34. Historie
- No, to opowiadajcie - powiedziała matka Ishyx i MWK, kiedy wszyscy weszli do środka. - Przybywacie z daleka?
- Dokładnie to z Sirinoir - odparła Mistrzyni Walki. Wszyscy usiedli przy stole postawionego w centrum pomieszczenia. Na jednej ze ścian domu znajdował się niewielki aneks kuchenny, zaś na drugiej kilka drzwi, prowadzących do innych pokoi. - A z Marcinem po raz pierwszy spotkałam się w zamku Herobrine'a...
- Marcin? Takie ziemskie imię ci nadali? - zapytał ojciec. MWK pokiwał głową. - Całkiem ładne... Ale co wy robiliście w zamku Herobrine'a?
- On nas tam złapał - odparł chłopak, po czym dodał z dumą - Między innymi dlatego, że jestem Bratem Przeznaczenia.
- Naprawdę? - spytała zaskoczona kobieta. - No kto by pomyślał...
- Ja jestem Mistrzynią Walki - wtrąciła Ishyx. Spojrzała na Mardeya, który siedział obok niej i nie odzywał się, zapewne nieco skrępowany. - A Mardey jest Mistrzem Stali.
- Brzmi ciekawie - stwierdził mężczyzna, po czym zwrócił się do żony - Zrobisz herbatę?
- Oczywiście - odparła, po czym wstała i podeszła do aneksu kuchennego. - No, to powiedzcie nam! Jak się tu znaleźliście?
- No więc...
Ishyx opowiedziała rodzicom wszystko, co stało się podczas ich trzeciej przygody w Minecrafcie - od przeniesienia się ich do Cyberprzestrzeni w poszukiwaniu Dealera, przez rozdzielenie się w Netherze, atak Zombich na zniszczonej Arenie, przechodzenie przez tunele jaskiń i dotarcie na wyspę. Zgrabnie udało jej się wyminąć znalezienie Kryształu Mocy i opętanie Mardeya przez ten przedmiot. Jej mama położyła na stole tacę z kubkami gorącej herbaty akurat, kiedy dziewczyna skończyła historię.
- Widzę, że macie za sobą naprawdę wiele - zaśmiał się ojciec rodzeństwa. - Czyli wylądowaliście na tej wyspie przypadkiem i nie wiecie, co się dzieje z waszymi przyjaciółmi... Dobrze zrozumiałem?
- Tak - odparł MWK. - Przynajmniej znaleźliśmy was... W ogóle, jeżeli mogę was zapytać, to czemu nie wychowywaliśmy się tutaj na wyspie? Czemu odesłaliście mnie na Ziemię, a Ishyx tu została?
- Kiedy wy się urodziliście, na Wyspie Smoków panowała dyktatura - odparł ojciec. - Raz w roku zabijano wszystkie dzieci, które nie skończyły dziewięciu miesięcy... Nie pytaj, czemu. Kiedy mieli to zrobić, mieliście oboje po pół roku... Dla bezpieczeństwa, by nie znaleźli od razu oboje z was, ciebie zostawiliśmy na Ziemi, zaś Ishyx przenieśliśmy na wyspę Evernight...
- Evernight? - zapytał Marcin. - Byliśmy tam! Znaczy... Entity zamknął mnie tam w wulkanie, a reszta przyszła mi pomóc...
- Czyli to nie plotki, Entity powrócił - szepnęła matka. Odłożyła pusty kubek na tacę. - Musicie być naprawdę dobrzy w walce, jeżeli wytrwaliście przeciw niemu... Strzelam, że to znaczy, że Sakuri też wróciła.
- Kto to? - zapytał MWK.
- Nie słyszeliście o Sakuri? Potężny psychiczny demon umiejący tworzyć niesamowite iluzje, prawa ręka Entity'ego. Dość znana na tej wyspie... A zresztą - kobieta machnęła lekceważąco ręką - Lepiej porozmawiajmy o tym jutro. Już późno, nie chcielibyście się przespać?
- Gdyby to nie sprawiło problemu... - zaczęła Ishyx.
- Jest tylko jeden mały problem - wtrącił mężczyzna. - Mamy pokoje tylko dla was, nie spodziewaliśmy się, że będzie was trójka...
- To żaden problem - odparł szybko Mardey, który prędko zorientował się, że chodzi o niego. - Mogę spać na podłodze...
- Możesz spać u mnie - zaproponowała Mistrzyni Walki. - Co ty na to?
- Czemu nie - stwierdził chłopak.
Rodzice pokazali dzieciom ich pokoje - osobny dla MWK, osobny dla Ishyx. Oba były dosyć podobne do siebie - pojedyncze łóżko pod ścianą przy oknie, niewielkie biurko i jedna szafka na książki, zaś druga na ubrania. Marcin wszedł do jednego z pomieszczeń, zaś Ishyx i Mardey - do drugiego.
- Nie chcę ci robić problemu, będę spał na podłodze - powiedział chłopak od razu, kiedy znaleźli się w środku.
- Co ty stary, jakoś się... No wiesz...
- A co, jak MWK wejdzie rano i zobaczy nas razem w łóżku?
Dziewczyna wybuchła śmiechem.
- Może i masz rację... Ale nie będzie ci to przeszkadzać?
- Jasne, że nie... - Mardey usiadł na krześle naprzeciw Ishyx, która położyła się na łóżku. - Wiesz... Twoi rodzice są super. Fajnie, że spotkaliście się po tylu latach...
- To trochę dziwne - stwierdziła. - Najpierw dowiaduję się, że najfajniejszy gość, jakiego znam, jest moim bratem... A teraz po latach spotykam moich rodziców. Ciekawe, co?
- Racja... - chłopak przeciągnął się i ziewnął. - Rzeczywiście już późno. Może lepiej się prześpijmy?
- Dobry pomysł - Ishyx westchnęła i spojrzała na kumpla. - Jesteś pewien, że...
- Pewnie - odparł Mardey, po czym przemienił się w jeżozwierza. Akuri zwinęło się w kłębek na środku dywanu. - Dobranoc, Ishyx.
- Dobranoc, Mardey - szepnęła dziewczyna, po czym oparła głowę o poduszkę, po czym od razu zasnęła.
Witatajta xD Oesu, kobieto, co ty robisz ze swym beznadziejnym życiem... W każdym razie, ostatnio przegłosowaliście jednogłośnie, że chcecie FF o TeamiePrzyjaźń w Pokemonach. Akcja będzie działa się w regionie Johto (II generacja, jakby ktoś nie wiedział), chyba że ktoś ma jakieś zastrzeżenia lub propozycje :P także, dzięki za wszystko, narka i cześć!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top