27. Furia

Jaskinie, którymi kroczyli MWK, Ishyx i Mardey, rozdzielały się na dziesiątki, jeśli nie setki korytarzy. Przyjaciele starali się nie zgubić w gąszczu podziemnego labiryntu, jednak zdawało się, jakby właściwa droga pokazywała im się sama. Mardey, nadal przemieniony w swoje Akuri, szedł przodem, prowadząc przyjaciół. Marcin i Ishyx cały czas wymieniali zdziwione spojrzenia. Wszystko, co stało się w ciągu ostatnich kilku godzin, było naprawdę dziwne... W pewnym momencie Mistrzyni Walki szturchnęła brata i szepnęła:
- Ej, stary... Nie uważasz, że to trochę dziwne?
- Co takiego?
- No wiesz... Mardey nigdy nie wychodził przed szereg. A teraz? Wydaje mi się, że to trochę podejrzane.
- Dramatyzujesz, siostra - MWK próbował uspokoić Ishyx, jednak po chwili dodał - W sumie masz trochę racji...
- Pogadam z nim - stwierdziła dziewczyna. Przybliżyła się nieco do przemienionego w Akuri kumpla. Ten spojrzał na nią.
- Coś się stało, złotko? - zapytał.
- Wiesz, chciałam cię zapytać... Jak ty to zrobiłeś? No wiesz, z tą wodą i z pnączami...
- Mistrz nigdy nie zdradza tajemnic swoich sztuczek - zaśmiał się jeżozwierz. - Może ci to kiedyś pokażę...
- No weź, stary - poprosiła dziewczyna z ciekawością, maskującą jej niepokój. Trochę już znała Mardeya i nigdy nie odzywał się on w taki sposób... - Nie ufasz mi?
- Oczywiście, że ufam - odparł, po czym spojrzał kątem oka na MWK. Zmrużył oczy. - Ale...
- Czekaj - przerwała mu Ishyx. - Czegoś tu nie rozumiem. Jesteś Mistrzem Stali, ale kontrolujesz też inne żywioły... Jak?
Przyjaciele dotarli do niewielkiego pomieszczenia, które było ślepym zaułkiem kończącym korytarz jaskini. Po lewej stronie groty płynęła niezbyt szeroka, ale wartka podziemna rzeka. MWK rozejrzał się dookoła niepewnie.
- Stąd chyba nie ma wyjścia - stwierdził. - Jesteś pewny, stary, że to tu?
- Oh, Marcin - Akuri zaśmiało się, po czym zaczęło czochrać włosy kumplowi pazurami. - Ty się mnie jeszcze pytasz? No pewnie, że to tutaj! Patrz.
Jeżozwierz uniósł obie łapy, i w tej samej chwili na kamiennej ścianie pojawił się portal. Miał on owalny kształt i mienił się błękitną i zieloną barwą. Mardey uśmiechnął się.
- I co wy na to?
- Jak ty to robisz? - zapytała Ishyx. Mistrz Stali wzruszył ramionami, po czym otworzył prawą łapę. Na jej środku leżał niewielki, jasno błyszczący na niebiesko kryształ, w kształcie ziarnka fasoli i wielkości dużego guzika.
- Taka mała sztuczka - powiedział. Dziewczyna wyciągnęła dłoń w stronę tajemniczego kamienia.
- Mogę go zobaczyć? - zapytała zaciekawiona. Mardey odsunął się, po czym zacisnął pazury jeszcze mocniej niż wcześniej.
- Wolałbym nie... To trochę niebezpieczne. On się mnie słucha, nie wiem, czy ciebie też...
- E tam, stary, nie bądź cykorem! Chcę tylko spojrzeć...
Ishyx chwyciła łapę Akuri i zabrała mu kryształ. Nawet nie zdążyła mu się dobrze przyjrzeć, kiedy Mardey wyrwał jej przedmiot z ręki i chwycił ją za ramię. Dziewczyna już chciała się odsunąć, kiedy jeżozwierz przerzucił ją ponad sobą. Mistrzyni Walki wpadła do rzeki z głośnym pluskiem. MWK krzyknął głośno, i w tym samym momencie sam został pochwycony przez kumpla. Złapał go on za nogę, po czym cisnął chłopakiem prosto w kamienną ścianę. Kilka kamieni z sufitu upadło na jego klatkę piersiową.
- Marcin! - MWK usłyszał krzyk swojej siostry. Otworzył oczy i zobaczył, jak rozpaczliwie próbuje ona utrzymać się na powierzchni! - Pomóż! Nie umiem pływać!
- Mardey! - syknął chłopak, podnosząc się z ziemi. - Co jest z tobą? Przestań!
- Chyba śnisz - zaśmiał się jeżozwierz. Uniósł łapę, w której ściskał kryształ. Jakaś niewidzialna siła chwyciła Marcina, po czym znowu rzuciła nim o ścianę niczym pluszową zabawką. Uderzenie wydusiło ostatni dech z jego piersi. Chłopak upadł na ziemię, ciężko dysząc. - Nie odbierzecie mi tak potężnej siły, jaką daje mi Kryształ Mocy! Nigdy więcej nie będę najsłabszym w drużynie!
Z ziemi wystrzeliła para pnączy, która związała MWKę, jednocześnie dusząc go. Z rzeki wystrzelił słup wody, który uformował się w coś na kształt dłoni. Przybliżyła się ona do Mistrza Piorunów, po czym "palce" złożyły się na kształt przypominający pistolet. Z lufy wodnej broni wystrzeliła woda, która zalała twarz chłopaka. Pnącza puściły Marcina, a on upadł na ziemię. Podniósł wzrok i spojrzał na stojącego nad nim Mardeya. Jego oczy jasno błyszczały, podobnie jak trzymany w dłoni kryształ.
- Stary, przestań... - jęknął MWK. - Proszę, już wystarczy...
- Żartujesz? - zachichotało Akuri. - Zabawa dopiero się zaczyna!
Jeżozwierz zwinął się w kulkę, po czym przejechał po leżącym na ziemi chłopaku. Zakręcił parę razy, najeżdżając na ściany, po czym powtórzył ten wyczyn jeszcze kilka razy. Kolce jeża dotkliwie raniły Marcina, ten jednak powoli przestawał czuć ból. Przestawał czuć cokolwiek. To był zbyt okropne, aby wytrzymać... W pewnym momencie z sufitu spadł sporych wielkości kamień, który spadł na plecy MWKi, przyduszając go. Mistrz Piorunów usłyszał śmiech Mardeya, tak złowieszczy... W pewnym momencie przerwał mu krzyk Ishyx. Jego siostra nie miała szans z prądem wody, tym bardziej, jeżeli rzeka będzie miała wsparcie Mistrza Stali... Chłopak podniósł się z ziemi na drżących ramionach. Otarł rękawem cieknącą mu z nosa krew. Jeżozwierz zaśmiał się ponownie.
- Chcesz dostać jeszcze mocniej? - zapytał. - No, skoro tego pragniesz...
MWK przemienił się w elektrycznego orła, po czym wzniósł się w powietrze. Tuż obok ptaka śmignął lodowy pocisk, jednak ten ominął go. Będąc na metr przed Mardeyem, przemienił się w człowieka, po czym kopnął Akuri prosto w pysk. Kryształ wyleciał mu z łapy, a Mistrz Stali przemienił się w człowieka i upadł nieprzytomnie na ziemię. Błyszczący kamień wleciał do rzeki i zniknął pod powierzchnią wody.
- Ishyx! - Marcin podbiegł do brzegu, po czym wyciągnął rękę w stronę dziewczyny. Widząc, że leży ona na skale, wszedł do wody, podniósł ją, po czym położył na ziemi. Mistrzyni Walki wsparła się na rękach, po czym zakaszlała. Z jej ust wylała się woda. Spojrzała ona na brata.
- Dzięki... - szepnęła, nadal się krztusząc. - A co z...
- Tam jest - MWK wskazał na leżącego nieopodal Mardeya. Podniósł się on półprzytomnie, po czym spojrzał na przyjaciół.
- Marcin... Ishyx... Co tu się stało? - zapytał niepewnie. - Jesteście ranni?
- Wszystko gra - odparł chłopak. - Po prostu...
- Przez ten dziwny kryształ oszalałeś i chciałeś nas zabić - dokończyła Ishyx. Mistrz Stali zerwał się z ziemi, po czym zaczął powoli odsuwać się od towarzyszy.
- Naprawdę? Przepraszam... Nie wiedziałem, znaczy... Nie umiałem tego kontrolować, no i...
- Spokojnie! Przecież żyjemy! - Ishyx zaczęła się śmiać. Śmiech przerodził się w kasłanie, po czym dziewczyna pochyliła się. Z jej ust wypadł błyszczący, niebieski kryształ. Mardey odskoczył od niego jak oparzony.
- Weźcie go ode mnie! Nie chcę was znowu skrzywdzić!
- Spokojnie, stary, to da się załatwić - MWK wyciągnął dłoń w stronę kamienia. Podniósł go, przekładając go przez narożnik bluzki, przez co nie miał z nim kontaktu. Spojrzał na portal. - Co wy na to, żeby sprawdzić, co jest po drugiej stronie?
- Ja jestem za - odparła dziewczyna. Oboje spojrzeli na kumpla. - Mardey?
- No dobra...
Przyjaciele spojrzeli po sobie, po czym ostatni raz rozejrzeli się po grocie. Marcin chwycił Ishyx za rękę, po czym wszyscy weszli do portalu.

Siemka! Macie dzisiaj dłuższy rozdziau :D aha, i dzięki wam, że ta część ma już ponad 1k wyświetleń! A to zaledwie 27 rozdziałów... Z tej okazji za jakiś czas pojawi się specjal na temat prawdopodobnie najbardziej tajemniczej postaci tej serii - Sakuri. Przedstawię tam wasze teorie. Możecie pisać je i teraz, na razie mam 3 *^* także, dzięki za wszystko, narka i cześć!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top