapytał w pewnym momencie Piter. Tak się zamyśliłam, że aż zdążyłam o nim zapomnieć.
- Jasne, tylko... Myślisz, że Judi przeżyje? Może i się nienawidzicie, ale w gruncie rzeczy to mój brat i...
- On? No pewnie - parsknął. - Koleś jest twardy, takie walnięcie w klif na pewno go nie spowolni.
- Racja - odparłam, po czym ostrożnie objęłam szyję smoka. Jego towarzystwo, z niewiadomych mi bliżej przyczyn, było dla mnie uspokajające, i czułam się przy nim bardzo bezpieczna. - Tak się cieszę, że udało nam się uciec...
- Gdyby nie ty, nigdy nie mielibyśmy okazji - zaśmiał się. - A tak przy okazji... Dlaczego uwolniłaś akurat mnie, a nie jakiegoś innego demona?
- Em, no wiesz... - to pytanie zupełnie zbiło mnie z tropu. Mogłam powiedzieć, że dlatego, by nie doszło do walki pomiędzy nim a Herobrinem, ale... Z drugiej strony, w zamku zginęło mnóstwo demonów, a Piter byłby dla mnie po prostu kolejną ofiarą chorego spisku tego demona. Szczerze to obawiałam się, że jeżeli w jakiś sposób wygra, na przykład przez przypadkowe użycie swojej mocy, to Herobrine mnie uwięzi, tak jak zapowiadał... - Wiesz, nie chciałam, aby ktoś jeszcze miał okazję cię skrzywdzić, a nie chciałam zostawiać cię samego, skoro nigdy wcześniej tu nie byłeś...
- Skoro tak - demon wzruszył ramionami, a ja odetchnęłam z ulgą. Jeszcze nie znaliśmy się jakoś bardzo dobrze, więc chciałam trochę poczekać z powiedzeniem mu prawdy.
W jednej chwili usłyszałam grzmot tak głośny, jakby uderzył w ziemię tuż obok nas. Tak też było - Piter uniknął w ostatniej chwili pioruna, który wystrzelił spomiędzy chmur prosto na nas. Mocniej chwyciłam smoka i dopiero wtedy poczułam spadający na nas deszcz. Mistrz Mroku westchnął ciężko.
- Jeszcze tego brakowało... - mruknął. - Nienawidzę moknąć.
- Spokojnie - pocieszyłam go - Wleć ponad chmury, tam nie pada i nie ma piorunów.
- Jak sobie życzysz, moja Lady - smok mocniej machnął skrzydłami, chcąc wzbić się wyżej na nieboskłonie. Widziałam wyraźnie, że jest zmęczony, ale próbował tego po sobie nie okazywać.
- Chyba, że wolisz wylądować i się gdzieś ukryć - dodałam. - Chyba jesteś nieco wyczerpany, co nie?
- To wojna, nie ma czasu na odpoczynek - prychnął. - Dostarczę cię w jakieś bezpieczne miejsce i wtedy pomyślimy, co da... Uważaj!
Kolejny piorun nie był tak szczęśliwy jak ten poprzedni i trafił smoka prosto w łeb. Chwyciłam go mocniej za rogi. Przez sekundę mnie zamroczyło, jednak gdy odzyskałam świadomość, zobaczyłam, że demon spada nieprzytomnie w stronę ziemi.
- Piter, budź się! - zawołałam przerażona. - Proszę, szybko, inaczej oboje zginiemy!
Nie wiem, czy mnie usłyszał, czy właśnie w tym momencie się ocknął, w każdym razie Mistrz Mroku rozłożył skrzydła i z trudem wyrównał kierunek lotu. Odetchnęłam z ulgą, po czym pogładziłam bestię po pysku.
- Jak się czujesz?
- Jakby ktoś wepchnął mi metalowy pręt w kręgosłup - stwierdził. - Boję się, że za daleko nie polecimy...
- Poczekaj - przerwał mi, po czym wskazał łbem w chmury. Pomiędzy nimi coś bardzo jasno błyszczało. Zmrużyłam oczy. To światło zdawało się być dziwne znajome...
Dopiero gdy przelecieliśmy pomiędzy kłębiące się dookoła chmury, zobaczyłam, że po niebie lata orzeł o złotych, piórach i srebrnym dziobie. To on tak jasno świecił... O mało nie krzyknęłam, gdy zobaczyłam, że uderzyła w niego błyskawica. Ptak jednak wydawał się być z tego powodu zadowolony, gdyż jego pióra zaczęły błyszczeć jeszcze bardziej. Nie miałam wątpliwości, że to Mistrz Piorunów, jednak jeżeli piorun nie wyrządził mu żadnej krzywdy, to musiał być on wyjątkowy.
- Brat Przeznaczenia - szepnęłam.
- Kto taki? - zapytał zaskoczony smok.
- Nie znasz tej legendy? Trzech zwykłych ludzi, którzy pokonali raz Herobrine'a i przynieśli nam pokój...
- Ej, wy! - zawołało złote Akuri. Powoli podleciał w naszą stronę. - Co wy tu robicie w samym środku burzy?
- Trochę się zgubiliśmy - przyznałam bez ogródek. - To prawda, że jesteś Bratem Przeznaczenia?
- Tak, to ja - odparł z dumą. - Jest tu dość niebezpiecznie, lepiej sprowadzę was na ziemię w jakieś ustronne miejsce. Lećcie za mną! - zawołał, po czym zapikował w stronę ziemi. Już chciałem zacząć przekonywać Pitera, że możemy mu ufać, ten jednak sam zanurkował zaraz za nim.
Mocniej chwyciłam się rogów smoka, nieśmiało spoglądając na złotego ptaka. Herobrine bardzo dużo opowiadał mi o Braciach Przeznaczenia. Mówił, że to bezwzględni mordercy i dążą tylko i wyłącznie do sławy i bogactwa, jak to zwykli ludzie... Ten jednak był inny. Na pewno nas nie okłamał, gdyż dobrze wiedziałam, jak wygląda Akuri jednego z nich, Mistrza Piorunów, więc od razu pomyślałam, że albo jest on inny od reszty, albo demon nawymyślał. Nie można mu się było dziwić - w końcu przegrał bitwę z garstką ludzi, co musiało być dla niego bardzo poniżające... Dawniej myślałam, że Herobrine będzie najlepszym władcą Cyberprzestrzeni, jednak dopiero teraz przyszło mi na myśl, że może powinniśmy pozwolić temu wymiarowi rządzić się własnymi prawami...
- Jak się czujesz? - zapytałam Pitera. Cały czas wiernie podążał za złotym orłem.
- Jeszcze trochę pożyję - stwierdził bez cienia jakiejkolwiek emocji. - Tylko obawiam się, że nie powinniśmy mu ufać...
- Nie mamy innego wyjścia - odparłam. Dopiero teraz zauważyłam, że orzeł wylądował na ziemi. Czarny smok przyśpieszył, po czym osiadł na mokrej trawie nieopodal. Wcześniej tego nie spostrzegłam, ale na złotych, ptasich piórach nie było nawet kropli deszczu.
- Dziwnie, że zaplątaliście się tu podczas takiej burzy - stwierdził, po czym przyjrzał się nam dokładnie. - Skąd uciekacie?
- Z zamku Herobrine'a - odpowiedziałam, zsiadając z grzbietu Akuri. - I oczywiście dziękujemy za pomoc.
- Drobiazg - zaśmiał się, po czym wskazał w stronę małej, częściowo ukrytej w ziemi grocie nieopodal. - Najlepiej ukryjcie się tam, aż przestanie padać.
- Dobry pomysł - stwierdził demon. - Chodźmy. Jeszcze raz dzięki.
- Powodzenia! - zawołało złote Akuri, po czym orzeł rozłożył skrzydła i odleciał.
Oboje weszliśmy do środka jaskini. Było tam bardzo wilgotno i zimno, jednak żadne z nich się tym nie przejmowało. Czarny smok podszedł do ściany, po czym zwinął się w kłębek, zasłaniając oczy ogonem. Wyglądało, jakby chciał udawać, że jest tu sam. Po dłuższej chwili spojrzał na mnie, po czym powiedział:
- Chodź. Nie jestem może za duży, ale ciepły.
- Dzięki - usiadłam obok niego i opadłam o niego głowę. - Może rankiem wszystko zrobi się prostsze... Wiem nawet, gdzie powinniśmy lecieć. Niedaleko stąd jest miasto, w którym na pewno znajdziemy pomoc. Co ty na to? Piter?
Spojrzałam na przyjaciela, ten jednak już głęboko spał. Uśmiechnęłam się, opierając dłoń o jego pysk. Położyłam głowę na jego ramieniu, po czym już chwilę później sama zasnęłam.

Taka rozkmina, którą miałam dzisiaj, wracając ze szkoły: skin Doknesa to skin podróżnika z przyszłości, a kto podróżował w czasie w MHoSŻ? Dopiero dziś to zauważyłam xD to chyba tyle. Dzięki za wszystko, narka i cześć!

QOTD: Twoja ulubiona damska postać z serii?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top