36. Szansa

- No, no, no - powiedział powoli kapitan, kiedy wraz z Dealerem weszli do środka kajuty. Podszedł do stołu, stojącego w centrum pomieszczenia. Karol, nie wiedząc, co zrobić, stanął w drzwiach. - Widzę, że emocje trochę cię opanowały, prawda? Zdaje mi się, że ogień płonący w twoim wnętrzu jest jeszcze większy. Nieprawdaż?
- To... To dobrze? - zapytał niepewnie chłopak. Mężczyzna uśmiechnął się, po czym wskazał mu, aby podszedł bliżej.
- Czy dobrze, czy źle... Ty powinieneś to wiedzieć. - kapitan wyciągnął z kieszeni papierosa, po czym zapalił go i zaciągnął się dymem. Spojrzał na Dealera kątem oka. - Palisz?
- Nie, nie palę - odparł, po czym dodał, nadal z wahaniem w głosie - Co takiego robił tu Entity? Czy pan z nim współpracuje? I co pan mi zrobi za to, co zrobiłem?
- Co do tego ostatniego... Muszę przyznać, że mnie zaskoczyłeś - zaśmiał się. Karol spojrzał na niego zaskoczony. - Mało kto ma odwagę, by podskakiwać tak potężnemu demonowi... W sumie sam go nie lubię, ale mamy pewną umowę. Wiem, że on nie wie, co robi, ale...
- Jaka to umowa? - zapytał Dealer. Kapitan uśmiechnął się.
- Jesteś ciekawski. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale ty chyba się tego nie boisz... Otóż miałem kiedyś pewną umowę z innym demonem. Niestety, nie przemyślałem tamtej decyzji... Przez ten wybór cierpi teraz cała moja rodzina. Poza tym, jeżeli mogę zmienić temat... Chciałbyś się stąd wydostać, prawda?
- Tak... A o co chodzi?
- Mógłbym uwolnić ciebie oraz twoich przyjaciół, ale ty musiałbyś wykonać dla mnie pewną misję. Czy słyszałeś kiedyś o Carlosie Potężnym i o Wielkiej Arenie?
Karol wzdrygnął się na samą myśl o tym dziwnym miejscu. Podczas ich poprzedniej przygody w Minecrafcie zostali tam zamknięci i zmuszani do walk z innymi. Dealer stoczył wtedy dwa pojedynki, które pamiętał do dziś - przegrana z Mardeyem, który nie kontrolował swoich mocy, oraz zwycięstwo z Doknesem i MWK... Pamiętał, jak początkowo czuł zażenowanie porażką i chęć zemsty, zwycięstwa z kimkolwiek. Potem przez tyle nocy nie mógł spać, myśląc o tym, co mogło stać się reszcie Braci Przeznaczenia... Trudno mu też był zapomnieć swoją rozmowę z Carlosem. Kiedy ten powiedział mu wtedy, że jego przyjaciele przeżyli, Karol skrzyczał go i powiedział, że to kłamstwo... Tymczasem miał wtedy rację. Chłopak nie chciał już nigdy przypominać sobie tamtego miejsca.
- Zresztą, nie wiem, czemu pytam - stwierdził mężczyzna. - Chyba nie ma osoby, która by o nich nie słyszała... W każdym razie, znałem Carlosa. Mieliśmy pewną wymianę... Ja się z niej wywiązałem, jednak on uciekł, nie odpłacając mi wedle umowy. Chciałbym, abyś zdobył dla mnie pewien przedmiot.
- Ale jaki? I jak miałbym się tam dostać?
- O przeniesienie się tam nie musisz się martwić - kapitan podszedł do jednej z biblioteczek, po czym wyciągnął z niej niewielką książkę w brązowej, lekko zniszczonej okładce ze skóry. Zaczął ją szybko kartkować, po czym położył ją na stole. - Potrafię teleportować ludzi. Natomiast ten przedmiot... Jest on zwany Kryształem Mocy. Potężny, bardzo stary artefakt o niesamowitej sile... - spojrzał na Dealera. - Jeżeli zdobyłbyś go dla mnie, uwolniłbym ciebie i twoich przyjaciół. To jak? - wyciągnął do chłopaka dłoń. - Stoi?
Karol już chciał się zgodzić, ale zawahał się. Może i to oznaczało wolność jego i całej reszty... Ale miał dziwne przeczucia. Po co komuś takiemu był potrzebny taki przedmiot? A skoro współpracował z Entitym, może chciał mu go oddać? Kryształ Mocy... To brzmiało znajomo. Jeden z Artefaktów Synów Smoka? Dealer spojrzał na mężczyznę. To wydawało mu się być podejrzane... Kryształ Mocy na pewno był przedmiotem o wielkiej sile. A co, jeśli on chciał go wykorzystać, by pomóc Entity'emu?
- Nie - odpowiedział. Kapitan spojrzał na niego zaskoczony. - Nie zrobię tego! Wiem, że dzięki temu i ja, i moi przyjaciele moglibyśmy być wolni... Ale nie chcę pomóc nikomu, kto pomaga Entity'emu. Przykro mi.
- Skoro tak... - mężczyzna spojrzał w stronę drzwi, które otworzyły się w tym momencie z rozmachem. Do środka weszło dwóch mężczyzn. Oboje chwycili Dealera za ramiona, po czym wyciągnęli go z pomieszczenia.
Karol przeszedł wzdłuż burty w stronę klapy prowadzącej pod pokład. W jednej chwili zdało mu się, że słyszy jakiś znajomy głos...
- Dealer! - usłyszał. Mistrz Ognia odwrócił głowę i zobaczył, że na pokładzie mniejszej łodzi tuż pod większym statkiem znajdują się Doknes i Hunter. Zaczął się wyrywać, by do nich podbiec.
- Chłopaki! - zawołał.
- Czekaj, stary! - Adam podszedł do burty trzymasztowca i zaczął wspinać się po niej na pokład. Jeden z marynarzy puścił Dealera. po czym podszedł do wspinającego się Huntera. Złapał go za ręce i zepchnął chłopaka ze statku. Ten upadł na pokład mniejszej łodzi z głośnym trzaskiem.
- Hunter! - krzyknął Dealer, po czym znowu zaczął się wyrywać. - Puśćcie mnie!
Marynarze odciągnęli go od burty, po czym poprowadzili po drabinie na dół. Wepchnęli go do pomieszczenia, w którym byli zamknięci jego przyjaciele, po czym zatrzasnęli za nim drzwi.

No elo :D w sumie nie wiem, co tu napisać, więc napiszę że lubię placki. Aha, i już w następnym rozdziale pokazana będzie jedna z fajniejszych mocy Sakuri. Możecie wymyślać, o co chodzi... W każdym razie, zostało to wspomniane w jednym rozdziale :D także, dzięki za wszystko, narka i cześć!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top