11. Być Akurim
Od razu po trzęsieniu ziemi MWK, Ishyx i Mardey popędzili przez miasto. Wszyscy zapomnieli o wyjściu górą wzgórza, jednak przy jednej z granic jaskini znajdowała się sporych wielkości szczelina. Udało im się przez nią uciec, zanim skały zupełnie ją przygniotły. Nie wiedząc, czy będą bezpieczni, przez długi czas biegli po Netherze, coraz bardziej oddalając się od Mt. Indigo i od portalu. Zatrzymali się dopiero niedaleko olbrzymiego jeziora lawy, położonego dość daleko od góry. Niemal od razu zauważyli, jak bardzo się oddalili od innych.
- A co z resztą? - zapytała Ishyx. Chłopacy wzruszyli ramionami. - Myślicie, że udało im się zwiać?
- Napewno - odparł MWK, pomimo, że nie miał pewności, a raczej chciał pocieszyć siostrę. - Nie jesteście ranni?
- Ze mną wszystko gra - powiedział Mardey. - Ishyx?
- Chyba jest OK... - zaczęła, jednak w tym momencie spojrzała na swoją prawą dłoń. Była cała od krwi i opuchnięta. Dopiero wtedy dziewczyna przypomniała sobie, że podczas ucieczki jej ręka wpadła pomiędzy skały, jednak w pośpiechu nie widziała ona swych ran. Teraz, kiedy zrobiło się spokojniej, poczuła ból. - No, prawie. Ale to nic takiego...
- Kiepsko to wygląda - stwierdził Mistrz Stali - Ale na razie nic z tym nie zrobimy.
- Poza tym, powinniśmy się gdzieś ukryć - zasugerował Marcin. - Chyba mamy towarzystwo.
Przyjaciele rozejrzeli się i zobaczyła, że typowe dla Minecraftowych piekieł potwory zaczęły wychodzić z ukrycia. Blaze'y, Świnie Zombie, kostki magmy, Ghasty, a nawet niewielkie stada małych, czerwonawych smoków - były one znacznie bardziej niebezpieczne niż zwyczajne moby.
- Tam jest jakaś jaskinia - Ishyx wskazała zdrową ręką na niewielką grotę za lawowym jeziorem. Prowadził do niej wąski przesmyk, tuż pod pionowym klifem. - Co wy na to?
- O ile będzie pusto, to spoko.
Wszyscy powoli ruszyli w stronę jaskini. Nad lawą unosiły się Ghasty, istoty przypominające duchy, które mogły zaatakować ich w każdej chwili. Przejście było też o tyle niebezpieczne, że wystarczył jeden zły krok i można było spaść do rozżarzonej magmy. Na całe szczęście przesmyk był bardzo krótki i już zaledwie kilka chwil później przyjaciele znaleźli się po drugiej stronie.
MWK jako pierwszy wszedł do środka, ze strzałą nałożoną na cięciwę swojego łuku. Grota była pusta, jednak na jej środku znajdowało się jeszcze dogasające ognisko. Zupełnie, jakby ktoś chwilę temu tu był... Chłopak przeszedł przez grotę. Nie była ona zbyt głęboka, więc Marcin od razu potwierdził swoje przypuszczenia, że jaskinia jest pusta. Dał znak przyjaciołom, a ci również weszli do środka.
- Kto pali ognisku w środku piekła? - zapytał zaskoczony Mardey.
- Może było mu zimno - zażartowała Ishyx. Przejechała nieuszkodzoną dłonią po ścianie. - Ale ktoś tu był... Niedawno. Czuję, że lepiej byłoby się na niego nie natknąć.
- A wiesz, kto to był?
- Nie mam pojęcia. Ale... Chyba pójdę się rozejrzeć.
- Jesteś ranna - zauważył MWK. Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Ale żyję - odparła. - Z walką tak nie bardzo, ale mam latające Akuri, w razie czego ucieknę.
- Jesteś pewna? - zapytał Marcin.
- Brat... Zaufaj mi.
- No dobra... Tylko uważaj.
Ishyx uśmiechnęła się, po czym przemieniła się w skrzydlatego węża i odleciała.
- Ona to ma fajnie - stwierdził Mardey, siadając pod ścianą i opierając o nią głowę. MWK usiadł naprzeciw niego. - Ma takie fajne Akuri...
- Nie tylko ona - zaśmiał się Marcin. - Typie, ja mam orła!
- Wiem, ale chodzi mi o to, że... Ona w ogóle ma Akuri. A ja jestem jedynym z ekipy, który go nie ma. A niby jestem tym całym Strażnikiem Żywiołów...
- Nie przejmuj się, jeszcze będzie okazja! Będziesz miał coś epickiego, czuję to.
- Wiem, ale... MWK?
- Co?
- Jak to jest... Być Akurim? Czujesz się jakoś inaczej? Nie wiem, zapominasz, kim byłeś dawniej?
- Dobre pytanie - stwierdził Marcin, po czym przemienił się w elektrycznego orła. Rozłożył skrzydła. - Jakby to powiedzieć... Początkowo to jest najtrudniejsze, by mieć swoje Akuri. Po pierwszej przemianie to był taki nagły szok, bo nagle wyostrzyły mi się wszystkie zmysły i w ogóle, widziałem, słyszałem i czułem więcej i lepiej... A potem to stało się takie automatyczne. Zawsze mnie też zastanawiało, czy sytuacja, w której zostałem postawiony, wpłynęła na moje Akuri. A wiesz, jak to było?
- Słyszałem, że Herobrine cię gdzieś zamknął, a wyjście było tylko górą, no i on zepchnął Huntera z dachu, i chciałeś mu pomóc... No, jakoś tak.
- Właśnie. Ciekawe, czy gdyby to potoczyło się jakoś inaczej, to czy zamiast orła miałbym coś innego... Ale orzeł jest jak najbardziej fajny - MWK znowu się przemienił, a widząc, że nie powinien już drążyć tematu, powiedział tylko - Miejmy nadzieję, że Ishyx szybko wróci.
- I że będzie cała - dodał Mardey. Zamknął oczy, po czym ułożył dłonie w jakiś dziwny sposób. - Może uda jej się znaleźć jakąś drogę ucieczki stąd...
W tym samym czasie Ishyx, pod postacią białego węża, leciała ponad jeziorem wypełnionym lawą. Będąc Akurim, nie czuła takiego bólu z powodu uszkodzonej ręki. Poruszanie się w powietrzu było też bezpieczniejsze niż pieszo, po ziemi, pomimo że jasne łuski gada wyraźnie odcinały się od bordowego i czarnego terenu.
Nagle dziewczyna zauważyła na zboczu góry niewielką chatkę. W przeciwieństwie do otoczenia, była ona zbudowana ze zwykłego kamienia i drewna. Dach domku był nieco dziurawy, jednak widać było, że nie stoi on tu przez przypadek. Ishyx wylądowała na ziemi przed budynkiem. W jej zdrowej dłoni pojawił się miecz, po czym podeszła ona do wejścia i lekko pchnęła drzwi.
Wnętrze domu było puste, jedyne, co znajdowało się w środku, to niewielka skrzynka. Leżała na niej mała, zapisana kartka. Broń zniknęła z ręki dziewczyny, po czym chwyciła ona liścik i zaczęła czytać.
Jeżeli stworzycie portal tutaj, w tym budynku, znajdziecie to, co jest wam potrzebne. Wokół tego miejsca często zbierają się Blaze'y - wykorzystajcie to. Uważajcie na przewagę liczebną Zombich. Chcę odpokutować moje winy.
Jestem przyjacielem.
Ishyx zajrzała do skrzyni i zobaczyła w niej kilkanaście bloków obsydianu. Ktoś znajdował się w Netherze i chciał im pomóc... Ale kto? Może go znali? Dziewczyna zacisnęła dłonie w pięści, schowała kartkę do kieszeni, przemieniła się, po czym odleciała.
Hejka ^^ jak myślicie, co to za postać? Pojawiła się już ona jako niezbyt pozytywna... I dlaczego teraz chce pomóc? Jestem ciekawa, co wymyślicie :D w każdym razie, mam dla was kolejną zagadkę, bo ta pierwsza (Co łączy MWK, Huntera i Larisę) została prawie przez was rozwiązana. Ale szczegółów dowiecie się w przyszłości ^^ nowa zagadka: Dlaczego Akuri Braci Przeznaczenia to smok, orzeł i lew? Jestem ciekawa, czy na to wpadniecie ^^ i możecie też spekulować na temat Akuri Mardeya, które wiem, że zarówno one, jak i ta postać wybitnie was nie obchodzą xD w każdym razie, dzięki za wszystko, narka i cześć!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top