60. Doknes vs. Larisa

- Nie udawaj zdziwionego - syknęła Larisa. W jej dłoni pojawiła się włócznia. - Wiedziałeś o tym! Wiedziałeś o Sakuri, ale nic nie zrobiłeś! Myślałeś, że sama sobie poradzę? Jak widzisz, jestem zbyt słaba!
- Lari... - zaczął spokojnie Doknes, wycofując się. Dziewczyna zaczęła zbliżać się do niego. - Nie wiedziałem, że Sakuri... Nawet teraz do końca tego nie rozumiem! Uspokój się i porozmawiajmy!
- Chyba śnisz - warknęła Mistrzyni Psychiki. - Już nigdy cię nie posłucham! Broń się, jeżeli potrafisz!
Mówiąc to, Larisa uniosła włócznię i zaatakowała Huberta. Ten próbował się bronić, jednak przeciwniczka atakowała z wielką siłą i olbrzymią prędkością. Próbował zadać jakiś cios, jednak cały czas coś go powstrzymywało. W gruncie rzeczy, to była Larisa, jego Larisa! Coś ją kontrolowało, ale chłopak był pewny, że to nie jej wina... Doknes spojrzał jej w oczy. Wydawała się być pewna siebie, ale jednocześnie przestraszona... Czymkolwiek była Sakuri, zmuszała ją do ataku. Hubert wiedział, że Larisa sama z siebie nigdy by go nie skrzywdziła...
W pewnym momencie dziewczyna uniosła dłoń i jakaś niewidzialna siła uniosła Mistrza Lodu w powietrze. Ten próbował się wyrwać, jednak chłopak wiedział, że mu się to nie uda. Sakuri zacisnęła powieki, po czym machnęła ręką. Jej psychiczna moc odepchnęła Doknesa, a chłopak uderzył o ścianę.
- Boisz się walczyć? - zaśmiała się. Hubert podniósł się z ziemi.
- Lari... - szepnął.
- Larisy już nie ma, rozumiesz?! - Mistrzyni Iluzji podbiegła do przeciwnika, po czym uniosła go do góry za rękę i przyłożyła mu z całej siły pięścią w szczękę. Przez uderzenie Doknes walnął głową o sufit, po czym spadł prost na dziewczynę. - Ciebie zaraz też nie będzie!
Sakuri podrzuciła chłopakiem niczym piłką, po czym kopnęła go prosto w plecy. Hubert przeleciał przez pomieszczenie prosto w stronę ściany. Entity, który tam stał, wyciągnął przed siebie trzymany w dłoni miecz. Mistrz Lodu osłonił się rękami przed ostrzem, które o mało nie wbiło mu się w brzuch. W jednej chwili wokół chłopaka pojawiła się lodowa, niebieskawa bańka, która osłoniła go przed uderzeniem. Hubert upadł na ziemię.
Jego przeciwniczka nawet nie czekała na to, żeby Doknes podniósł się z ziemi. Chwyciła go za szyję, po czym zaczęła dusić rywala. Hubert zaczął się wyrywać. Larisa zmrużyła oczy, po czym puściła go. Mistrz Lodu poleciał na podłogę.
- Masz już dość? - syknęła dziewczyna.
- Nigdy! - wydusił. Podniósł się, jednak ręce same się pod nim ugięły. Sakuri uśmiechnęła się lekko, po czym przydusiła go nogą do ziemi.
Doknes otworzył oczy i spojrzał na dziewczynę. Dlaczego tak bardzo chciała go skrzywdzić? Co zrobil jej Entity? Jak dużo z tym wspólnego miała Sakuri? W jednej chwili chłopak przypomniał sobie zajście w jaskini. Dealer był bliski śmierci, jednak Ishyx go uratowała... Ale nie miała leczniczych łez. To była... Miłość. Moc, która była w stanie ratować ludzkie życie... Czy umiał pomóc Larisie? Może dałby jej siłę do przeciwstawienia się Sakuri?
- Lariso - szepnął, podnosząc się z ziemi. Dziewczyna spojrzała na niego z obrzydzeniem. - Jeszcze mi za to podziękujesz.
Chłopak rzucił się Larisie na szyję, po czym pocałował ją prosto w usta. Początkowo Sakuri próbowała się wyrywać, jednak w końcu ustąpiła. Przytuliła Doknesa, po czym pogładziła go po włosach. Hubert spojrzał jej w oczy, w których pojawiły się łzy.
- Wszystko będzie dobrze - szepnął. - Nie bój się. Jestem przy tobie.
- Ale Doknes...
- Dosyć tego! - krzyknął Entity. Pstryknął palcami, a w tym momencie metalowa obroża na szyi dziewczyny zabłysła i poraziła ją prądem. - Coś mi obiecałaś, Sakuri!
Hubert zacisnął dłonie w pięści. W jego ręce pojawił się topór. Chłopak zamachnął się, po czym przeciął stalową obręcz na karku Larisy. Obroża upadła na ziemię z metalicznym chrzęstem. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, po czym przejechała ręką po szyi. Nie przejmowała się zaczerwienioną i w kilku miejscach poparzoną skórą.
- O wiele lepiej - zaśmiała się. - Entity, chcesz zawalczyć z kimś równym sobie?
- Chętnie - demon uśmiechnął się szeroko. - Ale chyba ci czegoś brakuje...
W tym momencie 303 wyciągnął rękę, z której wystrzeliła kula cienistej energii. Trafiła ona prosto w Larisę, która upadła na ziemię. Energia wokół niej zelektryzowała się, po czym zasnuła dziewczynę chmurą dymu.
- Lari! - krzyknął Doknes, jednak strach nie pozwolił mu podejść bliżej. Mgła dość szybko opadła i Larisa podniosła się z ziemi.
To jednak nie była już Larisa.

Clickbaaaaaaait! Kto lubi clickbaity? XD poza tym, jest sprawa. Ktoś z was napisał mi, bym zgłosiła jakąś powieść na Wattys 2017. Moim zdaniem pomysł jest co najmniej pojebany, ale czemu nie xD piszcie, co o tym myślicie, i czy zgłosić MLBP, MHoSŻ czy MASS. Dobra, idę zrobić sobie tosty, a potem piszę specjal :D w każdym razie dzięki, wpadajcie na Spryskiwacze Larisy, narka i cześć!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top