50. Zasadzka na demona
Plan, jaki obmyślił Doknes na złapanie Sakuri, był szalony, ale wszyscy zgodnie uznali, że w tym szaleństwie jest metoda. Cały dzień spędzili na dopracowywaniu ich pomysłu, jednak dzięki temu wieczorem wszystko był gotowe. Zasadzka miała być w pokoju MWK i Ishyx, więc tam wszyscy się zebrali. Plan wymagał uczestnictwa całej ekipy, więc jeszcze nad długo przed szacowanym przybyciem Sakuri wszyscy zebrali się na ustalonych pozycjach. Rox i Luna, którzy mieli obezwładnić demona, ukryli się w rogach pokoju. MWK, który miał być przynętą, siedział na łóżku, udając, że głęboko się nad czymś zastanawia. Ishyx leżała tuż obok niego, udając, że śpi, jednak cały czas ukrywała pod poduszką miecz. Sheo, pod postacią purpurowej sowy, latał po okolicy, wypatrując Sakuri. Cała reszta czekała na ustalony znak za drzwiami. Mijały długie minuty, jednak Mistrzyni Iluzji nie zjawiała się.
- Wątpię, że to się uda - stwierdziła w pewnym momencie Luna. Wyszła z ukrycia, po czym spojrzała na Marcina z politowaniem. - Sakuri jest przebiegła, nie da się złapać w coś takiego...
- A masz jakiś lepszy pomysł? - zapytał MWK. Dziewczyna wzruszyła ramionami. - Jeżeli to się nie uda, spróbujemy czegoś innego, lub po prostu z tego zrezygnujemy i spróbujemy wreszcie ruszyć naprzód!
- Marcin ma rację - Rox poparł kumpla. - Musimy chociaż spróbować... Rezygnujesz?
- Jasne, że nie - odparła dziewczyna. - W sumie to jest tak oczywiste, ta pułapka, że pewnie się nie zorientuje...
- Właśnie - dodała Ishyx.
W tym momencie przez szeroko otwarte okno wleciała purpurowa sowa. Zatrzepotała skrzydłami, po czym zawołała:
- Ludzie! Widziałem ją. Kilka minut i zaraz tu będzie!
- Dobra, ludzie, na pozycje! - powiedział szybko MWK. Luna i Rox ukryli się w kątach, zaś Sheo wylądował dla niepoznaki na gałęzi drzewa rosnącego nieopodal. - Ishyx? Gotowa?
- Jasne - odparła, po czym zamknęła oczy, udając, że śpi. - Tylko uważaj!
Wystarczył zaledwie kilka chwil, a na oknie pojawiła się ciemna postać. Marcin nawet nie musiał na nią patrzeć, gdyż doskonale wiedział, z kim ma do czynienia. Dziewczyna zeskoczyła do środka, po czym zbliżyła się do chłopaka.
- Witam - powiedziała ze śmiechem. - Widzę, że nie śpisz?
- Sakuri? - zapytał, umiejętnie udając zaskoczenie. Mistrzyni Iluzji kucnęła obok Marcina.
- Musimy pogadać - stwierdziła.
- Nie, nie pomogę ci - odparł, wiedząc, co powie. Sakuri zachichotała.
- Znasz mnie... Ale mam dziś dobry humor. Dam ci dzień namysłu. Jeżeli jutro też podejmiesz złą decyzję, już nie będę taka łaskawa... Muszę lecieć, mam misję. Mam nadzieję, Mistrzu Piorunów, że nie popełnisz znowu tego błędu...
- Nie - powiedział. Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona. - Nigdzie nie idziesz.
To był ich umówiony znak. W tym momencie z jednej strony pokoju wystrzelił bicz Luny, który związał ręce Sakuri. Mistrzyni Iluzji upadła na ziemię i w tym momencie z drugiego kąta pokoju wyleciało dziesięć palców rękawic Roxa. Przygwoździły one dziewczynę do podłogi. Oboje zamknęli okno, zaś drzwi do pokoju otworzyły się i do środka wpadła cała reszta drużyny. Otoczyli oni jeńca.
- Jak wy śmiecie?! - wydusiła z siebie. - Wypuście mnie natychmiast!
- Jeżeli wszystko ładnie nam powiesz, wypuścimy cię - powiedział Doknes, kucając obok dziewczyny.
- Nic wam nie powiem! Nie ośmielicie się nas skrzywdzić!
- Mamy tylko kilka pytań, spokojnie - odparł Dealer. - Przysłał cię Entity, prawda? Co miałaś dla niego zrobić?
- Niczego się ode mnie nie dowiecie - syknęła, wyrywając się. - Możecie mnie zabić, ale wtedy nie poznacie prawdy!
- Nie złamiemy jej taką gadką-szmatką - stwierdził Rox. - Chyba czas użyć naszej tajnej broni, nie uważacie?
- Tajna broń? - zapytała zaskoczona Sakuri. Jej głos nagle zrobił się spokojniejszy. - Ale to nie zmienia faktu, że nic wam nie powiem!
Przyjaciele spojrzeli po sobie, po czym pokiwali głowami. Każdy wyjął zza pleców "zabójczą broń autorstwa MWK" - spryskiwacz. Zaczęli pryskać dziewczynę po twarzy. Mistrzyni Iluzji zaczęła się wyrywać jeszcze bardziej, jednak nie mogła nic zrobić.
- Jesteście żałośni - warknęła. - Wypuście mnie i walczcie jak prawdziwi wojownicy!
- Ale my nie jesteśmy "prawdziwymi wojownikami" - odparł Doknes. - Jesteśmy przecież tylko zwykłymi, szarymi ludźmi... Nie pamiętasz?
Sakuri jęknęła ciężko, po czym uderzyła czołem o podłogę. Hubert chwycił ją pod brodę i uniósł jej głowę. Prysnął dziewczynie wodą prosto w oczy, po czym zapytał:
- To jak? Powiesz nam coś?
W tym momencie granatowe, podłużne części rękawic Roxa zniknęły, przez co demon został uwolniony. Przyjaciele spojrzeli na Michała i zobaczyli, że leży on na ziemi, nie poruszając się. Sakuri w jednej chwili zerwała się z podłogi, po czym wskoczyła na okno i bez słowa zniknęła w mroku. Wszyscy podeszli do chłopaka. Luna ostrożnie potrząsnęła nim za ramię. Chłopak otworzył oczy, jednak były one białe i puste. Rox otrząsnął się, po czym spojrzał na towarzyszy.
- Co się stało? - zapytał, po czym jęknął. - No nie... Sakuri uciekła, i to moja wina...
- Michał, wszystko gra? - zapytał MWK. Ten przyłożył dłoń do skroni i pokiwał głową.
- Jasne, tylko... Jestem Mistrzem Psychiki. Od jakiegoś czasu mam dziwne wizje przyszłości... Są strasznie tajemnicze i krwawe... Atakują mnie tak znienacka...
- Czemu nic nie mówiłeś? - zapytał Hunter.
- Myślałem, że sam to ogarnę...
- Najważniejsze, że nic ci nie jest - powiedziała Luna, po czym zwróciła się do reszty - Nie udało się, ale jutro przemyślimy, co robić. Prześpijmy się z tym problemem, może ktoś z nas coś wymyśli...
Dziewczyna pomogła Roxowi wstać, po czym wyszli z pokoju.
Lubię placki :P i nie wiem, co tu napisać. Może tyle, że spryskiwacze to zabójcza broń, i że chcę nadal umrzeć, i że ktoś zginie? :D dobra, dzięki za wszystko, narka i cześć!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top