59. Zasadzka

Podziemna rzeka bardziej od niebezpiecznego, rwącego potoku, przypominała zjeżdżalnie wodną. Była pełna ostrych zakrętów i wniesień, przez co droga obfitowała w uskoki i kaskady. Przyjaciele szybko przestali się bać, a jaskinię wypełnił ich radosny śmiech. Zapomnieli o wszystkich zagrożeniach czyhających na nich, o tym, że mogli już nigdy nie wyjść z tej jaskini... Czas upłynął im bardzo szybko, więc prędko dotarli na koniec rzeki. Na samym jej krańcu znajdował się średniej wielkości wodospad oraz niewielkie podziemne jezioro. Wszyscy od razu wpadli do środka. Woda była bardzo ciepła. Ishyx, Mardey i Sheo natychmiast wyszli na brzeg, natomiast reszta korzystała z uroków stawu.
- Myślałam, że nie lubisz wody - powiedziała w pewnym momencie Mistrzyni Walki do Dealera. Ten tylko wzruszył ramionami.
- I co z tego? - zaśmiał się. Zanurkował, po czym wynurzył się po paru sekundach.
- Nie wiem, czy to najlepsza chwila, żeby robić... To - stwierdził niepewnie Mardey.
- Masz rację - odparł Sheo, po czym popchnął kumpla. Tem stracił równowagę i wpadł do jeziora. Szybko wyskoczył spod powierzchni, po czym wypluł wodę z ust.
- Maciek!
- Spokojnie, chłopaki - powiedział Doknes, wychodząc ze stawu. - Macie racje. Najpierw musimy uwolnić Marcina. Chodźcie!
Dealer, Hunter, Rox i Luna wymienili zmieszane spojrzenia, po czym podążyli za przyjacielem. Wszyscy rozejrzeli się dookoła. Pomieszczenie zdawało się być puste. Nie było też jakiegokolwiek śladu Entity'ego, Sakuri czy MWK. Przez kilka chwil nikt nie wiedział, co powiedzieć, aż w końcu Karol zapytał:
- Wie ktoś, co teraz?
- Może nie ma go tu? - zasugerował Sheo. Hunter machnął ręką.
- To nie może być tak proste - stwierdził. - Może wejście gdzieś jest za tym wodospadem? Mardey, sprawdzisz?
- Czemu ja? - zapytał obruszony Mistrz Stali. Adam wzruszył ramionami.
- Sam mówiłeś, że jesteś Soniciem - odparł. - No już, zasuwaj.
Chłopak mruknął coś, po czym przemienił się w swoje Akuri. Jeżozwierz zwinął się w kłębek, po czym zaczął z olbrzymią prędkością w stronę wodospadu. Przeleciał za nim, po czym wrócił do grupy i znowu zmienił się w człowieka.
- Coś tam jest - powiedział. - Wolałem nie wchodzić i poczekać na was.
- I dobrze - stwierdziła Luna. - Chodźcie.
Przyjaciele ruszyli w stronę wodospadu. Znowu zapadła pomiędzy nimi grobowa cisza. Dość szybko dotarli do kryjówki. Jedynym dojściem do niej była wąska, kamienna półka. Z braku lepszego wyjścia, wszyscy powoli ruszyli w stronę wejścia. Woda głośno huczała, zagłuszając odgłosy dochodzące z jaskini.
W pewnym momencie Dealer, który szedł na samym początku, zobaczył wybiegającego ze środka Entity'ego. Zeskoczył on z kamiennej półki, wpadł w wodospad, po czym rozpłynął się w powietrzu. Karol o mało nie wpadł do wody, widząc to. Zatrzymał się gwałtownie, a Doknes, idący tuż za nim, wpadł mu na plecy.
- Wszystko gra? - szepnął. Mistrz Ognia pokiwał niepewnie głową.
- Jasne... Chodźmy.
Wszyscy weszli do pomieszczenia w jaskini. Od razu zauważyli leżącego na końcu kryjówki nieprzytomnego MWK. Doknes, Dealer i Ishyx podbiegli bliżej kumpla.
- Marcin - szepnęła Mistrzyni Walki. - Wszystko dobrze? Brat...
- Ishyx... - wydusił chłopak. Otworzył oczy, po czym rozejrzał się. Jego głos nagle się rozbudził. - Uciekajcie! To pułapka!
- Pułapka? - powtórzył zaskoczony Hubert.
- Wolę określenie: zasadzka - usłyszeli za sobą. Wszyscy odwrócili się i zobaczyli, że w wejściu do pomieszczenia stoi Entity303, a zaraz za nim Sakuri. Demon ściskał w dłoni długi, czarny miecz. - W pułapki łapie się myszy, nie szczury jak wy.
- Entity - syknął Doknes. W jego ręce pojawił się topór.
- Sakuri, załatw to - rozkazał 303. Dziewczyna spojrzał na niego zmieszana.
- To znaczy, panie, ja...
- Po prostu zrób, co każę - syknął.
Sakuri uniosła czarną włócznię, po czym zaatakowała Huberta. Cięła powietrze bronią, próbując go zranić, ten jednak cały czas umykał przed ciosami. Mistrz Lodu chwycił topór, po czym zablokował cios dziewczyny. Mistrzyni Iluzji zmrużyła oczy, po czym przemieniła się w mewę. Wzbiła się w powietrze, po czym wylądowała tuż za chłopakiem. Doknes chwycił zwierzę w powietrzu. Sakuri przemieniła się, zapewne chcąc się wyrwać, to był jednak błąd. Ten chwycił ją za rękę, po czym przerzucił dziewczynę przez plecy. Upadła ona na ziemię. Podniosła się, jednak w tym momencie Hubert sam zaatakował ją. Przeciął jej głęboko skórę na brzuchu, po czym kopnął ją. Mistrzyni Iluzji uderzyła w ścianę. Po jej ubraniu zaczęła płynąć krew. Upadła, nie mogąc się podnieść z ziemi.
- Sakuri, walcz! - krzyknął Entity. Uniósł dłoń, jednak dziewczyna z trudem wstała z podłogi.
- Hubert... - szepnęła cicho. Doknes spojrzał na nią zaskoczony.
- Skąd znasz moje imię?
- Ty sam dobrze znasz moje - zaśmiała się słabo. Jej oczy z czerwonych zrobiły się szare, a jej wygląd zmienił się. Oczy Huberta zrobiły się wielkie niczym talerze. Wypuścił z dłoni topór.
- Larisa...?

Wróciłam! Kto się cieszy? *nikt* wiedziałam. W każdym razie, jutro czeka was ciekawy specjal, który mam nadzieję, że się was podoba. Możliwe, że będzie to trochę przyśpieszony specjal na 1k gwiazdek *_* w każdym razie dzięki, zapraszam na Spryskiwacze Larisy, narka i cześć!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top