33. Rewolucja na statku
Dealer powoli wślizgnął się do kajuty kapitańskiej, po czym rozejrzał się. W środku, poza nim, znajdowały się dwie osoby. Tyłem do wejścia stał kapitan, pochylony nad stołem, na którym leżało kilka map i innych przedmiotów. Po drugiej stronie pomieszczenia chłopak zauważył znaną już sobie postać, ubraną w biały płaszcz. Jego czerwone oczy świdrowały Karola, jakby ten go widział pomimo niewidzialności.
- Entity - szepnął sam do siebie na tyle cicho, by nikt go nie usłyszał. - Co on tu robi?
W tym momencie Dealer zauważył, że na jednej z półek leży płaski, przezroczysty kryształ. Czyli kapitan jednak go nie ukrył... Chłopak powoli, żeby nie wydać z siebie żadnego dźwięku, zaczął zbliżać się do biblioteczki, jednocześnie podsłuchując rozmowę.
- Wiem, że nie chcesz tego robić - powiedział Entity. - Chcesz chyba jednak, żeby ona była wolna?
- Sam mnie do tego namówiłeś - prychnął mężczyzna. Uniósł wzrok. - Nie pamiętasz? Poza tym, najpierw mówiłeś, że Sakuri jest niebezpieczna, a potem... Dokładnie pamiętam, co powiedziałeś! "Nie ma się czego obawiać, przecież będziesz miał nad nią ochronę"! Tak, jasne, już to widzę!
- Och, Renji, Renji... A nie czujesz się szczęśliwy z Karo? - zapytał demon, po czym dodał szybko - Znaczy, nie czułeś się?
- To przez ciebie zginęła - syknął kapitan. Wyciągnął z blatu stołu sztylet, który wcześniej był w niego wbity, po czym wyciągnął go w stronę Entity'ego. - Jeżeli z twojej winy zginie jeszcze Larisa albo Wirginia, to przyrzekam, nic z ciebie nie zostanie!
- Ej, spokojnie, tygrysie - 303 ostrożnie przyłożył palec do ostrza, po czym opuścił broń. - Larisa jest bezpieczna, a Wirginia... Pewnie dalej siedzi w tym całym Norasiri. Słaba miejscówka, nie polecam...
Dealer przybliżył się nieco do półki, cały czas zastanawiając się nad tematem rozmowy. Dlaczego mówili o siostrach? Karol spojrzał w stronę kryształu, po czym wyciągnął dłoń. Żałował, że nie ma mocy telekinezy i nie może przyciągnąć do siebie odłamka siłą woli... W tym momencie do głowy chłopaka wpadł pomysł. A co, jeżeli przeczyta myśli Entity'ego i dowie się, co planuje? Dealer dotknął kawałka szkła palcami, po czym zrzucił go z szafki. Złapał odłamek w ostatniej chwili przed tym, jak ten upadł na drewnianą podłogę. Chwycił go mocno, po czym spojrzał na demona.
W jednej chwili Dealer poczuł, jakby ziemia zniknęła mu spod nóg. Otoczyła go ciemność. Karol próbował oddychać, jednak nie mógł wziąć oddechu w płuca. Upadł półprzytomnie na ziemię i w jednej chwili przestał być niewidzialny.
Entity wyprostował się gwałtownie i spojrzał w stronę leżącego na ziemi Mistrza Ognia. Uśmiechnął się i podszedł do niego. W jego dłoni pojawił się czarny miecz, którego ostrze wycelował prosto w czoło chłopaka. Ten podniósł się, po czym spojrzał na demona.
- Dawno się nie widzieliśmy, prawda? - zaśmiał się Entity. Dealer zaczął się wycofywać. Zamknął oczy. - Boisz się?
Karol nic nie odpowiedział, tylko zerwał się z ziemi i czym prędzej wybiegł z kajuty. Od razu przebiegł w stronę wejścia pod pokład, które znajdowało się przy jednym z masztów. Kilka osób z załogi zauważyło go, po czym zaczęło go gonić. Dealer wskoczył do dolnej części pokładu, po czym dopadł do drzwi, za którymi znajdowali się ich przyjaciele.
- Ludzie! - zawołał. - Odsuńcie się!
- Dealer! - krzyknęła Luna. - Nic ci nie jest?
- Wszystko gra - odparł chłopak.
Dealer przemienił się w ognistego lwa, po czym Akuri otworzyło pysk, z którego wystrzelił ognisty pocisk. Trafił on w drzwi, które spaliły się doszczętnie. Ze środka wypadły dwa potężne wilki, jeden o białym futrze, a drugi o czarnym, oraz biały tygrys. W tym momencie na korytarzu pojawiło się kilku marynarzy, uzbrojonych w szable. Akuri najeżyły się. Lew Karola ryknął głośno, po czy popchnął kilku mężczyzn, powalając ich na ziemię. Paru z nich uciekło, jednak znaczna większość zaczęła atakować uciekinierów.
- Chodźcie, szybko! - Dealer przemienił się w człowieka, po czym wskoczył na drabinę, która prowadziła na pokład i wspiął się po niej na górę, natomiast jego przyjaciele podążyli zaraz za nim.
Kiedy tylko znaleźli się na pokładzie, zobaczyli, że są otoczeni ze wszystkich stron - nawet od góry, kiedy kilka smoków i sokołów unosiło się nad nimi. Chcieli wycofać się na dół, jednak zejście zostało zablokowane. W jednej chwili cała czwórka usłyszała charakterystyczne, sarkastyczne klaskanie i zobaczyli kapitana zmierzającego w ich stronę w towarzystwie Entity'ego.
- No, no, no - zaśmiał się demon. - Kto by pomyślał? Widzę, że nasi mali buntownicy próbują dać nogę... Jeżeli chcecie, możecie zaraz wylądować w wodzie!
- Jeżeli chcecie, zaraz cała ta łajba może pójść z dymem - syknął Dealer. Pokład pod nim zaczął się nagrzewać.
- Och, ty dalej myślisz, że możesz coś zdziałać? - parsknął Entity. W jego dłoni pojawił się miecz, po czym zbliżył się do Karola. Ten zaczął się wycofywać w stronę dziobu statku. - To słodkie... Ale ja znam Mistrzów Ognia. Wiem, jacy są naprawdę! Tylko udajecie twardych, a w środku jesteście słabi jak pisklaki...
- Dealer! - krzyknęła Luna. - Nie słuchaj go!
- Właśnie! - poparł ją Rox.
- Nie przerywajcie, kiedy starszy mówi - warknął demon, po czym zwrócił się do Dealera, który stał już na samym przodzie łodzi - Twój kumpel, Mistrz Lodu, jest chociaż zdeterminowany, a Mistrz Piorunów jest uparty. A ty? Komu ty próbujesz zaimponować?
Dealer chciał coś odpowiedzieć, jednak w tym momencie głos uwiązł mu w gardle. Nie wiedział, jak ma się obronić... Entity miał rację. Nie był tak dobry, jak Doknes czy chociaż MWK... Karol spuścił głowę. W jednej chwili coś sobie przypomniał...
- Wiedziałem - zaśmiał się przeciwnik. - Tylko grasz... Jesteś taki, jak wszyscy Mistrzowie Ognia!
Demon uniósł miecz i zaatakował nim chłopaka. Kiedy ten znajdował się kilka centymetrów przed głową Dealera, ten chwycił ostrze rękoma, zatrzymując broń.
- Chyba zapomniałeś - zaśmiał się Karol - Że sam nim jesteś!
Chłopak machnął bronią i jednocześnie pociągnął za nią Entity'ego, który wpadł do wody. Karol spojrzał na burtę i zobaczył demona, który wynurzył się z wody. Spojrzał na Dealera z nienawiścią, po czym zniknął.
Mistrz Ognia odwrócił się i zobaczył czubki ostrzy kilkunastu szabli, wycelowanych prosto w niego. Zauważył, że jego przyjaciele stoją kawałek dalej, związani. Kapitan łodzi podszedł do chłopaka.
- Zabierzcie ich - powiedział do załogi. - A ty... - zwrócił się do Dealera - Pójdziesz ze mną. Musimy porozmawiać.
Uuuu... Gruba akcja :D dzisiaj dowaliłam wam dłuższy rozdziau, na prawie 1000 słów... Poza tym, kiedy pytałam wam o to, z czego chcecie następne FF, przegłosowaliście, że z Pokemonów. Chcecie, by pojawił się tam TeamPrzyjaźń? Napiszcie :P także, dzięki za wszystko, narka i cześć!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top