13. Rada Żywiołów
Niedaleko od miejsca, gdzie znajdowali się Dealer, Luna i Roxu, znajdowało się częściowo zawalone przejście do podziemi. Dziwny, cichy głos dobiegający gdzieś z głębi góry nie cichnął, jakby jego właściciel próbował zwrócić na siebie czyjąś uwagę. Przyjaciele odgrzebali wejście spod skał, po czym weszli do środka.
Pomieszczenie w środku było bardzo małe, a jedyne, co się w nim znajdowało, to ciemne, szerokie schody prowadzące w dół. Obok nich, na ścianie, wisiało kilka pochodni.
- Jak myślicie, co się dzieje tam na dole? - zapytał Rox. Jego towarzysze wzruszyli ramionami.
- Miejmy nadzieję, że to nie jest żadna pułapka - odparł Dealer. Zdjął ze ściany jedną z pochodni. - Luna?
- Tak? - dziewczyna spojrzała na przyjaciela. Ten, wykorzystując jej chwilę nieuwagi, popchnął Michała stojącego na krawędzi schodów. Chłopak przewrócił się, po czym poleciał po schodach.
- Widziałaś gdzieś Roxa? - zapytał Karol.
- Przecież tu... - zaczęła, jednak zauważyła, że zniknął on. Spojrzała w dół ciemnego korytarza. - Roxu, poczekaj na nas!
- Jasne - mruknął Michał, a jego głos poniósł się echem po schodach.
Dealer i Luna powoli poszli w dół, po czym zauważyli na samym końcu korytarza. Siedział na ziemi, podpierając się na rękach i ocierał krew, która popłynęła mu z nosa. Spojrzał gniewnie na Karola, który wzruszył tylko beztrosko ramionami.
- Nic ci nie jest? - Luna przyklękła obok kumpla, po czym pomogła mu wstać.
- Wszystko gra - odparł. - Dzięki, Deal...
- Nie wiem, o co ci chodzi - odparł chłopak.
- Już nie zgrywaj niewiniątka, dobrze wiesz...
- Ej, chłopaki - przerwała im dziewczyna - Nie kłóćcie się. Ważniejsze jest teraz, gdzie tak właściwie jesteśmy...
Przyjaciele rozejrzeli się dookoła. Pomieszczenie, w jakim się znajdowali, było bardzo ciemne, jednak czuć było tu obecność sporej ilości ludzi. Dealer uniósł pochodnię, ta jednak od razu zgasła. Rozległ się cichy głos, po czym całe pomieszczenie rozbłysło jakimś dziwnym światłem pochodzącym z nikąd.
Cały pokój był dość duży i miał okrągły kształt. Do jego ścian było przykutych kilkanaście, około dwadzieścia osób. W większości byli to starsi mężczyźni, jednak zdarzali się również młodsi oraz kobiety. Różnili się głównie barwą ubrań.
- Kim jesteście? - zapytał Karol, a w jego dłoni pojawił się miecz. Luna i Rox również przywołali swoją broń.
- Cieszę się, że udało się wam tu dotrzeć - powiedział jeden z mężczyzn. Miał jasne, złote oczy, ciemnobrązowe włosy, a jego płaszcz miał czerwony kolor. - Jesteśmy zwani Radą Żywiołów. Mam na imię Alastor i jestem przywódcą. A wy to Dealer, Rox oraz Luna?
- Zgadza się - odparła dziewczyna. - Kto was tu zamknął?
- Smoczy Bracia i ich szajka napadli na to miejsce 50 lat temu - wyjaśnił Alastor. - Uwięzili nas tutaj. Przez ten czas zabili już dwóch członków rady: Anara, Mistrza Skały, i Karo, Mistrzynię Wody. Mówili, że dzisiaj ten sam los spotka jeszcze kogoś z nas... Skoro tu jesteście, to znaczy, że już ich tu nie ma? Wypędziliście ich?
- Można tak powiedzieć... - zaczął Dealer. Nie chciał od razu mówić, że Mt. Indigo zawaliło się. - Nie obyło się bez małych szkód, ale już ich tu nie ma.
- To świetnie - Alastor odetchnął z ulgą. - Przy okazji... Moglibyście nas uwolnić? Te łańcuchy blokują nasze moce, więc sami nie możemy się stąd wydostać.
- Jasne - zaczął Rox, unosząc swój bicz, jednak Karol powstrzymał go gestem ręki.
- Czekaj - powiedział mu. - Patrz, jak to robi profesjonalista.
Z ręki chłopaka zniknął miecz. Uniósł on obie ręce, a w tej samej chwili przy kajdankach zaczęły strzelać ogniste iskry, które roztopiły metal. Członkowie rady podnieśli się z ziemi.
- Dziękujemy wam - powiedział Alastor.
- Nie ma problemu - odparł Dealer, posyłając Michałowi z ukosa zwycięskie spojrzenie. Ten tylko wzruszył ramionami na znak, że jest mu to obojętne, jednak widać było, że się zdenerwował.
- Chcielibyśmy się wam jakoś odwdzięczyć. Możemy stworzyć przejście, dzięki któremu znajdziecie się tam, gdzie chcecie. Co wy na to?
- Bardzo chętnie skorzystamy - przyznała Luna. - Gdyby udało się otworzyć portal do Sirinoir...
- Sirinoir? - zapytał inny mężczyzna. Miał na sobie czarny płaszcz, a poza tym miał włosy i oczy w tej samej barwie. - Dawniej było tam pięknie, ale od kiedy władze sprawuje tam to... Dziecko demona... Jesteś pewna?
- Na sto procent - odparła.
- Skoro taka jest wasza wola... - stwierdził Alastor.
Wszyscy członkowie Rady Żywiołów unieśli ręce, po czym zaczęli szeptać jakieś niezrozumiałe słowa. Na środku pomieszczenia pojawił się czarny, obsydianowy portal. Przyjaciele zbliżyli się do niego.
- To co? - zapytał Dealer. - Idziemy?
Jego przyjaciele pokiwali głowami, po czym weszli do środka.
Siemanko ^^ sorki, że tak późno rozdział, ale...
...Wyszywałam małe, pluszowe wersje TeamuPrzyjaźń xD mam też plan, aby zrobić całą drużynę pierścienia, czyli jeszcze Larisę, Ishyx, Lunę, Roxa, Huntera i Mardeya. To mi trochę zajmie, ale to wyjdzie super ^^ dodatkowo jutro i we wtorek raczej nie będzie rozdziałów, ale za to w środę, z okazji moich urodzin, będą aż 3! Fajnie, co? No i napiszcie w komntarzach, czy myślicie, czy ten portal przeniesie Dealera, Lunę i Roxa do Sirinoir, a jeżeli tak, to jaka będzie reakcja Doknesa, Larisy i Huntera xDDD no jestem ciekawa... Także, dzięki za wszystko, narka i cześć!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top