14. Komplikacje z Blaze'ami
- Chłopaki! - zawołała Ishyx od razu po wleceniu do jaskini. Przemieniła się w człowieka. - Już wiem, co robić! Ktoś zostawił w jakim domu niedaleko stąd obsydian... Możemy zrobić z niego portal! Nie mogłam go wziąć, ale...
- Wiesz, kto go zostawił? - zapytał MWK, wstając z ziemi.
- No nie... Ale zostawił kartkę. Napisał, że jest przyjacielem...
- To brzmi jak pułapka - stwierdził cicho Mardey.
- Masz jakiś lepszy pomysł?
- Jeżeli ktoś zostawił ten obsydian w jakimś nietypowym miejscu, pewnie chciał, żebyśmy otworzyli ten portal właśnie tam - odparł, otwierając jedno oko i spoglądając na przyjaciółkę. - A to dosyć podejrzane.
- Jak stworzymy go tutaj, to może się gorzej skończyć - parsknęła.
- Ishyx ma rację - Marcin poparł siostrę. - Robiąc nowy portal, ryzykujemy i tak i tak. Może ten ktoś naprawdę chce nam pomóc?
- Jak wolisz - Mistrz Stali podniósł się z ziemi. - To... Gdzie to było?
- Chodźcie. Pokażę wam.
Po Netherze rozpierzchło się już naprawdę wiele potworów. W większości nie atakowały one przyjaciół, z pewnością nie zainteresowane nimi. Wokół jednego z mniejszych wzgórz zebrała się spora grupa Blaze'ów, mobów przypominających ogniste duchy. Strzelały one uparcie kulami ognia w jeden punkt, jakby próbując coś jak najszybciej zniszczyć.
- To nie wydaje się wam nieco podejrzane? - zapytał MWK.
- Co?
- No, te Blaze'y... Co z nimi jest nie tak?
- Chyba wiem, o co chodzi - stwierdziła Ishyx. - Ten ktoś, kto napisał tą kartkę... Tam pisało, że one często zbierają się wokół tego domu. Może pomogą nam zapalić portal?
- A nie było tam zapalniczki? - spytał Mardey. Dziewczyna pokręciła głową.
- Miejmy nadzieję, że nam się uda...
Przyjaciele dość szybko znaleźli się przy niewielkim domku, obleganym przez wszędobylskie Blaze'y. Ostrożnie, żeby nie zostać zauważonymi, weszli do środka. Wszystko wydawało się być zupełnie zwyczajne, poza dziurawym dachem i dziwną, dość znaną atmosferą. Ogniste moby cały czas atakowały budynek.
- No, miałaś rację z tym obsydianem - stwierdził MWK, zaglądając do skrzyni pośrodku pomieszczenia. - Tylko... Czy powinniśmy ogarnąć ten portal tutaj, czy wrócić do tamtej jaskini?
- Chce ci się wracać? - zapytał Mardey, a w jego dłoni pojawiła się srebrna tarcza.
- W sumie nie...
- No właśnie.
Obsydianu starczyło akurat na zbudowanie całego portalu. Przyjaciele szybko zabrali się za układanie bloków, co poszło im dosyć sprawnie. W pewnym momencie, kiedy już mieli kończyć, tuż obok nich śmignął ognisty pocisk, który trafił w ziemię tuż obok Ishyx. Dziewczyna odskoczyła w ostatniej chwili.
- Musimy się pozbyć tych Blaze'ów - parsknęła. - Was też chyba doprowadzają do szału, co nie?
- Ja to załatwię - w dłoni MWK pojawił się złoty łuk. Chłopak naciągnął cięciwę broni, na której od razu pojawiła się srebrna strzała. Trafiła ona w jednego z mobów, który od razu odleciał, a w ślad za nim kilka innych. Z każdą chwilą grupka duchów robiła się coraz mniejsza.
- Ej, Marcin, tylko zostaw ich kilka - przypomniał Mardey. - Bez nich nie odpalimy portalu.
- Jasne - odparł, odwracając głowę w stronę kumpla. - Jest ich tu jeszcze cała ma...
W tym momencie Mistrz Piorunów spojrzał przez dziury w dachu w niebo i zobaczył, że wszystkie Blaze'y zniknęły. Przygryzł wargę, po czym broń zniknęła z jego ręki.
- Em... Tak trochę... Wszystkie odleciały - powiedział. Przyjaciele spojrzeli na niego.
- No nie... - jęknęła Ishyx. Przywołała swój miecz o czerwonym ostrzu. - Załatwię to.
- Nie rób tego, siostra - MWK powstrzymał dziewczynę gestem ręki. - Jesteś ranna.
- Ale jestem chyba jedyną ogarniętą w tym towarzystwie - stwierdziła.
- Ja to załatwię - powiedział Mardey.
Mistrz Stali czym wskoczył na dach budynku. Kilka Blaze'ów unosiło się w powietrzu niedaleko. Chłopak uniósł swoją tarczę, po czym cisnął nią prosto w głowę jednego z ognistych mobów. Potwór od razu odwrócił się.
- Ej, wy, palące się pokraki! - zawołał. Broń wpadła mu w rękę. - Chodźcie tu i pokażcie, co umiecie!
Blaze'y od razu zaatakowały chłopaka, ten jednak odskoczył i odsunął się, pokazując, że chce, by moby zbliżyły się. Te podleciały do Mardeya, który wskoczył do środka i stanął tuż przed portalem. Potwory zaczęły w niego strzelać, ten jednak przeskoczył przez obsydianowy pierścień. Kule ognia uderzyły w ramę portalu, który od razu rozbłysnął jasną, fioletową poświatą. Pokiwał on przyjaciołom, po czym wszyscy wskoczyli do środka, a Blaze'y zamknęły zaraz za nimi portal, odcinając im drogę powrotu.
Elo :D godzina 16 wybiła, rozpoczynamy uroooodzinooowy maraaaaton! Jezu, jaki down ze mnie xDDD rozdziały będą się pojawiać o godzinie 16, 18 i 20. Jak się trochę spóźnię - wybaczcie xDD także, dzięki wam za wszystko, narka i cześć!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top