63. Najtrudniejszy z wyborów
Od razu po eksplozji statku Karolowi, Marcinowi i Hubertowi udało się uciec z jego środka. Nikt z nich nie wiedział, jak im się to udało, ale woleli nie drążyć tematu. Od razu rozejrzeli się dookoła, chcąc dowiedzieć się, gdzie się znaleźli.
- Chyba wiem, gdzie jesteśmy - Doknes odezwał się jako pierwszy. - To Bielsko!
- Czyli to tu przeniósł się Entity? - zapytał Dealer. Chłopak wzruszył ramionami.
- Jakoś tu dziwnie spokojnie...
W tym momencie usłyszeli głuchy huk uderzenia o ceglaną ścianę i zauważyli leżącego na ziemi nieopodal Huntera. Od razu podbiegli do niego i pomogli mu wstać. Ubranie Adama było ubrudzone krwią.
- Chłopaki! - zawołał, widząc przyjaciół. - Dobrze was widzieć... Czemu zostaliście na wyspie?
- Portal się zamknął - odparł szybko MWK, po czym dodał - Nie jesteś ranny?
- Wszystko gra - powiedział. - Entity znajduje się na ratuszu. Są tam jeszcze Mardey, Larisa i Luna. Musicie nam pomóc, sami nie dajemy rady!
- Jasne - w dłoni Karola pojawił miecz, zaś Marcin przywołał swój łuk. - Doknes, zostań z tyłu.
- A to niby czemu? - prychnął Hubert. Dealer westchnął, po czym wskazał na zakażone części ciała chłopaka.
- Dlatego - parsknął. - Spróbujemy ci potem jakoś pomóc.
Przyjaciele pobiegli w stronę centrum rynku. Nad wysokim budynkiem wznosił się słup światła, sięgający nieba. Wokół niego z każdą chwilą mnożyło się coraz więcej Minecraftowych potworów. Cała czwórka podbiegła do ściany ratusza.
- Zaraz wracam - powiedział Hunter, po czym oddalił się w stronę uciekających od zagrożenia ludzi.
- Musimy dostać się na górę - stwierdził Dealer.
Chłopak wbił miecz pomiędzy cegły i zaczął wspinać się po ścianie. Hubert wskoczył na parapet na parterze budynku, po czym, używając zdobytych przez zakażenie pazurów, również począł piąć się do góry. MWK wzruszył ramionami i przemienił się w złotego orła. Jako pierwszy doleciał na dach. Przyjaciele spojrzeli na niego zaskoczeni.
- To tak można? - zapytał zaskoczony Dealer, gdy tylko dotarł do góry. Ptak machnął lekceważąco skrzydłami.
- Na to wychodzi... Stary, uważaj!
W tym momencie tuż obok chłopaka pojawił się Entity. Zaatakował go z potężnego kopniaka. Dealer nie dość, że spadł z dachu, to przebił się na wylot budynku stojącego na rynku i upadł na ziemię tuż przed kolejnym. Karol po dłuższej chwili podniósł się obolały z chodnika. Niemal od razu zauważył Roxa, który walczył nieopodal z grupą Zombich. Spora, holograficzna tarcza chroniła go przed ciosami. Mistrz Ognia podbiegł do niego, po czym przeciął powietrze mieczem. Potwory wycofały się nieco.
- Nic ci nie jest? - zapytał Michał. Dealer pokręcił głową.
- Nie, nic... - zaczął, jednak w tym momencie do jego głowy wpadł pomysł. Spojrzał na kumpla. - Stary... Umiesz odczytywać przyszłość, prawda? Powiedz, co nas spotka! Może uda mi się wyprzedzić Entity'ego!
- No wiesz... - wyjąkał Mistrz Psychiki, po czym zarumienił się. - Jeszcze nie ogarniam do końca tej mocy, no i potrzebuję chwili...
- Spoko, osłaniam cię - odparł, odrzucając Zombiego, który zbytnio się zbliżył.
Rox wycofał się nieco i zamknął powieki. Zaczął coś cicho szeptać. Karol spojrzał na niego niepewnie.
- Widzę ciebie i Entity'ego - powiedział w końcu. - On ci coś mówi, chyba coś ważnego, ale nie wiem, co... Czekaj, to są jakieś znaki. Dwa skrzyżowane miecze i czaszka...
Michał zatoczył się do tyłu i upadł na chodnik. Dealer podszedł do niego i pomógł mu wstać.
- Sorki - wydusił Michał. - Naprawdę nie jestem w tym dobry...
- To mi wystarczyło - odparł Mistrz Ognia. - Dzięki. Potrzebujesz pomocy?
- Poradzę sobie - chłopak machnął ręką. - Idź i pomóż reszcie!
Karol wskoczył na niski budynek, po czym spojrzał w stronę rynku. Entity gdzieś zniknął... Chłopak popędził po dachach domów w tylko sobie znaną stronę. Ledwo oddalił się kilkanaście metrów od centrum miasta, usłyszał kroki tuż obok niego. Szybko zauważył, że na budynku po jego prawej stronie znajduje się demon. Dealer wskoczył na dach, po czym uniósł miecz i zaatakował przeciwnika. 303 chwycił ostrze jego broni, po czym odepchnął go.
- Nie chcę walczyć - zaśmiał się. - Chciałem zaproponować ci pewien układ.
- Tak? Niby jaki? - warknął Karol. Znowu natarł na Entity'ego, ten jednak odskoczył.
- To kwestia mojej dobrej woli, ale skoro nie chcesz... - demon pstryknął palcami. Po jego prawej stronie pojawił się Doknes, zaś po lewej Larisa. Oboje byli zakażeni już w większości i trudno było ich rozpoznać, jednak z dziewczyną było zdecydowanie gorzej. Chłopak wstrzymał oddech. - Jesteś Mistrzem Ognia, nie da się ciebie zakazić przez fuzję... W ten sposób możesz uratować jednego z nich. Kogo wolisz?
Dealer spojrzał na przyjaciół. Był niemal pewien, że będzie to najtrudniejsza decyzja w jego życiu... Zaczął bardzo szybko myśleć. Larisa była zakażona w większym stopniu, ale znając ją, napewno wiedziała o jakimś sposobie, by się uratować... Natomiast Doknesowi pozostało więcej czasu. Karol zacisnął powieki i ukrył twarz w dłoniach. Kogo wolał stracić - najlepszego przyjaciela czy najlepszą przyjaciółkę? Nie mógł pomóc im obojgu, gdyż zapewne Entity by mu to uniemożliwił... Chłopak spojrzał najpierw na Huberta, a potem na Larisę. Przygryzł wargę.
- Przepraszam - szepnął. - Muszę to zrobić...
Halo, Polsat alert! Jak myślicie, kogo uratuje Delek? Larisę czy Doknesa? Na mnie nie liczcie, nie powiem wam... Taka rada, w ogóle na mnie nie liczcie xD poza tym, już rozumiem, dlaczego nie chcecie, żebym się cięła. Najpierw mam dokończyć MASS! Rozumiem. Potem dacie mi spokój, tak? Dobra, to w każdym razie dzięki, zapraszam na Spryskiwacze Larisy, narka i cześć!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top